Autor |
Post |
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 11 (R57) Dzien 161 Ostatni z potrzebnych do odblokowania zaleglych 9 levelowych questow dungeon z Ruin Threnalu. Quest dosc upierdliwy - znow ladujemy w bibliotece i przez 15 minut musimy odpierac ataki talatajstwa (zwyczajowo tu: rendery, mephity, pajaki, rust monstery, pieski smierci, golemy, gargulce). A dlaczego wkurzajacy? Bo musimy przy okazji chronic NPC - calutkie 15 minut. Nie cierpie questow eskortujaco/ ochroniarskich. NPC to przy okazji debil bohater, ktory rzuca sie do ataku na kazdego wroga - niby mozna go zdzielic w glowe i ogluszyc, ale wrogowie i tak go wtedy atakuja i budza. Nawet gdybym nie stracil abonamentu, to i tak bym wybral Normal jako poziom trudnosci - cale szczescie, ze udalo sie juz za pierwszym podejsciem, uff.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 11 (R57) Dzien 162 Juz mi sie powoli odbija Threnalem, ale coz zrobic - reguly to reguly, trzeba robic . Cofnalem sie do levelu 9, ktory dopiero co sie odblokowal i wraz z Genowefa wkroczylem do trzeciego stanowiska wykopalisk - tam bowiem zaginela grupka odkrywcow, razem z naszym znajomkiem z biblioteki, ktorego musielismy ostatnio dwa razy chronic. Po przebiciu sie przez standardowy zestaw wrogow (rendery, pajaki, gargulce, rusty, nawet beholder sie przypaletal), Genowefa odkryla wybita druzyne, minus jej dowodca. Znalazla za to zwoj, z ktorego wynikalo, ze ruiny zbudowane sa na portalu do wymiaru szalenstwa. Czyzby nasz bohater zwariowal i postanowil otworzyc wrota, skazujac swiat na niemal pewna zaglade?? Zyski: brak. Jeden quest pozostal do wyczyszczenia zaleglego levelu 9.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 11 (R58.) Dzien 163 W koncu oficjalny koniec levelu 9. I przedostatnia wyprawa do Ruin Threnalu. Nasz znajomek z poprzednich czesci faktycznie okazuje sie niebezpiecznym kultysta, ale nie ma w planie zaglady swiata, tylko otworzenie portalu do wymiaru szalenstwa na krotki moment - aby sie tam dostac i stanac przed obliczem swojego mistrza - smoka (moja wiedza o Forgotten Realms nieco kuleje, nie rozpoznalem jego imienia, a podobno znane ). Probuje nawet z nami negocjowac, ofiarujac bogactwo i inne nagrody, ale koniec koncow ucieka i zostajemy sami pod brama do portalu. I brama do ostatniego questu w ciagu, ktory jednakze - innego dnia. A dungeon to oczywiscie powtorka z poprzedniego, z kilkoma nowymi odblokowanymi rejonami - i tym samym zestawem wrogow, co za kazdym razem. Chociaz nie, przepraszam - pojawia sie nowy wrog - starozytny, wielgachny beholder, ktory wyssal mi 8 leveli podczas walki . Zyski: cos jest! +1 rank - te leca na normalu zdecydowanie wolniej - oraz nowy mlotek, ktory wypadl nie jako nagroda, nie ze skarbu, ale ze zwyklej rozwalonej beczki z ktorej zwykle leci szmelc. Huh. Ale chyba byl weekend z eventem +2 loot, wiec to moze dlatego. A od jutra - juz uczciwie i na wyrywki - questowanie na 10. Zostalo mi 8 questow darmowych + kupionych i przerwa wakacyjna. « Ostatnia zmiana: JRK, 21 cze 2016, 18:54. »
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 11 (R58.) Dzien 164 Po zdecydowanie zbyt dlugim czasie znow mam towarzystwo w questowaniu - Lotheneil ciagnie co prawda drugi tydzien z rzedu wieczorne zmiany, ale Morrak (ktory przy okazji wlasnie zostal panem doktorem Morrakiem - tytul naukowy, nie profesja lekarska, jakby co - i gratulacje!) dal sie skusic na wyprawe lupiezcza . Wyruszylismy w znane nam juz doskonale tereny portowe, gdzie nasz stary znajomek z questow z bodajze 3 levelu znow mial problemy z nieuczciwa konkurencja. Zajrzelismy wiec do jego magazynu i stwierdzilem ze zdziwieniem, ze stesknilem sie za sciekami - tak dawno tu nie bylem ! A w sciekach cala masa bandziorow do pokonania, troszke pajakow, mnooostwo pulapek (Morrak nie zawiodl - i nie wnikajmy ze prawdopodobnie dlatego, ze na poziomie Normal te pulapki niewiele nam robily ;-)). Na koniec okazalo sie, ze przemytnicy mieli podziemna baze portowa, ktorej dzialalnosc oczywiscie definitywnie zakonczylismy. Zyski: brak.