Autor |
Post |
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 1 (R2) Tak mnie cos naszlo, zeby po wielkim sukcesie przygod Genowefy w Srodziemiu (tak, aktualizacje w watku raz na tydzien po dwa zdania, to wielki sukces ), sprobowac tej samej sztuczki w Dungeons & Dragons Online. Dlugo namawiac sam siebie nie musialem i tak oto drowka paladynka wyrusza na kolejna wyprawe . Narzucone sobie zasady to tym razem: dziennie robie max. jeden nowy dungeon, przerabiam je wszystkie przynajmniej jeden raz (im wyzszy poziom trudnosci tym lepiej), jesli czuje potrzebe ponawiania dungeonu, prosze bardzo, ale nie musze sie tym chwalic na forum . Genowefa obudzila sie z bolem glowy i w samych szmatach na plazy wsrod szczatkow swego okretu. Wkrotce spotkala trojke poszukiwaczy przygod, ktorzy przekazali jej informacje o sytuacji - byla na Korthos, tropikalnej wyspie nekanej przez lodowego smoka, ktory raz ze sprowadzal na wyspe zime, a dwa, ze rozbijal wszystkie podrozujace w poblizu statki - taki los przytrafil sie wlasnie Genowefie. Wspolnie z nowa druzyna, Genowefa przedarla sie przez jaskinie pelne Sahuaginow (humanoidalne jaszczury) do centrum administracyjnego wyspy - wioski Korthos. Zyski z wyprawy +1 rank, dwa nowe miecze, nowa zbroja i pierscien.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 1 (R3) Dobre wiesci - Genowefa nie bedzie podrozowala po Eberronie sama, dolaczyla do niej bardka o dzwiecznie brzmiacym imieniu Vithianne Ilvath (nam znana blizej jako Lotheneil). Jak dlugo pozostanie w druzynie? Tego nie wiedza najstarsi gorale, ale nawet oni nie obstawiaja ze zostanie na caly sezon, a jedynie jako gosc specjalny . No ale, nie uprzedzajmy faktow . Genowefa zostala wyslana do Heyton Family Crypt w wiosce Kothos. Rodzina Heytonow przez pokolenia bronila wyspy, ale teraz niemal wszyscy jej czlonkowie nie zyja badz zagineli. Z rodzinnej krypty dobiegaja dziwne odglosy i nasza dzielna dwojka zostaje wyslana by to zbadac. W kryptach okazuje sie, ze sahuagini wraz z tajemniczymi kultystami Devourera (kimkolwiek lub czymkolwiek jest) probuja przywrocic do zycia Heytonow, by stworzyc z nich armie nieumarlych. Oczywiscie cos takiego nie wchodzi w rachube, Genowefa i Vithianne oczyszczaja krypty z intruzow, przy okazji po raz pierwszy walczac z zombiakami i kosciotrupami. Zysk z wyprawy: +1 rank, oraz kilka sztuk nowego ekwipunku: badziewny plaszczyk, amulet i nowa bron obuchowa (planowane jest posiadanie kilku zestawow broni: siekanej, obuchowej, cos do strzelania, cos na duchy i byty niematerialne i pewnie cos na zzerajace metal potwory). Ogolnie pierwsza prawdziwa wyprawa zakonczona pelnym sukcesem i Genowefa patrzy z optymizmem w rok 2016 w Eberrronie .
