Forum JRK's RPGs

Encyklopedia galaktyczna gier cRPG

Final Fantasy X (Playstation 2)

Strona: 1 2 3 4 > »

Autor Post
Użytkownik
Dołączył: Maj 2008
Posty: 16
Witam wszystkich zaiteresowanych tematem, stworzyłem temat by się wypowiedzieć w sprawie nowej recenzji gry "Final Fantasy X (Playstation 2) (2001) Shuwar - 09.09.2008" (niestety w normalnym komentazu niusa nie zmieści sie to co mam do powiedzenia, tak więc postanowiłem stworzyć temat na forum)

recenzja przypomina mi bardziej jechanie po grze niż recenzje, mam nadzieje że na temat wypowiedzą się różni urzytkownicy.

Po pierwsze powiem że, wogule nie rozumiem rozczarowania autora recenzji, bo przecież po pierwsze gre się przechodzi dla przyjemności a nie po to by napisać w internecie że się ją ukończyło, poza tym gre ukończył bez wykonywania questów ubocznych, trenowania drużyny itd. itd. a to wszystko wynika z samej recenzji, choćby komentarz odnośnie Sphere grid " plansza jest duża, ale co z tego, jeśli znaczna część pól jest po prostu pusta" no i bardzo dobrze, w puste pola wstawiasz własne bonusy statystyk, jak i możesz usuwać i wstawiać nowe wmiejsce usuniętego. "Wakka nigdy nie będzie dobry w magii, a Lulu w walce wręcz." i tu się kompletnie mylisz, to kolejny błąd z całej masy błędnych interpretacji autora recenzji gry, sphere grid to ogromny rebus matematyczny, obliczjąc go możemy naszym postacią wypakować wszystkie statystyki ma maxa, mój Wakka jest doskonałym magiem, a moja wytrenowana Lulu zwykłym atakiem fizycznym potrafi zadać 99999 obrażeń, ale widocznie niektórzy są za leniwi by się postarać cos zrobić samodzielnie i wolą by gra przechodziła się sama za nich. widziałem na wielu forach jak jeden za drugim nażeka, bo blitzball jest taki ... a uskakiwanie przed piorunami takie... , no i bardzo dobrze, gra musi stanowić jakieś wyzwanie, ja przeszedłem mase gier RPG i dla mnie jest taka gatka poprostu dziecinnym marudzeniem, to że ktoś nie potrafi sobie z czymś poradzić to zaraz to określa krytycznie za wadę. Jesli ktoś mi pisze że blitzball jest do bani, bo zagrał w niego raz i nie umiał wygrać, to, jest to poprostu jakaś dziecinada. Rozumie komentarz np. jednego z gości który podał w swej opinii, że grał w blitzballa jednak rozgrywka zawsze mu się dłużyła, z tym się jak najbardziej zgodze, takie wrażenia można jak najbardzie odnieść, ale jeśli ktoś kompletnie ignoruje że blitzball jest bardzo rozbudowany pod względem statystyk graczy, strategi rozmieszczenia postaci, zdobywania doświadczenia i umiejętności a nawet rekrutowanie i zwalnianie graczy, i powie po jednym meczu że mini gra jest taka lub taka, to dla mnie nie jest to żaden argument, argumentacja gry przez Shuwar jest jak najbardziej nietrafiona, krytukuje np. to że trzeba zmieniac postacie by dostały doświadczenie, a może mi ktoś wytłumaczy co w tym dziwnego??? dla mnie jest jak najbardziej logiczne że, postać która nie brała udziału w walce nie otrzyma doświadczenia. I przy tym komentażu znowu nasuwa mi się myśl, że gracz chce żeby gra praktycznie sama za niego się przechodziła.