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 11 (R59) Dzien 165 I znow Morrak i ja dzielnie stawiamy czola niebezpieczenstwu. I to na dodatek w zupelnie nowej lokalizacji - na tropikalnej wyspie (nowa area do zwiedzania i lapania bossow/odkryc, choc na razie to olalilismy) z bardzo fajna tawerna z goracymi zrodlami . Pierwsza misja w tej nowej lokalizacji dotyczyla wyprawy do kopalni, ktora opanowali zli czarni krasnoludzi, znani w lore AD&D derguarami. Kopalnia nie bylo zbyt wielka, ale za to wielopoziomowa, z korytarzami wijacymi sie wciaz w dol i w dol i nawet udalo nam sie zgubic . Ale za to nie udalo nam sie zginac poprzez wpadniecie w jedna z licznych dziur w ziemi prowadzacych na samo dno, wiec sukces! W srodku czola stawili nam w zasadzie sami krasnoludzi, kilka mechanicznych pieskow i moze jeden albo dwa rust monstery. Ale i tak nie bylo latwo, mimo ze gralismy na Normalu (glownie przez to ze Morrak atakowal bez opamietania nawet wieksze grupki wrogow - na wyzszych poziomach zaliczylibysmy zgon ). Zyski: u mnie +1 rank, u Morraka +1 level up, na dodatek nowe superowe nadgarstniki - w koncu mam porzadnego deathblocka i juz sie beholderow nie boje . Plus - naszyjnik taki sobie, ale i tak lepszy niz obecny, zupelnie bezuzyteczny.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 11 (R59) Dzien 166 Szalenstwo - wspolny quest z Morrakiem 3 dzien z rzedu! Zaczelismy od zwiedzania wyspy i obskoczylismy polowe punktow, przy odrobinie szczescie druga polowe tez kiedys zrobimy . A potem byla juz tylko wyprawa ratunkowa - wlasciciel wyspy i pensjonatu stal sie ofiara ataku czarnych krasnoludow - porwaly mu one corke i teraz go szantazuja i terroryzuja. Nie mozna na to pozwolic, trzeba coreczke tatusiowi odbic z ich rak! Trop prowadzil do starej latarni morskiej, ale most do niej prowadzacy zostal zniszczony - trzeba bylo przebijac sie tylnym wejsciem od strony morza. Krasnoludy go nie pilnowaly, bo groty zostaly opanowane przez plemie morskich trolli (tym sie roznia od ladowych pobratyncow, ze sa niebieskie ). Wytluklismy ich chyba z setke, zanim znalezlismy w ich norach dwa klucze potrzebne do otworzenia drzwi do latarni morskiej (klucze pojawiaja sie w losowych miejscach, trzeba wiec bylo pracowicie przeszukac wszystkie zakamarki - co zreszta i tak zawsze robimy, bo nasze wyprawy to 'rozwal wszystkie beczki, zabij wszystko co sie rusza'). Wpadlismy tez podwodnym tunelem do groty ze skarbami, pilnowane byly przez duchy i rozczarowaly zawartoscia . W koncu wbilismy sie do latarni i wytluklismy krasnoludzich porywaczy i uratowalismy nadobna panienke. Brawo my. Zyski: niestety, nie stwierdzono.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 11 (R60) Dzien 167 Nadeszla pora na rajd! Czailem sie w grze chyba ze 2 godziny, afkujac i co chwile sprawdzajac narzedzie do szukania druzyny, czy aby jakis PUG sie nie tworzy na tenze dungeon i gdy juz juz mialem sie poddac i zrobic cos innego zamiast tego, jest pojawili sie chetni! Zbieranie smialkow trwalo kolejna dluzsza chwile i bylo dosc zabawne - gra ma juz te swoje 10 lat, graja w nia prawie sami starzy wyjadacze, zwlaszcza ze przygoda z tego dnia nalezala do grupy platnych, a mimo to szesc pierwszych osob ktore nam sie uzbieraly (ze mna wlacznie) nie mialo pojecia jak zrobic ten rajd - chyba zaczynam wierzyc, ze DDO jednak ma sie dobrze i faktycznie przyciaga caly czas nowych graczy . W koncu jednak udalo sie zwerbowac starego wyjadacza, ktory wiedzial o co kaman i ruszylismy. I mimo ze bylismy banda leszczy, poszlo nam to nadspodziewanie