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 1 (R4) Dzien trzeci na Korthos. Jako ze Heytenowi zagineli, trzeba sie bylo rozgladnac za innymi sposobami ratunku dla wyspy. W wioskowym spichlerzu znajdowal sie pokoj ze skarbami Heytonow, a konkretnie z pewnym tajemniczym zwojem, ktory byc moze przydalby sie w zaistnialem sytuacji. Jedynym problemem byl fakt, ze spichlerz byl nieco zapuszczony i zalegly sie w nim nieumarle szczury oraz zwyczajne, choc z lekka wielgachne pajaki. Nie bylo to jednak przeszkoda dla naszej dzielnej dwojki poszukiwaczy przygod - robactwo i piszczace talatajstwo zostalo wybite, przypatelal sie tez przerosniety Sahuagin, ktory rowniez poszedl pod noz, klucz do pokoju ze skarbem zostal znaleziony, a w srodku czekala jeszcze tylko jedna niezbyt trudna zagadka logiczna - i zwoj byl nasz! Zyski z wyprawy: +1 rank, pasek +5HP i zaskakujaco dobra jak na tak latwe zadanie nowa zbroja.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 1 (R5) Dzien czwarty, trzecia wspolna przygoda! Tym razem Genowefa dostala informacje o tym, dlaczego wioska Korthos nie zamarzla razem z reszta wyspy - wszystko to dzieki magii krysztalow Cannitha. Niestety, w wyniku ostatniego rajdu kultystow, niemal wszystkie zostaly zniszczone, pozostal juz tylko jeden, ostatni i gdyby i on zostal strzaskany, wioske czekalby marny los. Genowefa razem z Vithianne nie pozostaly obojetne na los mieszkancow (zwlaszcza ze chwilowo same byly w wiosce uwiezione i jej dobro lezalo im na sercu rowniez z egoistycznego powodu) i zglosily sie na ochotnika do strazy nad krysztalem. I ich obecnosc sie przydala, jako ze do magazynu wdarla sie kilkunastoosobowa ekspedycja kultystow. W starciu z naszymi bohaterkami napastnicy nie mieli najmniejszych szans i poki co, wioska znow jest bezpieczna. Zyski z akcji: +1 Rank i nowe bransolety - uodporniajace na rany od wloczni - zapewne przydadza sie w starciu z sahuaginami, ktorych jest to ulubiona bron.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 2 (R6) Wizyta w lokalnej tawernie zaowocowala ciekawa informacja o pochodzenie kultystow zagrazajacych wyspie - byli nimi sami mieszkancy wioski (nie wszyscy oczywiscie), kolaborujacy z wrogiem. Nasze bohaterki oczywiscie nie mogly na cos takiego pozwolic i zastawily pulapke na szefa zdrajcow - wieczorowa pora w gospodzie wlasnie. Jacoby, bo tak sie plugawy zdrajca zwal, pojawil sie, ale nie dal zaskoczyc, uciekl przez piwnice, zmuszajac Genowefie i Vithianne do szalonej walki z przytlaczajacymi silami wroga. Przytlaczajace sily zostaly pokonane, a w piwnicy znalezione przejscie do starozytnych jaskin, w ktorych ukrywaly sie dalsze niepokorne jednostki kultystow i wpierajacych ich sahuaginow. Wszyscy zostali wycieci w pien, a na koncu pod noz poszedl rowniez sam Jacoby. Zyski nadspodziewane dobre +1 lvl, +1 rank, nowy mieczyk, nowy rapier, nowy zestaw 2 broni obuchowych - 2 mlotki. Zdaje sie, ze to byly resztki swiatecznego eventu bonusoweg lootu.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 2 (R6) To sie nadal dzieje, kolejny dzien, kolejne przygody dwoch dzielnych podrozniczek . Po raz pierwszy opuszczaja one bezpieczne (o tyle o ile) mury wioski i ruszaja na bezdroza wyspy. Juz na pierwszym zakrecie natykaja sie na kryzys zagrazajacy zyciu wszystkich . W pobliskich podwodnych ruinach uwieziony jest sam Devourer (czymkolwiek jest, ale imie Pozeracz nie wrozy nic dobrego) - wiezi go lodowa pulapka, a sahuagini planuja go uwolnic. Naturalnie nie mozna do tego dopuscic, konieczna byla wyprawa do ruin, a tam starcie z nowym rodzajem przeciwnika - lodowym ifritem i lodowym pajakiem. I znow zagadka logiczna (przy ktorej Lotheneil wymiekla i trzeba bylo jej pomoc, hahaaha! - zaraz zobaczymy czy to czyta przynajmniej ). Jaszczury zostaja odparte, lodowa pulapka odbudowana i chwilowo nikt pozerany nie bedzie. Zyski z wyprawy: marne buciki i marny diadem, ale przynajmniej nie wyglada tak zle, jak nowa czapka Loth .
