Autor | Post |
---|---|
#166 10 maj 2011, 17:40
|
|
Użytkownik
Dołączył: Paź 2008
Posty: 753
Skąd: Jasło
|
|
#167 10 maj 2011, 21:59
|
|
Użytkownik
Dołączył: Cze 2008
Posty: 789
Skąd: Jastrzębie Zdrój
|
Dżej - masz przerąbane. przez Ciebie sam myślę o takiej podróży w sierpniu, ale chyba będę zmuszony ograniczyć się do Polski tylko.
_______________ xbox live id: pr33v |
#168 10 maj 2011, 22:58
|
|
Użytkownik
Dołączył: Maj 2008
Posty: 629
Skąd: Stolica
|
Przez Dżeja 3/4 załogi chce się wybrać na taką wycieczkę. Miał nas chyba poinformować z uprzedzeniem na forum o kolejnej eskapadzie, żeby chętni mogli się z nim zabrać.
_______________ If you're good at something, never do it for free. |
#169 12 maj 2011, 10:56
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
kurde, napisalem wypracowanie na 2 strony i mi sie komp zrestartowal, bo jakies aktualizacje sciagnal, mozna sie wsciec :-) ale nic, troche odbuduje moich wypocin:
Zarcie: meu del pelegrino (pisownie zgaduje) - podstawa mojego wyzywienia - koszt 7 euro, 2 dania, deser, popitka. Zawsze jest kilka mozliwosci wyboru, ale nigdy jeszcze nie natknalem sie na restauratora ktory mowilby w jezyku innym niz lokalny. Zawsze wiec jest niespodzianka - co tez ciekawego dzis udalo mi sie zamowic . Ale najesc sie tym mozna - na pierwsze danie wylosowalem czasem garniec zupy, czasem jakies kluchy, raz jakis placek. Drugie danie to uczta wlasciwa - pelen talerz frytek, ziemniakow, salatek, ryzu i miecha albo ryby. Do tego deserek - miska owocow, lody, budyn. I popitka - zazwyczaj cala flaszka wina na glowe . Troche na tegoroczne wino za wczesnie, wiec jakies zeszloroczne popluczyny popijam, ale i tak spi sie po tym znakomicie. Wlasnie spanie - spalem juz w kilku dosc ciekawych miejscach, raz przy oknie, za ktorym jezdzily pociagi i nie mozna sie bylo przez nie wychylac, bo urwaloby glowe, raz z rzeka i akurat wodospadzikiem, ktory szumial, raz przy wiezy koscielnej, ktora co 15 minut cala noc dzwonila, a na pelna godzine robila koncert . Ale przeszkadzalo mi to tylko przez pierwsze dwie noce - potem sie juz wdrozylem i zmeczenie bralo gore nad odglosami. Bo o chrapaniu 50 ludzi spiacych w jednej sali nawet nie wspomne. Chrapacze sa na tym swiecie przepotezni - jedni jak zazynana swinia, inni jakby plakali, inni krzycza przez sen albo puszczaja baki na pelna pare - normalnie jak na koloniach :-), no ale taki urok i wiedzialem w co sie pcham. Tym razem nie ide jednym ciagiem, ale oszukuje i robie sobie autobusowe i pociagowe wycieczki. Dwa razy juz odbilem od trasy i pojechalem nad ocean - raz w Portugalii i raz juz w Hiszpanii - do Vigo (polecam obczaic zdjecia na google zanim swoje obrazki wrzuce) - niesamowicie polozone miasto na wzgorzach nad zatoka z wyspami - w pelnym sloncu i z punktu widokowego nad miastem fantastyczne wrazenie. No i mieli media markt z grami . Prawie sie skusilem na puzzle quest na ps2 za 5 euro, ale ostatecznie przestraszylem sie, ze po hiszpansku. Bylo tez przepiekne wielkie wydanie LOTRO - w pudle, pelen ekskluzyw, za jedyne marne 9 euro - ale niestety, za duze jak na mozliwosci mojego plecaka, choc pewnie bede juz niedlugo zalowal, zem tego nie wzial. Tak jak juz zaluje, ze nie wiedzialem, ze w Vigo sa dwa oddzialy cash-converters, czyli takich lombardow z m.in. grami. Dorwalem potem taki jeden w Ponteverde (5 razy mniejsze niz Vigo) i mial gier zatrzesienie. Choc akurat nic z rpg czego bym nie mial nie bylo (procz Odin Sphere za 4.90 ale po hiszpansku). Pewnie wybiore sie do A Coruna, bo to w miare blisko i tez jeden taki sklep tam maja Ale to zobaczymy jak z czasem bedzie. Wlasnie, czas. Przez oszukiwanie z autobusami i pociagami zaoszczedzilem kilka dni. Autobus z Santiago do Lizbony mam kupiony na 16 maja, a na dobra sprawe w Santiago moglem byc juz wczoraj, na sile opozniam dotarcie tam. Za duzo