Uważam argumentację Shuwar'a za nietrafną, a wrecz dziecinną, kometarze typu "Ludzie! Mamy XXI wiek! Turowy system walki i wybieranie komendy "atak" z listy to już przeżytek.", jakoś mnie nie przekonują, przecież jak zlikwidujesz turowy system, to albo otrzymasz zwykłą siekanke lub schooter jedynie z elementami RPG, a jesli chodzi o "(zlikwidowano ATB)" to należy zwrócić uwagę na to że nie mamy z góry narzuconej tury, tura w każdej chwili może się zmienić przyśpieszając luz zwalniając nasze postacie lub wroga, kolejne tury są obliczane względem predkości postaci a nie są dzielone twardo na tury, czyli działa to tak jak ATB, jedynie nie trzeba czekać aż pasek się napełni, przez co moim zdaniem walki by się niepotrzebnie dłużyły.

mógłbym tu jeszcze pisać i pisać, ale chyba się już za bardzo rozpisałem :), Shuwar, gra ma jak najbardziej prawo ci się niepodobać, jednak twoje argumentacje są moim zdaniem nieadekwatne.

Licze na argumenty innych forumiczów :) i mam nadzieje że pojawią się za i również przeciw mojemu punktowi widzenia.
Użytkownik
Dołączył: Maj 2008
Posty: 872
Prędzej czy później na pewno włączę się do dyskusji, bo mnie FFX też rozczarowało. Na razie napiszę tylko o dwóch sprawach:
1. Walka w FFX odpowiadała mi, chociaż z tym ATB chodzi wg co poniektórych o coś jeszcze (z taką opinią spotkałem się kilka razy) - walka stawała się bardziej dynamiczna, cały czas coś się działo, nie było czekania, zastanawiania się, było za to więcej emocji. Jak dla mnie nie jest to na tyle istotny element, aby się nad nim zastanawiać. Myślę jednak, że zastąpienie ATB turami może być dla wielu istotną zmianą, dla niektórych nawet wadą.
Ciekawa jest za to sprawa z doświadczeniem podczas walki. Nie zgadzam się, że to rozwiązanie jest logiczne. Jak dla mnie dziwnie wyglądało, że wszyscy dostają taką samą ilość AP, wszystko jedno czy drasnęli przeciwnika, zabili czy może rzucali jakiś czar ochronny. Za wadę bym tego nie uznał, ale niektórym takie rozwiązanie może się po prostu nie spodobać.
2. Z tym Sphere Grid też jest jakoś dziwnie; z jednej strony czepiamy się FFXII, że wszyscy bohaterowie są tacy sami, z drugiej chwalimy FFX, że wszyscy też są tacy sami, bo gra niby daje dużą swobodę w rozwoju postaci. Mi się wydaje, że to jednak przesada. Swoboda jest tu tylko teoretyczna. W praktyce mamy różne ścieżki rozwoju dla kilku różnych bohaterów, ale podczas wykonywania zadań dodatkowych chodzi o zrobienie jednego, mocarnego Sphere Grid dla wszystkich. Nie wiem, może się mylę, bo wszystkich zadań dodatkowych w tej grze już nie ukończyłem, ale jak dla mnie nie było tutaj zbyt wiele swobody.