|
|
|
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
|
Sprostowanie: Vithianne znudziło się samodzielne rozwiązywanie wszystkich łamigłówek i postanowiła przerzucić część roboty na nieco leniwego Drowa... i tej wersji będzie się trzymać. A czapka faktycznie jest tak urocza, że niezwykle cieszę się, że można ją ukryć. Ale cóż, zawsze nieco cieplej w uszy « Ostatnia zmiana: Lotheneil, 06 sty 2016, 11:59. »
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 2 (R Niesamowite, a jednak - dzien szosty przygod w toku . Znow penetracja wyspy, tym razem wyprawa do starozytnego, zniszczonego akweduktu z misja ratunkowa - corka burmistrza i garstka innych miszkancow zostala porwana i ma zostac tam zlozona w krwawej ofierze. Genowefa i Vithianne oczyscily akwedukt z wszelkich paskud (w tym nowy przeciwnik - szkielet - mag), uratowaly wszystkich pozostalych jeszcze przy zyciu. Zysk z wyprawy: +2 ranki oraz ekwipunek - kiepskawe rekawiczki (ale czesc setu, jesli uzbieram reszte, to nawet sie przydadza), nowy luk do zestawu strzeleckiego i nowy mlotek do zestawu broni obuchowej.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 2 (R8.) Tak, tak, dzien siodmy, przygoda wciaz trwa . Tym razem kroki poprowadzily nasze wojowniczki do opuszczonej fabryki - a tam - pokonawszy cala mase pulapek i zabezpieczen, walczac z nowym rodzajem przeciwnika - pieskami - robotami - dotarly do zamieszkalej czesci i ku zaskoczeniu tlumow odkryly, ze Lars Heyton (tak, z tych Heytonow ktorzy to niby stali od pokolen na strazy wyspy) zyje, tylko uznal za stosowne ukryc sie. Jak sie okazalo, rozwalenie mu pulapek poskutkowalo tym, ze sahuagini mieli latwy dostep - na szczescie wspolnymi silami udalo odeprzec sie ich atak i Larsa uratowac, a nawet namowic do powrotu na pierwsza linie walki z potworami - oczywiscie przy naszej zacnej pomocy. Zyskow z wyprawy - niestety tym razem brak.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 2 (R10) Dzien osmy. Tego dnia do naszej wesolej druzynki dolaczyl zlodziejaszek - Jenneferia, prywatnie zwana Morrakiem . Dopoki mu sie nie znudzi (a stopien przywiazania uwagi do mmorpg ma jeszcze gorszy niz Lothneil...) mamy zapewnione rozbrajanie pulapek i otwieranie zamknietych drzwi i skrzyn ze skarbami . Genowefa i jej wesola gromadka spotkala sie w wiosce z kupcami bedacymi w posiadaniu statku, nie rozwalonego w pyl przez smoka. Nie mieli jednak zamiaru opuscic wyspy, gdyz ich szefowa zostala porwana przez nieumarlych i zaciagnieta do pobliskich ruin. Coz bylo robic, jesli chcialo sie opuscic wyspe na ich statku, trzeba bylo wyruszyc na ratunek porwanej. Ruiny udalo sie odnalezc bez problemu, w srodku czekal nowy rodzaj przeciwnikow (niezbyt groznych) - nietoperze. Byla tez masa nieumarlych oraz stary znajomy kolaborant, ktory powrocil jako potezny wight. Jego (nie)zywot zostal po raz drugi zakonczony ciosem 3 par broni i szefowa kupcow znow mogla sie cieszyc wolnoscia. Zyski z wyprawy (plus kilka wypraw powtorkowych na wyzszych poziomach zeby podciagnac fabularnie i levelowo Jenneferie) +2 ranki, nowy luczek, nowa zbroja, nowy badziewny pierscien i nowe okropnie wygladajace, ale nieco przydatne gogle.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 3 (R11) Dzien dziewiaty. Trzyosobowa druzyna (plus hireling healer wziety z litosci ) znow stawia czola niebezpieczenstwom. Dodatkowo sprawilem sobie mikrofonik i po niezbyt dlugiej meczarni udalo mi sie go z gra zintegrowac - to jeden z niewielu MMORPG, w ktorych jest juz wbudowany voice chat i nie trzeba kombinowac z team speakami i takimi tam. Dzis - po raz pierwszy przygoda z lvl 2, koniec z 1! Wracajac do przygody - Lars Heyton i trojka spotkanych na samym poczatku przygody awanturnikow rowniez stawili sie w Misery's Peak - ogromnej jaskini wypelniajacej najwieksza gore na Korthos. Tam przebijajac sie przez zastepy nieumarlych (nowi przeciwnicy- ghoule) i kultystow, a takze blakajac sie po ogromniastym labiryncie, walczac z pajakami, rozwiazujac zagadki i takie tam, dotarla w koncu do serca gory - jak sie okazalo, za wszystkim stal pewien mindflyer, kontrolujacy smoka. Genowefa zniszczyla krysztal kontrolujacy go i smok wykonczyl swego oprawece. Wyspa byla uratowana! Zyski z wyprawy: +1 rank, +1 level, nowy setowy naszyjnik i nowy mieczyk glowny - slowem calkiem zacne lupy. Nie bylo juz nic do roboty na Korthos, Genowefa zapakowala sie wiec na kupiecki statek i udala do centrum swiata - metropolii Stormwind, gdzie czekala na nia cala masa przygod.