Autor |
Post |
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 8 (R46) Dzien 118 Kolejny dobry dzionek w Eberronie, jako ze znow wyruszamy w czteroosobowym skladzie. I znow na dluga i wyczerpujaca misje - tym razem zostalismy wynajeci przez hobgobliny w celu wykonania najazdu na osade konkurencyjnego klanu. Mielismy ich oslabic i zabic ich szefa, tak zeby nasz zleceniodawca mogl przeprowadzic swoj atak i ukrasc 6 drogocennych kamieni nazwanych lzami. Plan wykonalismy, poszlismy nawet krok, a nawet szesc krokow do przodu i sami ukradlismy sobie te lzy . Wszystkie byly opcjonalne, czesc wymagala uzycia statsow (pomogli hirelingowie i zaskakujaco wysoko inteligencja Morraka). Poczatek wyprawy byl niewinny - scieki. I juz sie zastanawialismy, co to za osada w sciekach, gdy w koncu przebilismy sie do porzadnego podziemnego miasta. Hobgoblinow bylo multum, respawnowaly sie bardzo szybko i bily mocno (zwlaszcza ze robilismy na elite). Przykre bylo tylko to, ze w ktoryms momencie zaliczylem crasha do windowsa i po powrocie stracilem glos i mozliwosc pisania/czytania czatu druzynowego, moi towarzysze pozbawieni zostali moich swiatlych komentarzy i slow wsparcia. A co najbardziej zabolalo, gdy Morrak wpakowal sie (oczywiscie) w pulapke, nie moglem jak zwykle go wysmiac . Zyski: cala masa xp, w tym tempie reszta towarzystwa jakos do lvl 8 dobije (zostaly mi 4 questy i level up!). A mi po 2 dniach uzywania poprzedniej, wpadla nowa siekierka do rzucania. Nie zdazylem sie poprzednia nacieszyc.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 8 (R47) Dzien 119 Nobody escapes the Pit of Despair. Te slowa na ekranie tytulowym questu bardzo dobrze oddaja ogolny wydzwiek tego miejsca . Zebralismy sie ponownie w cztery osoby, by zrobi chyba najbardziej pokrecony quest w calej grze. Az drze na mysl, ze byc moze sie myle i jeszcze czeka na mnie cos gorszego za jakis czas . The Pit, nazwa, na dzwiek ktorej wzdrygaja sie nawet najwieksi twardziele, to quest z niesamowicie pokreconym rozkladem graficznym. Znaczy ok, podejrzewam, ze to jest do ogarniecia, ale pierwsze wizyty tam i bieganie za swoja grupka przyprawily mnie o koszmary do konca zycie i byc moze jestem na tym tle skrzywiony. Ale wypowiedzi Morraka i Loth po quescie swiadcza, ze nie jestem w tym odosobniony. Zreszta, nawet stary wyjadacz Calihyn, gdy dowiedzial sie, ze bedzie robil tam za przewodnika, steknal bolesnie . The Pit to tajemnicza podziemna infrastruktura przemyslowa, w ktorej zalegli sie troglodyci i wymaga restartu. A to oznaczalo wyprawe do 9 roznych podkomor i wykonanie mniej lub bardziej skomplikowanych operacji akrobatycznych badz logicznych. Bylo wiec wspinanie sie na wysokosci, podlogowe zagadki, wajchy i pokretla, czy pokoj pelen pulapek. Robilismy to na poziomie normal, wiec pulapki nas nie zabijaly, na elicie podejrzewam ze to jest horror i przyczyna ciaglych zgonow -wiekszosci z nich nie da sie rozbroic i trzeba biegac, skakac i latac jakos je omijajac. Udalo nam sie to przezyc tylko dzieki Calihynowi, ktory wiedzial co robi i jakos nas przez to przeczolgal - sam zreszta zdziwiony, ze poszlo nam to tak sprawnie i ze Morrak zginal tylko raz, skakacz do lawy z wysokosci stu metrow, ale to juz na opcjonalnym bossie, wiec nie trzeba bylo go nawet wskrzeszac. O tym, ze kazdy zgubil sie przynajmniej raz i trzeba bylo go ratowac, to juz nawet nie wspomne, bo to w The Pit oczywista sprawa . Zyski: The Pit zrobione i jesli mnie cos nie napadnie, zeby to robic kiedys z jakiegos powodu na wyzszym poziomie trudnosci, to juz tam nigdy nie wracam. I to jest zysk .