Swoją drogą straszne emocje budzą te Finale. Pamiętam, ile było postów na starym forum o FFXII. Tutaj też się już trochę kłóciliśmy o FFX. Ja to się jednak cieszę, że nie jestem sam 'przeciwko' FFX. W ogóle to kiedyś zamierzam napisać reckę, ale najpierw siadłbym do gry raz jeszcze, żeby być ze wszystkim na bieżąco. I przydałoby się ukończyć dodatkowe zadania, może jeszcze zmienię zdanie, jak w końcu przejdę baloniki. Save czeka.
« Ostatnia zmiana: Piotrek, 12 wrz 2008, 16:16. »
Użytkownik
Dołączył: Maj 2008
Posty: 134
Skąd: Warszawa
Ja tam jakoś nie rozumiem fanatyków FFX, zgadza się to dobra gra, ale nie jest to dzieło sztuki :) Rzeczą która mnie najbardziej denerwowała na początku było to, że zadnej walki nie można było samemu dokończyć. Później już było lepiej, ale walki nie były jakoś wciągające. Wolałbym też normalne levelowanie z EXP. pointsami, i zamiast sphere grid, dodawanie punktów to różnych współczynników.
Użytkownik
Dołączył: Sie 2008
Posty: 721
Skąd: Hiszpania
Ja w ogole nie moge zrozumiec fanatykow jakiejkolwiek czesci FF, no moze poza VII :P
Użytkownik
Dołączył: Maj 2008
Posty: 872
Ja to przyznam, że w miarę, jak poznaję kolejne jRPG z PS2, Final Fantasy X podoba mi się coraz bardziej. Wszystkie Finale mają jedną, olbrzymią zaletę - zbalansowanie walki i fabuły. Dopiero FFXII wybija się trochę, ale to już jest zupełnie inna, nowa gra.
Użytkownik
Dołączył: Maj 2008
Posty: 16
Gokufan napisał(a)
Ja tam jakoś nie rozumiem fanatyków FFX, zgadza się to dobra gra, ale nie jest to dzieło sztuki :) Rzeczą która mnie najbardziej denerwowała na początku było to, że zadnej walki nie można było samemu dokończyć. Później już było lepiej, ale walki nie były jakoś wciągające. Wolałbym też normalne levelowanie z EXP. pointsami, i zamiast sphere grid, dodawanie punktów to różnych współczynników.


Myśle że to ma coś do czynienia z krytyką jaką wyczytałem w necie o FFVIII, odnośnie żmudnych turtoriali tłumaczących system walki, w FFX zostało to wyjaśnienie systemu urozmaicone prze praktyczne wprowadzenie co i jak. jednak przyznam że mimo że za pierwszym razem mi się to bardzo podobało, to podczas przechodzenia 2-3 raz już mnie denerwowało. Walki ogólnie mi się bardzo podobały w FFX, a szczególnie walczenie Aeonami, byłem tylko zawiedziony że ifrit swoim wypasionym overdrivem zadaje jednokrotne obrażenia, przed premierą gry wyczytałem w internecie że będzie zadawał trzykrotne obrażenia i nawet jego animacja overdriva pokazuje trzykrotne uderzenie w wroga, ale widocznie stwierdzili że przez to będzie ifrit jak na podstawowego aeona za potężny. Co do normalnego levelowania to jestem jak najbardziej za, bo też bym tak wolał. A jeśli chodzi o dawanie punktów do poszczególnych współczynników to jestem jak najbardziej przeciwny temu. Dlaczego? a już tłumacze. Myśle że współczynniki powinny być po zdobyciu poziomu automatycznie przydzielone i wtedy mamy np maga który dostanie mniej HP ale więcej MAG, i wojownika z dużą ilością HP i STR a mało MAG i INT. A dopiero po osiągnięciu maksymalnego poziomu powinno być dostepne dopakowanie słabszych statystyk. Dla mnie było nieco absurdem jak Wakka zaczoł mi wraz lepiej wymiatać magią niż Lulu. ale ogólnie to walki w FFX bardzo mi się podobały, a szczególnie takie eventowe z udziałem otoczenia, jak np. walka z chocobo eater który mógł nas zepchać w przepaść lub nieco inna motoryka gry w walkach podwodnych co miało wpływ również na wykonywanie niektórych umiejętności postaci.

Sir_Giurek napisał(a)
Ja w ogole nie moge zrozumiec fanatykow jakiejkolwiek czesci FF, no moze poza VII :P


Myśle że nie do końca chodzi tu o fanatyzm, lecz bardziej standart sposobu rozgrywki, wciągającej fabuły itd. jaki wprowadził square-enix (squaresoft) który poprostu przypadł ludziom do gustu. Ja, mimo że przeszedłem wszystkie części FF (z wyjatkiem FFIX), nie nazwał bym się fanatykiem serii, bowiem chętnie spoglądam na inne tytuły, jednak mając taki duży zbiór gier na koncie jaki przeszedłem to mam do czego porównać kolejne części serii FF, i trzeba przyznać że samo FFX jest jednym z najlepszych tytułów RPG jakie wyszło do tej pory.