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 3 (R12) Dzien 10 - wynik dwucyfrowy . Stormwind przywital gwarem, zatrzesieniem questodawcow i ogolnym chaosem. Nasza rozkojarzona trojka przyjela pierwszy z brzegu quest, ktory okazal sie byc wyzwaniem - ze niby my nie damy rady przejsc slynnego podziemnego Butcher's Path-a, na ktorym smiertelnosci wynosi 99,99%? Ha, patrzcie i uczcie sie ;D. To co nastapilo potem mozna opisac tylko jako horror . Przedzieranie sie przez setki koboldow, starcia z sluzami (niszcza bron!), pojedyncze osobniki bossow z nowych gatunkow (jaszczury i ogry), pulapki, podwodne przejscia, tajne przejscia, drzwi otwierane wysokimi wspolczynnikami (trzeba bylo latac po hirelingow na zewnatrz - na szczescie manewr ten powiodl sie i gra dala sie oszukac), byl nawet jeden zgon (padla Vithianne). W koncu jednak nasza zmordowana trojka wynurzyla sie zwycieska na drugim koncu Patha i odebrala zasluzone nagrody - w przypadku Genowefy bylo to +1 rank i dwa nowe pierscionki, jeden z nich nawet przydatny :0.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 3 (R12) Dzien 11. Morrak sie (oby chwilowo) dzis wykruszyl i trzeba bylo wprowadzic w zycie plan B. Na szczescie na tym levelu questow jest co niemiara i jeden z nich, ten wybrany na dzis byl questem solowym. Cala wyprawa trwala niecale 2 minuty i byla prosta jak budowa cepa - wpasc dluznikowi wiszacemu kase lokalnemu syndykatowi do domu i odzyskac dlug. Dluznik troche kombinowal, zastawil kilka pulapel, napuscil na Genowefe kilka robopieskow, ale koniec koncow, dlug zostal odzyskany. Zyskow, poza nieco poprawiona reputacja u wyzej wspomnianego syndykatu - za tak banalny quest - dosc sprawiedliwie nie stwierdzono.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 3 (R13) Dzien trzynasty, udalo sie zebrac trzyosobowa druzyne na czas i moglismy wyruszyc na dluzsza przygode, bo akurat kazdemu wystarczylo wolnego, super . Wypadlo na pierwsza wyprawe na Rynek - tam bowiem znajdowalo sie wejscie do kanalow, w ktorych podobno zagniezdzil sie agresywny troglodyta, budujacy armie koboldow do ataku na miasto. Kanaly zostaly przeszukane wzdluz i wszerz (specjalnie lazilismy wszedzie, zeby wyciagnac z dungeona co sie tylko da). Walczylismy z nowymi rodzajami przeciwnikow - calkiem sporymi pajakami i skorpionami. Trafily sie tez oczywiscie koboldy, sluzaki, kosciotrupy. I pulapki, cala masa pulapek. Byly tez podwodne korytarze, tajne przejscia i runy otwierane na inteligencje (i znow trzeba bylo zabrac hirelinga maga, ktory wiecej przeszkadzal niz pomagal, rzucajac nam pod nogi czar wywracajacy wszystkich walczacych - glownie biedna Genowefe). W koncu jednak troglodyta padl i mozna bylo podzielic lupy: +1 rank, nowy toporek i nowy pasek - poki co w sumie nieprzydatny, ale jesli kiedys zmierzymy sie z beholderami, nie beda mogly zabic jednym spojrzeniem. Tak, trzeba patrzec w przyszlosc z optymizmem .
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 3 (R13) Dzien trzynasty - byly niejakie problemy ze zgraniem sie, problemy z nowym patchem i z zalogowaniem sie, ale w koncu sie udalo. Z tej okazji zrobilismy krotki i prostacki quest - pewien kupiec potrzebowal ochrony - jego magazyn zostal wziety na celownik przez konkurencje. Zadanie bylo proste - zaczaic sie tam i powstrzymac atak setek koboldow zatrudnionych do zniszczenia skladowanych towarow. Przez 5 minut . Quest zostal ostro znerfiony, kiedys byl wyzwaniem, dzis skrzynie z towarem byly niesmiertelne, a koboldy ignorowaly npc-a, wiec na upartego mozna byloby przez 5 minut tylko ogladac z boku ich skazane na porazke starania. Ale i zyski slabe - nie bylo nawet nagrody, bo to dopiero pierwszy quest z krotkiego, ale jednak chaina, ktory pewnie na jakies 4-5 dni nam wystarczy.
|