Forum JRK's RPGs

Encyklopedia galaktyczna gier cRPG

W co właśnie gramy?

Zamknięty

Strona: « < ... 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... > »

Autor Post
Użytkownik
Dołączył: Maj 2008
Posty: 872
Aktualnie pogrywam w Digital Devil Sagę 2. Klimat niesamowity! W dodatku gra jest dosyć trudna, trzeba sporo levelować, postacie rozwijają się powoli, przeciwnicy nie dość, że są silni, to jeszcze bez trudu potrafią rozwalić drużynę w kilka tur. Czuć różnicę po banalnym FFX. ;P
Pograłem też trochę w Dragon Questa VIII - początek rewelacyjny, miałem wrażenie jakbym grał w jakiegoś zachodniego cRPGa, przy pierwszym dungeonie niestety zawód. Przeszkadza mi brak tradycyjnych save pointów. Wracanie co chwila do kościoła aby tylko zasejwować, przegrało z szybką rozgrywką w DDS2. DQVIII jest jednak następne w kolejce.

A to całe FFX mocno mnie rozczarowało, już bardziej podobał mi się Arc the Lad 4, serio. ;) Gra jest strasznie prosta. Zaledwie dwóch bossów sprawiło mi problemy - któryś Seymour, ale za drugim razem i tak padł, nie zadając ani jednego ciosu (!!!) i Yunalesca, która w pewnym momencie zabiła mi zdrową drużynę (przy drugim podejściu oczywiście też już było łatwo, bo wiedziałem jak wykorzystać status Zombie). Dark Aeony olałem, podobnie jak Monster Arenę (chociaż zebrałem już 90% potworów) - pokonały mnie chocobosy, baloniki i Blitzball, początkowo rzeczywiście fajny (ale przez pierwszych 10-15 meczów, po 20 miałem serdecznie dość).
Jak na razie zdecydowanie najsłabszy Final, w jakiego grałem. Nie rozumiem też tych zachwytów nad fabułą. Wcale nie jest tak dobra - krótka, z niewielką ilością postaci pobocznych, z kilkoma zaledwie zaczętymi wątkami. Niewiele wiemy też o Seymourze, Brasce, Jechtcie, Yunalesce, Sinie, Yevonie, tych kilku Measterach. Do tego dochodzi fatalny design postaci - nie mogłem patrzeć na Seymoura czy Braskę... Spodziewałem się dużo lepszej gry, przede wszystkim z rozbudowaną, wielowątkową fabułą, która tutaj jest niestety wyjątkowo prosta, a przy okazji kupy się nie trzyma (chociaż główne jej założenia - to o Sinie, summonerach i Final Aeonie są naprawdę świetne). I tak, FFXII podobało mi się duuużo bardziej (moim zdaniem gra co najmniej o klasę lepsza). Aż strach kupować to FFX-2, bo jeśli większość lokacji zostaje bez zmian, to ja dziękuję - tak pustego i nudnego świata nie miał chyba jeszcze żaden Final do tej pory...
Handlarz organów
Dołączył: Maj 2008
Posty: 1379
Wiedźmin ukończony, piękna gra
[blog mode on] Chwilowo zapewne w nic nie pogram bo w moim nowym monicie wykryłem wadę i zamierzam go jutro zwrócić do sklepu (bo monopol na serwis tych monitów ma Łódź a mi się nie chce cackać z kurierami wysyłkami i innym szajsem) i dopóki nie zakupie nowego czeka mnie chwilowa posucha... do tego skończyła mi się umowa o pracę i jutro jest mój ostatni dzień; pozatym laryngolog przy banalnym odtykaniu uszu wykrył u mnie jakieś zaawansowane zapalenie migdałów czy coś tam... ogólnie ostatnio spotykają mnie same nieszczęścia; chyba na pocieszenie dziś pod papierkiem po lodach znalazłem napis "wygrałeś darmowego loda"... i teraz zastanawiam się czy nagrodę mam odebrać w pobliskim sklepie czy burdelu... ehhh popadam w depresję [blog mode off]
_______________
Obraz wysłany przez użytkownika
Użytkownik
Dołączył: Maj 2008
Posty: 85
Zaczynam grać w Jade Empire - świetna gra.
Handlarz organów
Dołączył: Maj 2008
Posty: 1379
nie nakręcaj się, jak dobrze łykniesz kawy to skończysz zanim kogut zapieje :P
_______________
Obraz wysłany przez użytkownika
Użytkownik
Dołączył: Maj 2008
Posty: 872
Ledwo się to Jade Empire rozkręciło, a już był koniec...