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 8 (R47) Dzien 120 Powrot na wyspe ogrow. Samotny . A na wyspie quest - odgrzewany kotlet. Podobno podczas mojej ostatniej wizyty w jaskinii trolli przegapilem kilka z tych bestii i zleceniodawca nie jest usatysfakcjonowany, mam tam wrocic i dokonczyc robote. Wlazlem wiec do tych samych jaskini, tym razem raczej pustawych, pierwsi wrogowie pojawili sie dopiero w polowie dunga. Nie bylo juz ogrow jak poprzednio, ale sporo sluzakow i faktycznie kilka trolli - tak z 5 albo 6. Faktycznie trzeba bylo na to osobna wyprawe robic . Na koncu wylazl tez kaplan zlych bogow - czlowiek. I juz wiem, ze na wyspie znow panosza sie kultysci i trzeba bedzie zrobic z nimi porzadek, bo to ẁszystko ich wina. Zyski: +1 rank i nowy helm - a w zasadzie tiara. Znow pieknie wygladam . « Ostatnia zmiana: JRK, 06 maj 2016, 19:03. »
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 8 (R47) Dzien 121 Dzis wyprawa w nietypowym skladzie, tylko Genowefa i Morrak. Tak jeszcze nie gralismy. Pod Stormreach jest wszystko - nawet wulkan. I wlasnie do takiej wulkanicznej jaskinii (a w zasadzie ich calej sieci) poprowadzila nas dzis droga. Misja byla prosta - w jaskini zaginal naukowiec i trzeba mu bylo dostarczyc zwoj kontroli nad zywiolakami. Do akcji wplatal sie tez jakis szaleniec ktory zwoj przejal i trzeba bylo z calym zywiolakowym talatajstwem walczyc. Glownie z ogniem - bylo to o tyle wredne, ze elementarni wrogowie caly czas sie odradzali, a tlukli (na hardzie, rozsadnie nie wzialem elite, bo bysmy tego nie przezyli) porzadnie. Koniec koncow jakos sie przez te wszystkie atrakcje przedarlismy, tracac tylko hirelinga kleryka 3 razy. Z duma niemal rodzicielska donosze, ze Morrak nie zginal ani razu . Zyski: brak; zostaly 2 questy na lvl 7. « Ostatnia zmiana: JRK, 06 maj 2016, 19:03. »
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 8 (R47) Dzien 122 Ostatnia, niestety wyprawa do Zatoki Piratow. Przynajmniej przez dlugi czas, bo nastepny quest bodajze dopiero na lvl 20 tutaj. Szczesliwie, Calihyn byl dostepny i mogl pojsc ze mna, bo quest nie nalezal do najlatwiejszych. Byla to jakby stara kopalnia przerobiona na piracki tor przeszkod. Smialkowie wchodzili do srodka, probowali zdobyc 5 fragmentow statutki, czy czegos tam, a widzowie zakladali sie, czy im sie uda i jak szybko umra. Calihyn umarl raz, wlazac w pulapke . Ale byla ciezka do ominiecia, caly korytarz zalany falami ognia i nie dalo jej sie rozbroic, wiec poniekad jest usprawiedliwiony . Zyski: za cala sage piracka nagroda jest kupa XP, ale przyjme ja dopiero jak wbije level, bo inaczej wszystko sie zmarnuje.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 8 (R47) Dzien 123 Ostatnia przygoda z levelu 7, specjalnie zostawiona zeby wspolnie z Loth i Morrakiem zrobic ja grupowo. I oczywiscie Lotheneil zdradzila i nie przyszla . Potem sie wykrecala, ze Neostrada zawiodla, ale to oczywiste klamstwo, bo mamy XXI wiek i nikt neostrady juz nie uzywa! Po raz kolejny zgarnalem wiec tylko Morraka i ruszylismy sie zmierzyc z pewnym szalonym nekromanta, ktory kradl i ozywial zwloki z cmentarza. Jako ze wiki wspominalo tylko o 2 pulapkach, zaryzykowalismy poziom trudnosci