Autor |
Post |
|
|
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
|
32. Helm's Hold (kampania: Elemental Evil).To miał być zwyczajny dzień. Vithian wyjrzała przez okno pokoju w zajeździe w Protector's Enclave - miała stamtąd idealny widok na statuę Lorda Protektora. Z niedowierzaniem uszczypnęła się w rękę, bo miejsce wątpliwej urody rzeźby zajęło olbrzymie drzewo. Gdy udała się na plac przyjrzeć nowemu elementowi wystroju dzielnicy, podszedł do niej sierżant Knox i poprosił o wysłuchanie stojącej nieopodal arcydruidki. Jak się okazało, ona i jej towarzysze przez stulecia strzegli równowagi żywiołów, którą ostatnio coś zaczęło zakłócać. Najsilniejsze zaburzenie zaobserwowano w Helm's Hold. Sprawą miał zająć się niejaki Minsc (i jego kosmiczny chomik), sierżant z jakiegoś powodu nalegał jednak, by Vithian mu towarzyszyła. Po pierwszym spotkaniu z łowcą wojowniczka westchnęła z rezygnacją i zaczęła szykować się do drogi. Na miejscu dość szybko natknęli się na jaskinię, przed którą wylegiwali się dziwni osobnicy. Na widok drużyny (czy, jak utrzymywał łowca, jego bojowego chomika) towarzystwo uciekło do wnętrza. Vithian i Minsc ruszyli za nimi. W najdalszej części jaskini spotkali przedstawicieli dwóch niezależnych kultów, którzy przeprowadzali właśnie rytuały mające na celu przejęcie nasion żywiołów - ziemi i wody. Nasi bohaterowie zepsuli imprezę, zaopiekowali się obydwoma nasionkami, które następnie przekazali arcydruidce. Ta wyjaśniła im, o co w tym wszystkim właściwie chodziło. Najwyraźniej zakładanie kultów żywiołów stało się ostatnio wyjątkowo modne, a pierwszym zadaniem takiego stowarzyszenia jest stworzenie węzła mocy, który stanowi jednocześnie bramę do wymiaru danego żywiołu, co zapewnia ponoć olbrzymią moc. Vithian oczyma wyobraźni już widziała tych pączkujących jak grzyby po deszczu pretendentów do potęgi... Cóż, praca honorowej strażniczki Neverwinter nie kończy się nigdy.      
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
|
|
|
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
|
|
|
|
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
|
34. The Chasm.Po wyprawach w najdalsze zakątki Wybrzeża Mieczy, Vithian została wysłana znacznie bliżej domu, do części Neverwinter zwanej Rozpadliną - wielkiej przepaści, stanowiącej pozostałość po Kataklizmie, z której wciąż wyłaziły maszkary pod wpływem Plagi Czarów, zagrażające spokojnym mieszkańcom. Stacjonująca tam na stałe Skażona Kompania stanowiła ostatnią (i jedyną) linię obrony miasta przed tą hordą. W tym przeklętym rejonie każdy wojownik był na wagę złota, a tym bardziej tak utytułowana bohaterka. Po przybyciu na miejsce Vithian spotkała się z dowódcą Kompanii - bardzo zdziwionym jej obecnością. Otóż cały jego oddział stanowili ochotnicy, bez wyjątku zarażeni Plagą Czarów. Nikt inny nie miał odwagi zapuszczać się w tamte rejony. Kapitan Markath nie zastanawiał się jednak zbytnio nad stanem umysłu najnowszej rekrutki, zadowolony, że ktoś pomoże dociec przyczyny dziwnych (to znaczy: dziwniejszych niż zazwyczaj) wydarzeń w rejonie. Nasza bohaterka raźno ruszyła w teren - gromadząc rozrzucone zapasy i broń, wysadzając gejzery plagi, odnajdując utraconą w walce flagę kompanii i eliminując niejakiego Trokara, który przekształcił bezładną zwykle zbieraninę maszkar w znacznie groźniejszą dla ludzi armię. Po jego śmierci pomiot plagi wrócił do swojego typowego, bezmyślnie zabójczego stanu.     