Ale mnie nigdy nie kręciły te gry w stylu Jade Empire czy KotOR, cała trójka mnie wynudziła (Jade przez 3/4 gry, pierwszy KotOR od mniej więcej połowy, a w drugim nawet do połowy nie doszedłem...). Fabuły jakieś takie naiwne, zbyt wiele w nich przypadkowości, strasznie krótkie. I jeszcze te maleńkie, ograniczone lokacje. To ja już wolę gry z mniej ambitną fabułą, bez emocji i nudnego gadania między bohaterami, ale przynajmniej długie i z otwartym, olbrzymim światem. Np. Might & Magic. ;)
Użytkownik
Dołączył: Maj 2008
Posty: 442
Skąd: Koplanie uranu SoulTomb
Zainstalowałem ponownie Sacred i znów siekam Battlemage'em; niemal ukończyłem Live-A-Live (Sundown); w NWN gram w moda Tortured Hearts II - nazwa głupia, ale gra bardzo dobra - praktycznie nie ma hack'n'slashowania bo respawn jest wyłączony a ładowanie zapisanej gry trwa dość długo.
_______________
Użytkownik
Dołączył: Maj 2008
Posty: 272
Piotrek -> dziwię się że aż tak nie podobał się FFX, jedyne co ja mam mu do zarzucenia, to faktycznie malutki świat (czy raczej miasteczka - choć z drugiej strony nie ma tabunów niemych kukieł z XII, z którymi nie można pogadać), nie podobał mi się sposób "latania". Ale już np fabuła? Dobra fabuła nie musi oznaczać ciągłych zwrotów i zastanawiania się co dalej, ale chodzi o przywiązanie do postaci (FFX ma chyba najbardziej "zżywalną" drużynę z finali), odrobinę zmartwienia o nie (na pewno wiedziałeś, że Yuna przeżyje, ale jak grałem tuż po premierze miałem wątpliwości) i logiczne skonstruowany świat. Dziwi mnie tez narzekanie na walkę - system moim zdaniem jest bardzo dobry, dobrze i skutecznie go używając gra się łatwo, ale to nagradzanie inteligencji gracza - coś, co w FFXII nie ma miejsca - tam taktyka się nie liczy (jedno, dwa ustawienia gambitów i każdy jest w domu), tylko ciężkie godziny expienia i level gracza - bez tego daleko się nie zajdzie. Postacie w FFXII? Płaskie i nudne, bez jakiejkolwiek motywacji do działania (podobno wszyscy uwielbiają Balthiera jako jedyną "żywszą" postać, ale on akurat od początku mnie denerwował). Świat? Pomyłka - nie mogę patrzeć na Fran i jej rasę seksownych kobiet-królików, z których wszystkie obligatoryjnie chodzą w bikini, są wiatropylne (brak samców), rodzą się dorosłe i seksowne a także nie brzydną i nie stażeją się :/ Podobnie rasa jaszczurów - brzydkich, więc samych samców :P No i kwadratowa grafika FFXII :/ Proponuje dla porównania odpalić psx-owe vargant story - naprawdę wyglądają jakby jechały na jednym enginie :/
FFX-2 faktycznie odradzam, fabuła (jak się nietrudno domyślić po pomyśle kontynuacji) to dno, choć klasycznie finalowy system walki jest bardzo fajny i sprawia, że gra się miodnie.
Ostatnio trzymam się raczej z dala od rpg - czasem chwilę pogram w Shadow Hearts II, ale tylko z doskoku. Z nieerpegów w tzw międzyczasie nadrobiłem God of War-a II - rewelacja, polecam (jak i jedynkę). Na dniach planuję zakup psp, powstrzymuje mnie wizja sesji (i grania w jej trakcie:P )
Użytkownik
Dołączył: Maj 2008
Posty: 872
Chwila, chwila, FFX podobało się, po prostu spodziewałem się więcej. Największą zaletą jest zrównoważenie walki i fabuły - nie ma za dużo ani jednego, ani drugiego, oczywiście przy podążaniu tylko za fabułą. I to jest moim zdaniem największa zaleta całej serii FF i jak dla mnie gwarancja dobrej zabawy, a więc gra zasługuje na solidną ocenę (a reckę musze napisać, zresztą podobnie jak FFXII). FFXII pod tym względem zawiodło i jest to wielka wada tego tytułu, lecz gra broni się dzięki kilku innym, mocnym zaletom.