Elite. Pierwsza pulapka okazala sie nad wyraz wredna - trzeba bylo przeskoczyc nad az 4 plujacymi zabojcza energia miejscami. I ku naszemu wspolnemu zaskoczeniu - Morrak sobie z tym poradzil i przezylismy to bez strat. Druga pulapka byla juz banalna - i w ta oczywiscie Morrak wpadl. Nie zginelismy tylko cudem, zycie zeszlo niemalze do zera. Umarlaki bily zaskakujaco mocno,nawet ja mialem problemy - moze wplyw na to mial fakt, ze atakowaly nawet po 10 sztuk naraz. Zyski: to ostatni quest z tego poziomu, wiec wypadalo po nim zrobic level up. Ale wstrzymalem sie z tym, zeby nastepnego dnia troche Loth i Morraka podgonic levelowo. Moze sie uda .
|
|
|
Użytkownik
Dołączył: Sty 2009
Posty: 371
|
och robiliście The Pit-a ... Mój najukochańszy quest w DDO :-p, a nie grałem już chyba 5 lat :-D i chyba nadal byłbym w stanie mniej więcej przeprowadzić przez niego ludzi ;-p Właściwie nie wiem co w nim złego widzą ludzie. Ach te stare dobre czasy, ale trzeba było ruszyć do przodu. Słyszałem, że Inferno of the Damned (Katakumby 4 chyba) jest bardziej pokręcone. "Tajemnicza podziemna struktura przemysłowa", chyba miałeś na myśli oczyszczalnia ścieków / spalarnia odpadów. « Ostatnia zmiana: NiBl, 08 maj 2016, 12:06. »
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
Oooo ktos skomentowal . Pierwszy komentarz w watku?! Jestem wzruszony . Tworz NiBlu postac na naszym serwerze i biegaj z nami . lvl 9 (R47) Dzien 124 Czas rozpoczac questowanie na lvl 8 przygody - jest ich tu w sumie 19, z czego 7 darmowych, wiec nawet calkiem sensownie. Questowanie zaczelismy od niemal najbardziej wymagajacego questu. Na dodatek, zeby nie psuc reszcie (czyli Lotheneil i Morrakowi) XP nie wbilem levelu i ruszylismy na elite - czyli dla wszystkich quest byl o 2 levele zbyt wysoki. I to bylo czuc . Na dodatek pozniej sie gapnalem, ze i tak bym im xp nie zepsul, bo roznica 1 poziomu nie jest karana, ups Wybralismy sie w bardzo ladne wizualnie miejsce - do pogiganciej fortecy. Wszystko skapane w promieniach zachodzacego slonca, romantycznie jak tralalala . Na samym koncu misji czekal na nas gigant ognia - general, ktorego pokonac mozna bylo tylko zdejmujac mu buffy. A te sie zdejmowala rozwalajac bande mefrytow ukryta za sciana otwierana zdobytymi wczesniej pieczeciami. Walka z nim byla dosc skomplikowana logistycznie i ze zdziwieniem donosze, ze wygralismy ja juz za pierwszym razem . Mimo dosc duzego chaosu . Ale wrogow za to zatrzesienie. I to zroznicowanego formatu -wilki, koboldy,ogry, trolle, minotaury, oczywiscie giganci, szkielety, ogniowi gigancie, mefryty wszystkich zywiolow, skorpiony. Do wyboru, do koloru. Ginelismy kilka razy - nawet mi sie padlo, gdy wyskoczyl na nas boss gigant ognia wraz z armia szkieletow i Morrak zamiast bic je pomalutku, polecial do stojacych za nimi skrzynek i zagrowal cale to towarzystwo naraz . I na dodatek przezyl to sam, choc potem zginal 2 albo 3 razy w latwiejszych okolicznosciach. Bylo za to fajnie, bo bylo spore wyzwanie. Po skonczonym quescie moglem w koncu wbic level - czyli mam juz 9! Z tej okazji sprawdzilem bank pod katem sprzetu na ten poziom - i znalazlem tylko 1 naszyjnik. Dziwne. Ale na 10 levelu mam juz skitranych wiecej przedmiotow.