Piotrek napisał(a)
Ja to przyznam, że w miarę, jak poznaję kolejne jRPG z PS2, Final Fantasy X podoba mi się coraz bardziej. Wszystkie Finale mają jedną, olbrzymią zaletę - zbalansowanie walki i fabuły. Dopiero FFXII wybija się trochę, ale to już jest zupełnie inna, nowa gra.


I tu się jak najbardziej z tobą zgodze, a co do FFXII to grając pierwszy raz i robiąc pierwszą misję ubicia kaktusa, biegałem sobie po okolicy w celu nabicia poziomu zadają moim skromnym mieczykiem 8-16 obrażeń (czy jakoś tak) a tu wraz wyszedł mi tyranozaurus rex i zabija mnie jednym ciosem zadając 4-5 tys. obrażeń, nieźle mnie to wtedy zaskoczyło.
Użytkownik
Dołączył: Paź 2008
Posty: 753
Skąd: Jasło
W tych wszystkich krytycznych wypowiedziach jest jednak jedna wada. Wszystkie zostały napisane z dzisiejszego punktu. Pytam ja się czy można przykładać obecną miarę i spojrzenie do gry, która ma już 7 lat? Żeby było jasne, nie jestem fanatykiem FFX, ale nie oceniałbym tej gry przez pryzmat pozycji, które ukazały się w przeciągu ostatnich 2-3 lat. Jak na 2001/2002 rok gra była nowością i wiele wnosiła sama od siebie. Weźmy choćby ten nieszczęsny Sphere Grid. Dzisiaj wydaje się nam uproszczony i dosyć nielogiczny, jednak w swoim czasie było to jedno z rozwiązań wyróżniających FFX z tłumu zresztą na jego bazie powstały różne systemy rozwoju postaci wykorzystane w wielu produkcjach i to nie tylko z spod znaku Square Enix, choćby np. seria Xenosaga. Od czegoś zresztą trzeba było zacząć. Niektórzy narzekali , iż gra przypomina interaktywny film, i mają rację, zresztą taka była koncepcja. Zresztą ograniczenie możliwości eksploracji świata pozwoliło na stworzenie naprawdę ładnej szaty graficznej, która nawet dziś nie zachwyca. Historia i kreacje postaci być może jak na rok 2008 są sztampowe i wtórne, lecz w 2002 roku należały do kanonu i nikogo wtedy to nie raziło. Macie wszyscy rację że FFX nie jest dziełem ponadczasowym, ale czy w czasie tworzenia ktoś mówił, że takie będzie? Czy ktoś obiecywał wam coś na miarę FFVII, które też już mocno zalatuje trupem? Moim zdaniem raczej nie. Mierzmy więc gry miarą czasów w których powstały a nie naszych.
Użytkownik
Dołączył: Sie 2008
Posty: 721
Skąd: Hiszpania
U mnie jest taki problem, ze ja ogolnie nie trawie japonskich rpgow (wyjatek: Dragon Quest IV na DSa) - praktycznie wszystkie moje podejscia do wszelakich tytulow, niewazne z ktorego roku, konczyly sie na tym, ze moja opinia o jRPGach stawala sie coraz gorsza... Jeszcze gdy bylem szczesliwym PCtowcem bez dostepu do sieci sluchalem rykow zachwytu kumpli, prasy itp jaka to seria Final Fantasy nie jest boska, etc. Seria na konsolach cieszy sie mianem kultowej, cos jak Baldurs Gate czy Fallouty na PC. Tym wieksze bylo moje rozczarowanie jak w koncu dane bylo mi zagrac na emulatorze w pierwsze czesci FF, a w koncu meczyc sie z wersjami na DSa (porazka)... Faktycznie, FF od czesci IX moze byc ciekawe, ale w to juz nie gralem i w sumie nie zamierzam, bo juz chociazby stylistyka odrzuca mnie na kilometr.