Z czym się nie zgadzam (ale to jest tylko moje zdanie):
1. O wiele bardziej podobał mi się wygląd postaci w FFXII. Ale samo zżycie się z drużyną, emocje, rozmowy między bohaterami, rzeczywiście to wszystko ukazano lepiej w FFX, to chyba nie podlega nawet dyskusji. :) Zresztą w FFXII niektóre postacie jakby nie istnieję (np. Penelo, którą polubiłem najmniej).
2. Fabuła jest oczywiście lepsza w FFX, ale obie gry łączy jedno - kupa ledwo co rozpoczętych, niedokończonych wątków. W FFX szczególnie przeszkadzało mi kilka takich wątków:
- rasa Ronso, Kimahri - bardzo ciekawy wątek, ale zakończony w żenujący sposób, po FF spodziewałbym się co najmniej kilku dodtkowych scen z udziałem Kimahriego i jego braci (czy kim tam oni byli...), jakieś miasto Ronso (wioskę?) mogliby twórcy stworzyć...
- mimo wszystko niewiele dowiadujemy się o podróży Braski, Jechta i Aurona
- Seymour - strasznie dziwna postać, niby pojawia się w wielu scenach, ale generalnie niewiele o nim wiemy...
- Yunalesca - raz czy dwa coś tam ktoś o niej wspomni, w końcu pojawi się na moment i... i tyle - coś tu chyba jest nie tak...
- Yevon - j.w.
- całkowity brak charakterystycznych bohaterów mających wpływ na wydarzenia w grze - oczywiście poza ekipą Braski i Seymourem, Yunalescą i Yevonem, o których i tak niewiele się dowiadujemy - a ile tych postaci było w FFVII czy Xenogears?
3. Główny wątek fabularny jak najbardziej na plus. Szkoda tylko, że wszystko to kupy się nie trzyma. W gruncie rzeczy nie zostaje wyjaśnione DOKŁADNIE w jaki sposób Tidus znalazł się w Spirze. Wyjaśnienie, które przedstawiono w grze, kompletnie mi nie odpowiadało, praktycznie zero konkretów. Nie oczekuję od jRPGów zagmatwanej fabuły jak w Xenogears, ale chciałbym zobaczyć logiczny i spójny główny wątek plus wiele wątków pobocznych (które wpływają na klimat gry). A tego moim zdaniem w FFX zabrakło. Ok, jest Yuna, zadanie summonera, Final Aeon, pojawia się Tiuds, który nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, co czeka Yunę - pomysł znakomity - ale później zaczyna się to wszystko gmatwać i w momencie, gdy oczekujemy jakiegoś wyjaśnienia, gra się kończy. Fabuła rozwija się więc wspaniale, zakończenie jest efektowne (w końcu to Final Fantasy), ale jak dla mnie czegoś w tym wszystkim brakuje, jakiegoś elementu, który połączyłby te ledwie kilka wydarzeń w jedną całość. No i gra jest wyjątkowo krótka, więc gdzie te wszystkie wątki miały się rozwijać... Oczywiście pod względem fabularnym FFXII wypada dużo gorzej.
4. Ja tam nie zauważyłem stosowania wymyślnych taktyk w FFX - wprost przeciwnie... Gra była tak łatwa, że główny team Auron/Tidus/Wakka był praktycznie nie do ruszenia, do połowy gry do akcji wkraczała czasem Lulu z magią, a przy trudniejszych przeciwnikach wystawiałem Yunę z Aeonami. Kilka razy wykorzystałem Rikku, pomogła pokonać roboty, ale obyłbym się i bez niej. System ekwipunku skopany całkowicie, praktycznie przez całą grę olewałem nowe bronie, bo po prostu nie były do niczego potrzebne. Klapa i rzecz niedopuszczalna w jakimkolwiek erpegu. Nijak ma się to do FFXII, w którym stosowałem całą gamę różnych broni, zbroi i czarów, zwłaszcza na niższych levelach nie dało się bez tego obejść. Zresztą na 99poziomie przy kilku walkach też musiałem się ostro nakombinować i szukałem po sklepach odpowiedniego ekwipunku. Tyle że w tym momencie wykraczam poza główny wątek. :P
5. Miasta - w obu grach porażka, w FFXII wielkie, puste i nudne, w FFX maleńkie, ale też puste i nudne, w FFX dodatkowo kompletnie nie podobał mi się ich wygląd, jakiś taki mało finalowy.
6. Grafika w FFXII podobała mi się dużo bardziej od tej w FFX... Ale w ten sposób też nie można gier porównywać, bo przecież w momencie premiery na pewno FFX robiło dużo większe wrażenie (bo FFXII ten rok temu pewnie nikogo zadziwić już nie mogło).