|
|
|
Użytkownik
Dołączył: Sty 2009
Posty: 371
|
Może bym się skusił... ale nic nie obiecuję, bo GW2 pożera większość mojego mmorpgowego czasu. Tylko... Na jakim serwerze gracie.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
Nasz serwer to cos jakby Ghallandia? W tej chwili leci maintenance i nawet nie odpale zeby potwierdzic . I serdecznie zapraszamy, pewnie masz juz mozliwosc robienia ikonika, wiec dobijesz do naszego levelu w 5 minut . lvl 9 (R49) Dzien 125 Samotna wyprawa - skusilem sie na Necropolis II. Znow mam do czynienia z 4 questami, ktore polegaja na tym samym - wedrzec sie do grobowca, dotrzec do mumii straznika i pokonac ja. Tym razem nauczony przykrym doswiadczeniem z Necropolis I, po skonczeniu questa nie biore go ponownie, by odblokowac quest koncowy, piaty. W szalenstwie i zadufaniu, wybralem sie tam na poziomie Elite. I bolalo. Quest okazal sie wyjatkowo wredny - bylo mnostwo nurkowania i plywania po podwodnych labiryntach, w ktorych nawet z mapa z wiki czesto sie gubilem. Szczesliwie wykupilem pol tony napojkow do podwodnego oddychania, wiec nie bylo to problemem (ale prawie i tak wszystkie zuzylem). Moj biedny hireling kaplan padl tak w 3/4 wyprawy, a do kapliczki nie udalo mi sie dostac (zlosliwie byla widoczna na wyciagniecie reki, ale za kratka, a droga do niej prowadzila przez ktorys z podwodnych labiryntowych korytarzy, ktorego nie udalo mi sie znalezc). Z drzacym sercem walczylem z kolejnymi grupami wrogow, naprawde bojac sie o zycie (nie chcialem znow plywac od nowa po tych labiryntach). Cudem - przezylem . Quest dal mi tez 2 nowe rodzajow wrogow - fazujace pajaki (czyli od czasu do czasu znikajace z naszej rzeczywistosci i powracajace na moment, by zadawac mordercze ciosy) i wargi - duchy, na ktore zwykla bron nie dziala. Byli tez nowi kultysci. Zyski: odebralem nagrode w postaci XP za zatoke piratow + nagrode za ten quest i skoczylem jednego dnia o 2 rangi do gory. Niezle, ale w tym tempie za 2 dni znow sie zaklinuja na gornym pulapie .
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 9 (R49) Dzien 126 Zebralismy sie w koncu znow w trojke, ale towarzystwo zaczelo narzekac na brak checi do zycia, a co dopiero do grania, wiec trzeba bylo wybrac quest krotki. I szczesliwie taki sie znalazl - 5 minutowa wyprawa tak jakby przed-quest do questu wlasciwego, ale z osobnym wpisem w logbooku i z nagroda w postaci favora, wiec wedle regul trzeba go bylo zrobic osobno. Dufni we wlasne sily (skoro to dwie-trzy walki) weszlismy na elite i pokonala nas juz pierwsza grupka wrogow . Fakt, ze pechowo wpadlismy na szkieletora czarodzieja 'z koronka' i to on nas wykonczyl, ale mimo wszystko. Wycofalismy sie, quest zrestartowalismy i wrocilismy na Hard-zie. I tu juz my rzadzilismy . Szybko przebieglismy przez dzungle, tlukac grupki drowow i szkiletow i dotarlismy do wrot swiatynii, gdzie pokonalismy pajako-drowow. Wejscie do questu glownego stanelo otworem. Udalo mi sie namowic reszte opornych na jeszcze jeden bonusowy quest (czyli powtorka jednego z zaleglych) i po nim zarowno Morrak, jak i Lotheneil mogli w koncu rowniez wbic level 9. Jeej .