Użytkownik
Dołączył: Paź 2008
Posty: 753
Skąd: Jasło
Oczywiście każdy ma prawo by krytyczny wobec różnych podgatunków RPG. Ja oprócz serii Fallout nie trawie akurat RPGów PCtowych a zwłaszcza pozycji z ostatnich 2-3 lat gdzie cała para poszła w grafikę kosztem fabuły. Przeciwnicy jRPG zarzucają nam schematyczność naszych ulubionych produkcji, infantylność, brzydotę itp. ogólnie uważają nas za niedorozwojów i szaleńców takie duże dzieci. Niestety nie zauważają że wyżej wymienione wady tyczą się też PCtowych RPG. Miłośnicy cRPG nie rozumieją jak można zachwycać się serią Final Fantasy bądź Suikoden, my za to nie rozumiemy co ciekawego jest w Wiedźminie czy Oblivionie. Jednak to jest w porządku jeśli obie grupy szanują nawzajem swe upodobania i nie próbują na siłę przeciągać na swoją stronę. Szkoda, więc iż bardzo często miłośnik gier fabularnych jest wyśmiewany i obrażany za to, że gra w takie czy inne produkcje. Dlaczego obie grupy nie potrafią się nawzajem szanować tylko ciągle dążą do konfrontacji? Święta wojna czy jak? :)
Użytkownik
Dołączył: Sie 2008
Posty: 721
Skąd: Hiszpania
Faktem jest, ze PCtowe RPGi (i te konsolowe, na next-genach) staczaja sie w strone bezmyslnych, plytkich mlocek...Za przyklad idealnie moze posluzyc Fable 2 - RPG z marna iloscia statystyk, brakiem dialogow... Nawet swietny Mass Effect nie byl bardzo rozbudowana fabularnie gra - fakt, scenariusz byl ciekawy, ale mozliwosci wyborow mielismy niewiele. Gatunek gier fabularnych powoli staje sie plytki, coraz bardziej oddalajac sie od papierowych pierwowzorow, co akurat jest dla mnie straszna wada... Na szczescie od czasu do czasu pojawiaja sie tytuly rozbudowane (W Wiedzmina nie gralem, wiec trudno mi cokolwiek o nim napisac, ale ludzie generalnie byli zachwyceni), ja np pokladam ogromne nadzieje w Dragon Age.
Nie uwazam nikogo za niedojrzalego debila, po prostu mi osobiscie gatunek jRPG sie nie podoba, czesto dobija mnie ta infantylna stylistyka i design postaci i wrogow (ja nie wiem, albo Japonczycy to pedofile, albo po prostu lubia grac postaciami wygladajacymi jak dzieci...). Wychowalem sie na Warhammerze, D&D oraz sesjach w Wampira i preferuje przez to inny rodzaj rozrywki - lubie miec wplyw na wyglad, statystyki i charakter mojej postaci, czego czesto jRPGi mi nie daja (chociaz przyznac musze, ze zazwyczaj postacie pod wzgledem psychologii sa ciekawe - gdyby tylko nie wygladali jak blazny :P). Obecnie jestem graczem zdecydowanie bardziej konsolowym, ale rowniez unikam japonszczyzny ;)
Użytkownik
Dołączył: Paź 2008
Posty: 753
Skąd: Jasło
Sir_Giurek napisał(a)
Nie uwazam nikogo za niedojrzalego debila, po prostu mi osobiscie gatunek jRPG sie nie podoba,