Powiem tak:
FFX przy podążaniu głównym wątkiem podobało mi się o wiele bardziej niż FFXII
FFXII przy uwzględnieniu zadań dodatkowych jak dla mnie zmiażdżyło FFX - fabuła fatalna, ale świat ogromny, masa przedmiotów, pełno dodatkowych zadań, ogromna ilość czarów (przydatnych! w FFX pod koniec w ogóle nie korzystałem z magii)
FFX rzeczywiście lepsze jako Final Fantasy, dużo bardziej podobne do FFVI-FFIX
mimo wszystko FFXII > FFX, ale to jest tylko moje zdanie :P
Aha, jeszcze jedno odnośnie FFX, czym pewnie wydam na siebie wyrok - w ogóle nie czułem w tej grze klimatu, nic a nic... w przeciwieństwie do FFXII... :P
Obie gry mocno mnie zawiodły, niestety, spodziewałem się więcej: FFX za krótkie, za proste, z jakąś taką momentami niedokończoną fabułą i skopanym ekwipunkiem, FFXII z genialną walką, odpowiednim jak dla mnie poziomom trudności, świetnym systemem ekwipunku i mimo wszystko niezłym rozwojem postaci, ale fatalną fabułą, która stanowi tylko tło dla dodatkowych zadań. Moim zdaniem każda z tych gier jest niedokończona, przydałoby się kilka miesięcy naprawdę solidnego szlifowania.
Aha, jeszcze jedno odnośnie FFX, czym pewnie wydam na siebie wyrok - w ogóle nie czułem w tej grze klimatu, nic a nic... w przeciwieństwie do FFXII... :P

Liczę, że taki Dragon Quest pobije oba Finale. Troszkę sobie popykałem i chyba przesiądę się z Digital Devil Sagi 2.
W sumie najlepiej jak do tej pory bawiłem się przy Arc the Lad 4. :D Gra niby pod każdym względem ustępuje chyba każdemu Finalowi, ale ile ja z niej miałem frajdy! I ta muzyka przy przy drużynie Darca w walkach związanych z fabułą, fenomenalne były te momenty. :)

A tego God of Wara muszę w końcu dorwać. Wszyscy tak chwalą. :)
Właśnie, Xell, grałeś może w Gran Turismo 4? Rzeczywiście tak dobre? Nigdy nie byłem wielkim fanem wyścigów, ale to ponoć jeden z czołowych konsolowych tytułów, więc chyba warto spróbować?
« Ostatnia zmiana: Piotrek, 02 cze 2008, 20:22. »
Użytkownik
Dołączył: Maj 2008
Posty: 272
Ech, Arc, też do niego mam duuuuuży sentyment, taka gra-niespodzianka, przerastająca wszystkie oczekiwania jakie można było mieć przy tak nieznanym (nieuznanym?) tytule :) Do dziś żałuję tam tylko skopanej możliwości szybkiego wyexpienia postaci na mega killera (w turniejach)

W Gran Turismo nie pograłem zbyt długo - zwyczajnie nie zdążyłem się wciągnąć, ale ogólnie wolę Burnout-y (zwłaszcza 3kę) - szybciej się w nie "wgrywa" i są bardziej arcadowe. Z bardziej "technicznych" zawsze lubiłem Collina - pewnie GT nie trafił u mnie na dobry okres ;)