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 9 (R49) Dzien 127 Ostatni quest z serii Dalera's Tomb. Duch Dalery nie zazna spokoju, poki zyje nekromanta odpowiedzialny za jej uwiezienie w tym swiecie. Ok, Genowefa wybrala sie do jego kryjowki z intencjami morderczymi. Mapka dungeonu nie wygladala zbyt imponujaco, ale okazalo sie, ze i tak trzeba w nim przebiec niezle kilometry. Hale byly ogromne, wypelnione sarkofagami, ktorym przeciez nie mozna bylo przepuscic i trzeba bylo je rozbijac, wrogowie spawnowali sie do jakis czas (ale nie bylo respawnow, to byly z gory zaprogramowane bonusowe zasadzki - tak jak lubie ). Trafilo sie tez calkiem duzo pulapek, ale wiedzialem o nich (wiki rulez!) i dlatego zawczasu wybralem poziom trudnosci Hard -pulapki wiec porzadnie ranily, ale nie zabijaly i brak Morraka dalo sie przezyc. Sklad osobowy wrogow - klasyczny - umarlaki i trupojady w roznych kombinacjach. Na koncu nekromanta, ktory nie stanowil wiekszego wyzwania. Mial spora armie na swoje uslugi, ale jego smierc sprawila, ze cale jego towarzystwo nagle zniknelo. I jakos poszlo . Zabolalo troche, ze mimo iz wypadly z niego 3 skrzynki, to 2 byly zamkniete. I tym razem brak Morraka zabolal . Zysk: za caloksztalt serii o Dalerze spodziewalem sie fajnych nagrod - i sie zawiodlem . Znaczy byl fajny trinket dajacy +5% xp, ale dorwalem go juz wczesniej z nagrod festiwalowych, a nic innego nie wzruszylo mego stwardnialego serca.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 9 (R51) Dzien 128 Udalo nam sie dzis zebrac w 4 osoby, postanowilem wiec zaszalec i stawic czola jednemu z ciezszych questow na tym levelu - Xorian Cipher. Zarowno ja, jak i Calihyn bywalismy juz tam wczesniej i bylismy pelni zlych przeczuc, Morrak i Lotheneil byli rozkosznie nieswiadomi swojego losu. Czasem zazdroszcze im ich nieskazonego zlymi doswiadczeniami spojrzenia na zycie . Pierwszy etap to powtorka dzungli, w ktorej pare dni temu zostalismy zmasakrowani. Tym razem na elite nie bylo najmniejszego problemu - ale zdaje sie, ze bylismy wtedy o level nizej i bez gildiowych buffow. I bez Calihyna . W kazdym razie, napelnieni otucha po tym milym wstepie, do questu glownego wkroczylismy na poziomie Elite. Quest krecil sie wokol faktu, ze nastapila kolejna inwazja - tym razem z Wymiaru Szalenstwa. Trzeba bylo zamknac kilkanascie opcjonalnych pieczeci - wymagalo to posiadania zroznicowanej druzyny i wysokich statsow - spelnialismy te wszystkie wymogi i wszystkie runy padly. Ulatwilo to ostateczna walke, ale tez pozbawilo nas widoku i przyjemnosci pierwszej walki z Beholderem - no nic, jeszcze sie z nim spotkamy. Ogolnie - bylo ciezko. Wrogowie tlukli porzadnie, pojawil sie nowy rodzaj przeciwnikow - zryte pieski szalenstwa, ktore gryzly niesamowicie mocno i nie dawaly sie tak latwo zabic. Morraka zwloki zbieralismy z podlogi przynajmniej szesc razy (plus oczywiscie jego popisowy numer z zabiciem siebie samego przy probie rozbrajania pulapki - tym wieksza szkoda, ze to byla pulapka na skarbie, ktorego przez to nie udalo nam sie zgarnac -thanks, Obama). Oczywiscie, z dwoma hirelingami klerykami na lvl 9 to pikus, bo