sprawnie. Jednak ten level 11 to juz nie takie totalne noonbstwo i cos samozaparcia trzeba miec zeby tu dotrzec . Nie za bardzo wiedzialem co prawda co sie dzieje - biegalismy po jakims ogromniastym skarbcu pelnym swiecacych scian, stawiajacych nam czola nieumarlych, warfogedowych robotow, wielkich metalowych robotow i pieskow. Zdaje sie, ze robilismy jakis skok na skarbiec, czy cos w tym stylu. Udalo mi sie nawet raz zginac, gdy wpadlem do lawy z wielgachnego mostu (stary wyjadacz znal jakis skrot i wiedzial jak skakac, podazalem za nim i nie wyliczylem lotu), poza tym zgony byly naprawde pojedyncze, a klerycy na tym levelu radzili sobie ze wskrzeszaniem i tak. Na koncu stawilismy czola najwiekszemu robotowi jakiego dotad widzialem i przejscie do drugiego rajdu stanelo dla nas otworem. Zyski: nagroda za quest byla szalona ilosc xp - ponad 41 tysiecy - jakies 10 razy tyle co ze zwyklego dungeona. Oczywiscie wbilem 1 rank i tyle, bo akurat przyblokowalo mi levelowanie - ale juz wiem czemu tyle osob wiecznie to robi - zdecydowanie najszybszy sposob na wbicie leveli!
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
Dzien 168 Krotki rajd, ale do jego przeprowadzenia wymagane jest zakonczenie tego poprzedniego, wiec pewnie niepredko (jesli kiedykolwiek) go powtorze . W koncu przebijamy sie do serca skarbca i zastajemy tam niezupelnie to, czego sie spodziewalismy . Siedzial tam bowiem wielgachny czerwony smok, ktory zupelnie nie byl zadowolony z naszej wizyty. Zanim sie do niego jednak dostalo, trzeba bylo wykonczyc niemal jednoczesnie 3 albo 4 pilary rozlokowane w roznych miejscach mapy - nikt mi o tym oczywiscie nie powiedzial, uslyszalem tylko haslo niszczyc pilary, to zniszczylem - pod silnym ogniem wrazych sil - reaverow lodu zdaje sie (inne pilary byly bronione przez inne zestawy wrogow). Po tym jak zepsulem akcje 2 razy, ktos sie zainteresowal moja nieudolnoscia i wyjasnilo sie, ze nie wiem co robie . Za trzecim razem, bogatszy w wiedze o taktyce - zadanie wykonalem. Moglismy stawic czola smoku. Dziabnal mnie zdaje sie na 2 hity, ale reszcie jakos udalo sie bydlaka wykonczyc . Obserwowalem walke z pozycji nieboszczyka . ZYski: to jest skandal. Wielki rajd, wielki smok, nagroda koncowa za caly chain i co? I guzik, nic a nic ciekawego .
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 11 (R61) Dzien 169 Niestety, bedzie to opowiesc o mojej porace . Quest znaczy sie ukonczylem, ale jak... Znow czailem sie na rajd, wiec spedzilem w gierce jakies 2 godziny oczekujac na pojawienie sie druzyny. W koncu sie udalo i ruszylismy. Nasz cel: gigant czarodziej, w sercu swojej fortecy, na szczycie gory. Zeby do niego dotrzec, trzeba bylo wspiac sie na sam szczyt, co chwile zagladajac do wnetrza jaskin, wychodzac innym wyjsciem na grzbiet gory, znow wchodzac do srodka, czasem korzystajac z telelortow. I nie ma co sie dziwic - zgubilem sie . Polecialem za jednym z czarodziejow, ktory jak sie okazalo - nie wiedzial co robi. Pobladzilismy dluzsza chwile, ogladajac tylko w oknie druzyny, ze reszta radzi sobie swietnie, rozwala kolejnych bossow i lupi kolejne skrzynki. Podjalem meska decyzje o porzuceniu czarodzieja i sam poszukalem drogi. I powiodlo mi sie duzo lepiej - trafilem na zwloki jednego z bardziej zorientowanych uczestnikow wyprawy, zanioslem je do kapliczki i wskrzesilem. I mialem wdziecznego przewodnika, ktory doprowadzil mnie do kazdej przegapionej skrzynki ze skarbami, zdazylismy nawet na dwie ostatnie sekundy fnalnego pojedynku z gigantem na szczycie gory - niestety, za pozno na screenshoty. Stad - mimo ze epicka przygoda, ogromni wrogowie, to moje przezycia, a co za tym idzie obrazki - beznadziejne . Favour jednak wpadl, skarby tez (nawet jeden nowy mlotek, ktorego screena nie zrobilem, wiec jutro sie pochwale), ale niedosyt pozostaje .