Dragon Quest mnie zawiódł na całej linii (poza grafiką), porzuciłem go po około 20 godzinach gry - fabuła doprawdy symboliczna, interakcje między postaciami minimalne, słaby system walki (równie dobrze można cały czas stosować atak, jak i magię) - może kolejne 10 godzin gry zmieniło by ten stan rzeczy, ale w międzyczasie gra wylądowała na półce. W każdym razie radzę nie mieć zbyt wysokich oczekiwań (ewentualnie zagrać w Xenosagi - choć i tam trzeba się strzec ;) )
Administrator
Dołączył: Maj 2008
Posty: 59
Xell napisał(a)
Ech, Arc, też do niego mam duuuuuży sentyment, taka gra-niespodzianka, przerastająca wszystkie oczekiwania jakie można było mieć przy tak nieznanym (nieuznanym?) tytule :)


<retrospekcja>Wbrew pozorom, saga Arc The Lad była swego czasu dość znana, ale w Japonii. To jedne z pierwszych rpgów na poczciwe PS1. W krajach anglojęzycznych z kolei to tytuł raczej niszowy, bo wydany resztką sił przez Working Designs jako składanka Arc The Lad Collection, pod koniec życia konsoli, kiedy ludzie zostali już rozpieszczeni dużo bardziej rozbudowanymi i ładniejszymi tytułami. Takie życie. A teraz Sony ma w ogóle jakąś chorą politykę anty-2D.
« Ostatnia zmiana: mziab, 03 cze 2008, 13:46. »
Użytkownik
Dołączył: Maj 2008
Posty: 872
Arc 1 i 2 miały świetny klimat. Zresztą druga część pod wieloma względami nie ustępuje najlepszym tytułom z PSXa. Jedynka to wiadomo, takie w sumie intro do dwójki. Część trzecia była niby fajna, ale autorzy mocno przegięli z tymi dodatkowymi jobsami dla gildii - tyle tekstu do czytania nie było chyba nawet w Xenogearsach. :P Za to Arc the Lad Twillight the Spirits posiada wszystkie najważniejsze dla jRPG elementy - ciekawa fabuła, dwóch głównych bohaterów, oryginalna reszta postaci (przynajmniej niektóre), mało co prawda zdolności i innych skillów, ale przynajmniej nie ma kilkudziesięciu niepotrzebnych. Do tego wszystkiego niezła oprawa. Bardzo podobały mi się miasta, małe, ale ciekawie zaprojektowane, zwłaszcza te z pierwszego rozdziału Darca. Poziom trudności rzeczywiście nieduży, ale z drugiej strony nie ma też ciągłego levelowania jak w FFXII, DDS, Dragon Quescie czy podobno Valkyrie Profile 2. Zresztą wysoka ocena na Gamespocie też o czymś świadczy (8/10).

W DQVIII mam już z 5-6h za sobą. Podoba mi się, ale gra wlecze się niesamowicie. Kupa łażenia po pustych mapach też trochę odpycha... Przypomnijmy sobie FFVII-IX albo Chrono Cross - tamte mapy to było mistrzostwo. Zwykle nieduże, ale za to jak ciekawe. Za to te całkowicie trójwymiarowe erpegi zawierają wielkie, ale puste przestrzenie. Oby moc PS3 pozwoliła na więcej... ;)
Inna sprawa, że taka Ultima IX, wydana jeszcze przed ukazaniem się na rynku PS2, miała wielki świat, pełen różnych unikatowych zakamarków, do tego ze świetną grafiką. Ehh, nie chcę co prawda drugiej Ultimy IX, chcę tylko jRPGa, w którym lokacje nie zawsze są taką samą pustynią (FFXII), skałami (FFX) albo trawką z trzema powtarzającymi się kwiatkami (DQVIII).