maja mozliwosc wskrzeszenia i nie trzeba jak wczesniej latac z morrakowymi koscmi do poprzedniej kapliczki. Dodatkowa atrakcja byly kule szanestwa, losowo paletajace sie po podlodze dungeony - wejscie w taka skutkowalo losowym buffem/debuffem - zwykle niezbyt przyjemnym. W jednym momencie nasza druzyna musiala sie tez rozdzielic - ja z Morrakiem stawilismy czola rosnacej wciaz grupie szkieletorow (w tym paru bossow), Calihyn z Loth w innym pomieszczeniu ukladali puzzle. Bylo ze mna juz krucho, juz sie z zyciem zegnalem, gdy w ostatnim momencie udalo im sie to i mogli przyjsc z odsiecza (Morrak oczywiscie dawno juz nie zyl, klasyka ). Poszlo nam to zaskakujaco sprawnie, wpadly mi od razu dwie rangi (i znow mam maxa i mnie przyblokowalo, mimo ze do level up jeszcze 14 questow). Jakims cudem znalazlem tez nowy fajny choc rozowy mieczyk, z ktorym od dzis bede sobie biegal .
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 9 (R51) Dzien 129 Wspolna z Calihynem wyprawa na arene gladiatorow. Przy okazji pierwszy quest z kolejnego chainu - Vaults of Night - bardzo popularnego wsrod graczy, gdyz nagradzajacego bardzo zacna iloscia xp. No i na koncu jest podobno jakis fajny rajd, ktorego oczywiscie nigdy wczesniej na oczy nie widzialem . Przy okazji - w grze pojawil sie wlasnie nowy Update - z numerem 31, a wraz z nim 3 nowe questy - wszystkie darmowe - i na szczescie na levelach, na ktorych jeszcze nie bylem - bodajze 15, 17 i 20 albo 30. Czyli jeszcze wszystko przede mna. Quest polegal na wyprawie na wspomniana arene gladiatorow - potwory stawaly ze soba w szranki, przy okrzykach zachwytu ze strony publicznosci. Skonczylo sie oczywiscie na tym, ze nasza druzyna tez wyladowala na arenie jako glowne gwiazdy wieczoru, a przeciw nam rzucane byly coraz silniejsze grupy wrogow, organizatorzy zawodow oczywiscie oszukiwali, a na koncu i tak trzeba bylo wyrznac wszystkich, wlacznie z publicznoscia (ktora miejscami byla silniejsza niz sami gladiatorzy ). Zyski: brak. XP niestety juz mi nie leci, wiec sie troche ten chain marnuje .
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 9 (R51) Dzien 130 Udalo mi sie wrocic wczesniej niz przed polnoca z wojazy, zwolalem wiec nasza podstawowa druzyne (Lotheneil + Morrak) i ruszylismy do Nawiedzonej Biblioteki odzyskac dla zleceniodawcy pewne cenne tomiska. W srodku bylo wyjatkowo nieprzyjemnie, cala masa umarlakow, duchy, szkielety, wighty, do wyboru do koloru. Bylo ciezko i niestety w ktoryms momencie zalczylismy full wipe. Tak, zginalem nawet ja - winie cholernych szkielecich magow, ktorzy rzucaja obszarowki, ktore nie dosc ze niezle zabijaja, to jeszcze ograniczaja pole widzenia i wpadlem kilka pieter nizej wprost w kolejna grupke przypakowanych wrogow bez mozliwosci powrotu. Wznowilismy akcje, ale Loth nagle wywialo. Zniknela z gry, zniknela ze steama, zniknela z netu. I nie wrocila. Uznalismy, ze zrobila rage quita i zeby jej pokazac, zawzielismy sie i skonczylismy reszte dungeona bez jednego zgonu . Nastepnego dnia oczywiscie sie nam tlumaczyla, ze prad jej w domu siadl i juz do rana nie wrocil, ale kto by tam jej wierzyl . Zyski: brak.
|