tego wolnego czasu mi sie zrobilo. Jeden dzien wycieczka do Coruna, 1 moze do Finisterra (jeden z najbardziej na zachod wysunietych ladowych punktow Europy), ale co zrobic z reszta? Do Barcelony za daleko, to 15 godzin w busie w jedna strone. Chodzi mi jeszcze po glowie Madryt, ale to tez na max. dzien-dwa i 20 godzin w autobusie... No nic, zobaczymy, wyjdzie w praniu, moze jakis fajny geohashingowy punkt niedaleko santiago wypadnie i tam sie wybiore zeby zabic czas. 16 maja 10-godzinny przejazd autobusem do Lizbony i tam pobyt do 20ego. W planie poszukiwanie gierek, wizyta w oceanarium (podobno zawaliste), pewnie tez jakies pokazy konne (mimo ze moje treningi jezdzieckie zostaly zarzucone, ale ktoregos dnia chce sie znow tym pobawic ;-). 20 laduje w Wwie, a 22ego startuje samolotem do Dublina. Tam jeszcze nie wiem ile zabawie, 4 dni minimum, 2 tygodnie to taki max. « Ostatnia zmiana: JRK, 12 maj 2011, 11:20. » |
#170 13 maj 2011, 20:29
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
Santiago zdobyte. Ponownie. Tym razem z oszukiwaniem . Z przewidzianych 250 km przemaszerowalem ciut ponad 100, reszte zalatwily pociagi, autobusy i metro . Ale nie zaluje, lazenie po asfalcie zupelnie mnie nie rajcuje. Dzisiejsze dojscie do Santiago tez jakos tak specjalnie mna nie poruszylo, a wrecz podkurzylo - katedra w remoncie, uliczki waskie rozkopane, pelne samochodow dostawczych, robotniczych, autokarow z turystami.
Katedra nie dosc ze w remoncie, to jeszcze zamieniona w jeden wielki sklep, za kazdym pilarem ktos cos sprzedaje, kolejka do obejmowania figury swietego (czego i tak nie zamierzalem robic) na 100 km, sami niemieccy turysci, horror, komercha i jarmark. Mnostwo naciagaczy i zebrakow do tego. Slowem - wrazenia bardzo ujemne i rozne od ostatniego mojego pobytu. Zatrzymalem sie w tym samym schronisku, co ostatnim razem - u newagowych hippisow. Jaja na calego, po scianach pelno okultystyczych symboli, plakatow, malunkow, dywanikow itp. Jest chyba wszystko, co znajduje sie na czarnej liscie koscielnej - chyba tylko portretu Harrego Pottera zabraklo . Ale maja za to tanio i pozwalaja zostac na ile sie chce, podczas gdy 'uczciwe' schroniska wyganiaja po 1 dniu zeby kolejnej setce pielgrzymow zrobic miejsce. Nad moim lozkiem wisi akurat jakis hinduski bog slon i cesarzowa z tarrota. I cala moja pielgrzymka do Santiago na darmo, bo i tak ide pewnie za to do piekla... « Ostatnia zmiana: JRK, 13 maj 2011, 20:49. » |
#171 01 maj 2013, 14:09
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
To już znów ta pora roku, gdy zew przygody i podróży nie daje w spokoju wysiedzieć przed kompem. Nie ma rady, ruszam na Camino po raz trzeci. Tym razem wersja najbardziej hardcorowa (znaczy z moich dotychczasowych) - trasa francuska, zaczynając we Francji, na wysokości 200 mnpm, pierwszego dnia wspinaczka na 1400 m (z plecakiem na plecach ma się rozumieć), sforsowanie Pirenejów i zejście do Hiszpanii. A potem już na luziku pozostałe niecałe 800 km do Santiago . Przegląd wysokościowy na mapce poniżej. Start: 15 maja. Powrót przewidziany na miesiąc później, mam tylko te ciut ponad 30 dni żeby się wyrobić. Dam radę?
Będzie tym weselej, że http://wiadomosci.onet.pl/swiat/zimowa-majowka-w-hiszpanii-wlasciciele-hoteli-narz,5481452,fotoreportaz-mini.html
« Ostatnia zmiana: JRK, 01 maj 2013, 14:11. » |
#172 10 maj 2013, 11:37
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
Śnieg w Hiszpanii zniknął, ale i tak pogoda w północnej części do bani - przynajmniej pierwsze trzy dni będę mókł i marzł. Entuzjazm związany z wyjazdem mocno nadwyrężony. Zamiast siedzieć i grać w Rift w ciepłej Polsce, będę się przedzierał przez mokre góry i nawet zdjęć nie będzie przez ten deszcze jak robić. Skandal, ja się domagam przyspieszenia globalnego ocieplenia!
|
Forum JRK's RPGs działa pod kontrolą UseBB 1