A co do grafiki 2D to trzeba zagrać w Odin Sphere. Po jednym screenie wiedziałem, że to coś dla mnie. :)
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
Kurcze, jak tak patrzę na te zapiski, to aż mi się ciepło na sercu robi - dyskusja naprawdę na poziomie :). Ja tymczasem wróciłem z łona rodziny na niegościnny irlandzki ląd i znów rozpoczynam nudne i wypruwające flaki chodzenie do pracy- bleeee. Pewną pociechę stanowi oczywiście nowy komputerek, na którym grzecznie przycinam (ale powolutku) w Wiedźmina. I jeszcze jedno zaległe zdjątko polskich nowości (zwłaszcza dumny jestem z tego Lorda z góry - wersja z Amigi, ale to jedyneczka! nieczęsto można spotkać - zwłaszcza z polską instrukcją!).
Obraz wysłany przez użytkownika
Handlarz organów
Dołączył: Maj 2008
Posty: 1379
Widzę że przyszpanowałes i zmieniłeś telefon w końcu (czekaj nie mów... to kolegi?)
Ja obecnie łupie we wszystko po trochu: Overlord, Dynasty Warriors 4, Condemned (nie rpg)... no i czekam jeszcze ten tydzień aż Titan quest będzie do kupienia za 19 złociszy i wtedy sobie w niego połupie :)
_______________
Obraz wysłany przez użytkownika
Użytkownik
Dołączył: Maj 2008
Posty: 272
Zgadzam się Piotrek całkowicie, od zawsze mnie to zastanawia jak to możliwe, że w FFVII autorzy potrafili tak wszystko skonstruować, że ani przez moment nie miałem uczucia, że jestem w ciemnym i brzydkim dungeonie, tylko zawsze w jakieś logicznej i spójnej lokacji ......
Przy okazji napomknięcia o Valkyrie Profile 2 odżyły wspomnienia - fajna sprawa z tym tytułem - faktycznie, levelować się trzeba, ale w świetnym stylu! Walki bardzo ciekawe (choć przy pechowym ustawieniu początkowym na planszy bitwy postacie mogą zostać zniszczone w momencie, bez możliwości ruchu gracza), godzina, dwie expienia i naprawdę czuć różnicę w jakości postaci, co daje ogromną satysfakcję - to dla mnie "gra - ideał wymuszonego expienia".
W sumie to chyba należałoby na te dyskusje stworzyć osobny temat, "dywagacje na temat gier rpg na ps2 i podobnych", bo offtop jak cholera :D
Zwłaszcza że w temacie "W co właśnie gramy?" z przykrością muszę stwierdzić: obecnie w nic :/
Użytkownik
Dołączył: Maj 2008
Posty: 872
Heh, do najnowszego KŚ Gry dołączono Two Worlds! Od kilku miesięcy zastanawiałem się nad kupnem za ponad 50zł, a tu taka niespodzianka. ;)

Wróciłem do DDS2 i znowu mnie wciągnęło. Kilka dni przerwy dobrze mi zrobiło. Świetny system rozwoju postaci. Mamy siatkę jak w FFX, każde pole otoczone jest przez 6 innych. Zdolności jest mnóstwo, opanowanie jednego pola wymaga wielu AP, czyli kilkudziesięciu walk. Do gry ciągnie mnie już samo odkrywanie kolejnych pól. Niesamowite są walki z bossami - bez odpowiednich umiejętności nie jesteśmy w stanie wygrać niezależnie od poziomu doświadczenia. Za to stosując odpowiednie czary i osłony... walka potrafi stać się śmiesznie łatwa. Tyle tylko, że wyuczenie ich dla każdej postaci to nie taka prosta sprawa, więc z takich krytycznych umiejętności korzysta zwykle jeden bohater, którego koniecznie trzeba utrzymać przy życiu, bo bardzo szybko może być po sprawie.
Kupiłem też DDS1 na Allegro. Szkoda, że to już kolejna seria, którą przechodzę od końca. Zwłaszcza, że fabuła jest rzeczywiście świetna (najlepsza z tych kilku gier, w które udało mi się zagrać).

VP2 odpaliłem tylko na chwilę, aby zobaczyć jak ta gra w ogóle wygląda. Walka na razie średnio mi się podobała, ale widziałem tylko tę pierwszą, czyli tutorial, więc wszystko jeszcze przede mną.
Jednak po DDS2 i DQVIII wezmę się za coś lżejszego, może God of War? Albo Kingdom Hearts? :)

Zamknięty

Strona: « < ... 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... > »

Forum JRK's RPGs działa pod kontrolą UseBB 1