Ty akurat nie, zresztą nie chodziło mi wymieniać te osoby po imieniu i nazwisku tylko pokazać pewną tendencję. Powiem ci jednak szczerze, że iż na razie jest to pierwsze forum gdzie mogę sensownie porozmawiać z osobami lubiącymi cRPG nie narażając się przy tym na śmieszność. Na innych forach o podobnej tematyce gdzie dominują PCtowcy taka rozmowa to droga przez mękę. Nawet na stronach zajmujących się tematyką j-RPG co chwila pojawia się jakiś muł, który strasznie chce pokazać jak bardzo kocha PCtowe RPGi wyrażając się niepochlebnie o ludziach grających w jRPG. Nie było by w tym nic złego gdyby taka osoba w ten sposób krytykowała tylko gry, ale dlaczego przy okazji musi poniżać ludzi?
Użytkownik
Dołączył: Maj 2008
Posty: 442
Skąd: Koplanie uranu SoulTomb
A wiesz że to zjawisko lokalne? O ile na takim Forum Actionum osoby grające i lubiące jRPG można zliczyć na palcach jednej dłoni, a stereotypów jest mnóstwo, to na np. RPG: Everything Else (pozostałe tzn. inne niż Final Fantasy) to wRPGowcy są w mniejszości. A znaleźć osobę która lubi oba gatunki? Zaszukać się można :)
_______________
Użytkownik
Dołączył: Maj 2008
Posty: 19
cRPG są teraz w słabej formie. Kiedyś miały zdecydowanie lepiej, oj lepiej.
Tak jak w którymś fallouthonie powiedziałem, konsolowcy i pecetowcy żrą się od dawna i często nawzajem uważają za bęcwałów albo bufonów (bądź "mułów", do wyboru, do koloru). cRPG i jRPG różnią się od siebie znacznie i osobiście dla mnie, jRPG to trochę coś pomiędzy interaktywnym filmem a RPG, bo grając w gry z tego gatunku bardziej interesuje mnie to, jakie wydarzenia przewidzieli dla mnie twórcy, a mniej typowo erpegowe rzeczy, takie jak rozwój postaci, dokonywanie wyborów etc. Twórcy jRPG dają nam mniej wolności, ale za to rekompensują historią. Mówie generalnie, bo słaba gra się trafi w każdym gatunku.
Co do stylistyki - jak ktoś nie lubi M&A, nie polubi i tego. Przykre, ale prawdziwe. Tego akurat nic nie zmieni.

I może EOT, albo zmiana nazwy tematu, bo z topicu o opinii usera o recenzji na serwisie, zmienił się w dyskusje o różnicach między zachodnimi a japońskimi rpg'ami :P
Użytkownik
Dołączył: Paź 2008
Posty: 753
Skąd: Jasło
Cóż rzeczywiście zbytnio odbiegliśmy od tematu... Wracając do FFX, gra niepotrzebnie była kreowana na status kultowej i po latach to się teraz na niej mści, zresztą jak na całej serii. Przez taką praktykę nawet FFXII przez wielu zostało uznane za porażkę. Konkluzja jest taka, że różne elementy wprowadzone do FFX na początku wydawały się powiewem świeżości ostatecznie jednak w zaprezentowanej nie zdały próby czasu. Z drugiej strony odpowiednio rozwinięte przez inne firmy są obecne nadal w wielu różnych produkcjach co niewątpliwie jednych zadowala innych irytuje. Mimo wszystko można powiedzieć, że po FFX jRPGi nie były już tym czym dawniej.
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 532
Skąd: Koszalin
FFX jest grą , która była skierowana na rynek światowy. Właśnie dlatego tak bardzo odbiega od poprzednich części. Miała również za zadanie sprawić, aby ludzie zaczęli kupować PS2 pokazując jakie toto cuda graficzne da się teraz stworzyć. Osobiście mam dość serii FF, gdyby kolejne części nazywały się inaczej ludzie nie robili by takiego zamieszania- wszak tyle jest gier lepszych.
Tak swoją drogą to Japończycy nie tworzą tylko gier kolorowych, bo jak inaczej podejść do serii Wizardry, która na świecie dawno umarła a w KKW ciągle ma się świetnie i wychodzą co rusz nowe części i klony.

Strona: 1 2 3 4 > »

Forum JRK's RPGs działa pod kontrolą UseBB 1