|
|
|
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
|
/Chyba zapomniało mi się wczoraj o aktualizacji. Ups./35. The Chasm.Oddział żołnierzy stacjonujący w głębi strefy przekazał dowództwu meldunek - towarzyszący im elf-naukowiec Quorthon dokonał ponoć przełomowego odkrycia dotyczącego prawdziwej natury Rozpadliny i potrzebował zbrojnej pomocy. Jako że badania elfa miały ogromne znaczenie dla powodzenia misji Kompanii, poproszono Vithian o zajęcie się sprawą. Jednym z osiągnięć Quorthona było stworzenie sieci portali, bez których przemieszczanie się po zawieszonych w powietrzu wysepkach byłoby niemożliwe. Do ich utrzymania niezbędna była jednak magiczna energia. Elf wpadł na pomysł, aby wykorzystać porozrzucane po okolicy i zmienione przez plagę zaklęte przedmioty - nie były już użyteczne w swej pierwotnej roli, ale na baterie nadawały się doskonale. Wojowniczka spotkała się również ze starą znajomą - Dorotheą Linkletter. Oboje z mężem po wydarzeniach w wieży Rhazzada dołączyli do Spaczonej Kompanii. Niestety stan Josefa gwałtownie się pogarszał, jeśli nic by się nie zmieniło, to wkrótce nastąpiłaby jego przemiana w pomiot plagi. Gdy Dorothea opowiedziała elfowi o leku, który wymyślił Rhazzad, ten uznał, że będzie w stanie go odtworzyć, potrzebował jednak kilku składników - ich zdobycie, jak to zwykle bywa, spadło na barki Vithian. Żołnierze stanowiący straż naukowca poprosili wojowniczkę o wypełnienie obietnicy złożonej swoim towarzyszom broni, której z racji obowiązków sami dopełnić nie mogli - zakończenie życia tych spośród nich, których przemiana dosięgła, odbierając człowieczeństwo. Podany Josefowi eliksir, choć nie odwrócił fizycznych zmian, powstrzymał napady szaleństwa, co dawało wszystkim zarażonym nadzieję na chociaż tymczasowe powstrzymanie postępu choroby.    
|
|
|
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
|
/Niestety, dla czytelników tego wątku mam złą wiadomość - historia ta powoli zmierza ku końcowi. W przeciwieństwie do wcześniejszych poziomów, końcówka gry w Neverwinter opiera się na kampaniach, które są bardziej farmerskie niż fabularne - zdecydowana większość questów to Fedex i zadania powtarzalne. Coraz trudniej mi więc wycisnąć z tego coś w miarę ciekawego do opisania. Z konieczności odcinki będą więc obejmować większe fragmenty rozrywki, a przez to pojawiać się rzadziej. Pisanie ciągle o tym samym już mi się powoli nudzi, a i lektury nie stanowi aż tak interesującej. Mam jeszcze w zapasie kilka odcinków, a później - czas pokaże./36. The Chasm.W trudnych czasach zawsze znajdą się charyzmatyczni, samozwańczy prorocy, twierdzący, że dzierżą w dłoni klucz do ocalenia i wszystkich odpowiedzi. W opanowanej przez plagę Rozpadlinie również tak się stało. Niejaka Senobith założyła swój własny kult nazywający się Akolitami Korupcji, który głosił, że opór przeciwko spaczeniu jest bezcelowy i należy mu się biernie poddać, a wręcz uważał je za drogę do potęgi i wyzwolenia. Wojowniczka, dostrzegając niebezpieczeństwo płynące z takiej doktryny, podjęła się misji zinfiltrowania siedziby kultu i eliminacji jego wyznawców. Ich bazą okazała się Katedra Szaleństwa - potężna budowla od lochów po dach wypełniona pomiotem. Gdy Akolici przestali stanowić zagrożenie militarne i światopoglądowe, Quorthon zdradził wreszcie naszej bohaterce szczegóły odkrycia, o którym wspominał wcześniej. Odnalazł bowiem drogę do Mistycznych Grot - sieci jaskiń pod Rozpadliną, w której znajdować się miało źródło plagi. Elf próbował je wcześniej zbadać, dopóki hordy potworów nie zmusiły go do wycofania się na powierzchnię. Zdołał jednak odkryć kryształy zdolne do przechwytywania energii Plagi Czarów - co mogło stać się dla ludzi wybawieniem... albo początkiem zagłady. Tym razem elf, jako jedyna osoba zdolna utrzymać rozstawione w Rozpadlinie portale, nie mógł uczestniczyć w wyprawie eksploracyjnej - łatwo więc domyślić się, na kogo spadło to zadanie. Przemierzając groty Vithian natknęła się na potężny, świecący głaz górujący nad okolicą, otoczony intensywną, charakterystyczną poświatą plagi. W środku odkryła niewielkie zagłębienie wypełnione dziwną substancją, cztery kryształy, stanowiące najwyraźniej źródło energii i sporą liczbę agresywnych maszkar. Z braku lepszych pomysłów zniszczyła jedno i drugie - co okazało się właściwym rozwiązaniem - lustro płynu się uspokoiło i przestało wypluwać z siebie pomiot. Z poczuciem dobrze wykonanego obowiązku wojowniczka wróciła do elfa i kapitana Kompanii.     « Ostatnia zmiana: Lotheneil, 04 cze 2017, 13:41. »
|
|
|
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
|
|
|
|
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
|
38. Downed Shore (okolice Blackdagger Ruins, kampania Elemental Evil).Jednej z grup domorosłych elementalistów najwidoczniej udało się stworzyć wspominany wcześniej węzeł mocy i zaczerpnąć mocy żywiołu wody. Nie wiadomo, czy taki był ich cel, czy też coś poszło mocno nie tak, ale okolice Blackdagger Ruins nawiedziła potężna powódź i zalała duże połacie terenu. Miejsce to na zawsze zyskało nową nazwę - Zatopione Wybrzeże i zaroiło się od przeróżnych agresywnych monstrów - właściwie wszystko, co nie bało się trochę zmoknąć przeprowadziło się w tę okolicę. Arcydruidka wysłała Vithian (tym razem bez towarzystwa, ku cichej uldze wojowniczki) na miejsce w celu oceny zniszczeń, przetrzebienia nieco pogłowia potworów i próby dowiedzenia się, co się tam stało i co zrobić, żeby uniknąć podobnych efektów gdzie indziej. Uwagę naszej bohaterki zwrócił nietypowy symbol, pojawiający się na ubraniach co bardziej inteligentnych przeciwników. Jak się wkrótce okazało, należał on do Ollhydry - zwanej, równie górnolotnie co kiczowato, Królewną Żywiołowego Zła. Wreszcie znalazł się ktoś, kogo można było za cały ten bałagan pociągnąć do odpowiedzialności - tylko najpierw trzeba było znaleźć sposób, aby ją z ukrycia wywabić.    
|
|
|
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
|
|
|
|
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
|
/I niestety nadszedł ten moment, gdy historia ta się kończy. Powód jest prosty i łatwy do przewidzenia - znudziło mi się po prostu. Nie tyle sama gra, bo wciąż gram, choć może już z nieco mniejszym zapałem niż na początku, ale kronikarski zapał gdzieś się ulotnił. Kto wie, może pewnego dnia kolejny bohater wyruszy śladami Vithian i poprowadzi dalej tę historię - w końcu altoza to również moja znana co poniektórym przypadłość. Na razie jednak dziękuję za uwagę i życzę przyjemnych wypraw do dowolnie wybranych światów RPG i MMORPG./40. Sharandar Ruins/New Sharandar (kampania Sharandar).Do Neverwinter zawitała wysłanniczka elfów, niejaka Iliyasha Guidingstar i poprosiła o rozmowę konkretnie z Vithian. Gdy wojowniczka udała się na spotkanie (równie zaciekawiona, jak i podbudowana faktem, że jej sława sięgnęła tak daleko), została przyjęta z wszelkimi honorami. Co było do przewidzenia, wizyta nie była kurtuazyjna - ruiny Starego Sharandar, od pokoleń strzeżone przez elfich strażników, zostały opanowane przez trole, skrzaty i inne tałatajstwo o wrednym usposobieniu. Nasza bohaterka wyruszyła więc z odsieczą i z marszu zajęła się więc oczyszczaniem elfickiego lasu z niepożądanych elementów, ratowaniem pojmanych zwiadowców i odzyskiwaniem skradzionych z ruin artefaktów. W uznaniu zasług otrzymała zaproszenie do Nowego Sharandar - krainy elfów znajdującej się w innym wymiarze. Zamiast uczty powitalnej czekało ją tam jednak więcej pracy. Kraina ta, mimo odłączenia od Faerunu, bynajmniej nie była bezpieczna - zagrażały jej hordy niejakiego Maleboga. Mając już niejakie doświadczenie w podobnych przypadkach, Vithian wiedziała, że należy zacząć od oczyszczenia przedpola - zajęła się więc wybijaniem kryjących się w lokalnych jaskiniach dowódców wroga, jak również oczyszczaniem okolicy z mrocznej energii i sadzeniem zdrowych roślin.     
|