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 11 (R61) Dzien 170 Pora rozpoczac nowy chain przygodowy! The Restless Isles. Ale zaraz, zaraz, zapytacie - przeciez miales ruszac na Camino za tydzien, dlaczego mialbys kupowac abonament na te kilka dni? Nie kupilem abonamentu, ale kupilem 3 zestawy przygod z mojego levelu - DDO pozazdroscilo steamowi wyprzedazy (swoja droga oba dodatki do DDO na steam -75%, kto nie ma, ten niech bierze ) i tez dalo -30% na zestawy przygod - tym samym mam juz wszystkie do polowy 11 levelu, wiec jeszcze po powrocie nie bede musial ze 2 tygodnie abonamentu zakupowac (i w sam raz dociagne niemal do premiery WOW: Legion i pytania, czy wracam do Wowa ((spoiler alert - wracam ))). Dobra, Restless Islands - kolejna zona przygodowa, mocno skomplikowana logistycznie. To juz nie ladna mapka, po ktorej biegamy do questodawcy i wejscia do dungeona, to caly cholerny labirynt, w ktorym mini mapka nie dziala, a wrogow sa cale tabuny . Juz sama wyprawa po quest moglaby posluzyc za opis niejednej przygody z nizszych poziomow - wyspy to szpiczaste szczyty wystajace z morza, niektore polaczeone wiszacymi mostami, wiekszosc polaczona labiryntem podziemnych i podwodnych korytarzy. Na dodatek wszedzie zamkniete bramy, a klucze wylatuja z konkretnych mobow (nie wiadomo bez wiki ktorych ), ktorych trzeba najpierw upolowac. Nie jest latwo nawet z wygooglowana mapka . Jakos sie jednak do questodawcy doczlapalem i wyslal mnie do zamku wrogiego plemienia ogrow - po glowe swojego rywala. Ogry urzadzily sie po azjatycku - w feudalnym japonskim zamczysku, z niebieskimi magami - wszystko od razu skojarzylo mi sie z Pandaria z Wowa - tez przeciwnicy malpy, niebiescy magowie, wystroj wnetrz - fajnie . Aha, DDO bylo wczesniej, wiec nie ma mowy o sciaganiu, co najwyzej WoW sciagal od Turbine . Zamek ogrow byl przeogromniasty, korytarze ciagnely sie kilometrami, czulem juz niejakie znuzenie. Choc do konca zamek nudzic sie nie pozwalal - zostal zaprojektowany jako sala treningowa dla wojska ogrow - byly wiec treningowe golemy, treningowe tory przeszkod z pulapkami (dobrze ze gralem na Normal, bo bym zyw z nich nie wyszedl) no i cale wojska ogrowo - bugbearowo - malpowe. Zyski: obiecana maczuga z wczoraj i w sumie tyle - wampiry mi juz niegrozne, mam na nie dobra bron.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 11 (R61) Dzien 171 Zagladam do jeszcze jednej nowej lokacji z zakupionego wlasnie zestawu questow - tym razem sa to klimaty pustynne. Miejsce bardzo fajne wizualnie i na cale szczescie duzo latwiejsze do nawigacji - spore ilosci piachu, jakies gorki, rozwalajace sie ruinki, ale zgubic sie nie da, uff . Quest niezbyt oryginalny, bo wpadamy do grobowca z mumia pewnego lekarza i mamy go sobie spladrowac. Ok . W pladrowaniu przeszkadza nam nowy typ humanoidalnych przeciwnikow gnolle (takie hieny albo szakale - calkiem fajne modele i nawet mocno wala, ubili mi hirelinga na poziomie Normal, huh), hieny na czterech lapkach i oczywiscie nieumarli - zombiaki, szkielety i obowiazkowe w grobowcach na pustynii - mumie! Zyski: brak
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 11 (R61) Dzien 172 Powrot na Restless Isles. A to oznaczalo kolejna wielka wyprawe, by tylko przebic sie do questodawcy. Na cale szczescie - po pierwszej takiej wyprawie, za kazdym nastepnym razem mozna sie juz tam przeniesc automatycznie. W przeciwnym razie zapewne nikt by tych questow nie robil, tyle to czasu zabralo. Dobra, przebilem sie do questodawcy, ktorym okazal sie lider plemienia malp. Nie chcial wspolpracowac, ale dal sie namowic na wyslanie mnie na quest. Jego pobratymcy zostali porwani i zagonieni do prac w kopalni, ja mialem ich uratowac. Nie bylo latwo, gdyz okazalo sie to byc questem z serii 'jak zabijesz powyzej 10 mobkow pewnego rodzaju, to przegrales'. Mobki w tym przypadku to byli porwani do kopalni malpowaci - poki sie nie pozbylo z okolicy ogrow, walczyli po ich stronie, dopiero potem zamieniali sie w neutralnych NPCow i znikali. Pchali sie namolnie pod moj miecz (choc glownie zabijal mi ich moj hireling, poki go nie wykopalem), paru wykonczyly pulapki - quest byl dlugasny i cudem udalo mi sie ukonczyc z zapasem 3 do zabicia . Poza ogrami i gornikami, w kopalni natknalem sie na malpy, ktore zdradzily i zostaly wcielone do zlej armii (te mozna, a nawet trzeba bylo masakrowac), niebieskich ogrzych magow, przypaletal sie tez beholder i premierowo - kilka mindflayerow. Zyski: brak, ale zdaje sie, ze odblokowalem rajd z lvl 11, wiec nie jest zle .
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 11 (R61) Dzien 173 Prawie koncze z questowaniem na levelu 10, zostalo mi kilka popierdolek. Jedna z nich sa dwa ostatnie questy z Wyspy Ogrow (zostaly 2, ale i tak musialem caly zestaw przygodowy dokupic zeby nie utknac na tym levelu, auc, no ale coz, rules are rules, nawet jesli zlosliwie sam je sobie narzuce). Genowefa wpadla wiec do posepnej swiatynii na klifie po raz przedostatni. Droge do wewnetrzego kregu oczyscila sobie juz wczesniej, na szczescie od razu po kliknieciu na drzwiach przenosilo wlasnie tam, nie trzeba bylo jak u hobgoblinow latac od samego poczatku przez caly labirynt. W srodku czekalo zadanie zniszczenia portali do wymiaru ognia, skad przyzywane byly cale stada mephitow. Oczywiscie mephity i kultysci nie przygladali sie bezczynnie bezczeszczeniu ich swiatynii i obracania w perzyne ich planu podboju wyspy i swiata, tylko stawiali opor, ale wyjatkowo zalosny. Wkrotce wszyscy zgineli, a portale zostaly zniszczone. Zostalo tylko starcie z glownym zlym - ale to juz w ostatnim odcinku. Zyski: brak. 3 questy do level up! 5 dni do wyjazdu na Camino.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 11 (R61) Dzien 174 Jeszcze jeden opcjonalny quest z Ruin Threnalu. Ostatni z tych opcjonalnych. I tak, znow z gigantami. Nie wysilili sie na oryginalnosc w tym zestawie. Czyli raz jeszcze: wejsc gigantom do ich podziemi, wytluc ich szefa, rozwalic ich zapasy. The end. Krotkie, latwe i w sumie przyjemne. Zyski: tylko zupelnie niezyskowne .
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 11 (R61) Dzien 175 W koncu - ostatnia wyprawa na Wyspe Ogrow, ostatnia wizyta w swiatynii na klifie. A w srodku - krotka wycieczka do jej serca, gdzie biskup odprawia pradawny rytual przyzwania zlego - zdaje sie, ze w planie ma zalanie wyspy fire reaverami. Nie mozna oczywiscie do tego dopuscic - trzeba sie przebic przez kultystow i juz przyzwane reavery, a takze kilka skorpiono-drowow, by stawic mu czola. Po drodze trzeba tez bylo rozwiazac kilka wrednych zagadek logicznych (bez wiki bylbym w klopocie ). Sam biskup okazuje sie rowniez byc skorpionowatym potworem, ale pada bez najmniejszego problemu. Jako ze to ostatni quest chaina, spodziewalem sie czegos konkretnego - i wow - faktycznie, byly sensowne nagrody do wyboru - skusilem sie na nowy trinket - obecny dodajacy 5% xp i tak wisi sobie bezuzytecznie przez to, ze robie te wszystkie quety i xp mi przez polowe z nich nie leci.
|