Forum JRK's RPGs

Encyklopedia galaktyczna gier cRPG

Z otchłani backloga - czyli Lotheneil vs. efekty steamowych szaleństw zakupowych

Strona: « < ... 3 4 5 6 7 8 9 10 11 ... > »

Autor Post
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
1. Tales of Berseria - jRPG. Kolejna (po Symphonii) odsłona serii, która w moim osobistym rankingu błyskawicznie awansowała z kompletnie nieznanej do jednej z ulubionych.Ta część wyróżnia się przede wszystkim osobowościami głównych bohaterów - czy raczej anty-bohaterów: dziewczyna, przemieniona w demona, owładnięta żądzą zemsty (fakt, że jej celem jest najpotężniejsza osoba na świecie, przez wielu uważana za jego zbawcę nie stanowi dla niej przeszkody), wiedźma, której sposób bycia sugeruje brak co najmniej jednej klepki, pirat, dotknięty przekleństwem wiecznego pecha, czy wreszcie demon, którego głównym celem życiowym jest stanie się wystarczająco potężnym, aby zabić własnego brata. Tak, zdecydowanie nie jest to typowa drużyna zbawicieli świata - zresztą nie jest to też ich celem.

Pragmatyzm okazywany przez grupę (ze szczególnym uwzględnieniem głównej bohaterki) był doznaniem odświeżającym po plejadzie rycerzy w lśniących zbrojach, z którymi mamy do czynienia w większości gier - nie wahali się oni wszcząć bunt w więzieniu (który był z góry skazany na niepowodzenie i musiał skończyć się masakrą) po to, by pod jego osłoną ukraść statek i uciec - a to tylko początek ich dokonań. Nie znaczy to oczywiście, że pozbawieni są uczuć, zdarzy się im pomagać innym wyłącznie z altruistycznych pobudek, a i ratowanie świata ich nie ominie.

W porównaniu do Symphonii, portrety psychologiczne głównych bohaterów są znacznie lepiej zarysowane, a ich rozwój bardziej dynamiczny. Podobnie jak we wspomnianym tytule, główny antagonista nie jest ukazany jako "wielki zły", ale jako osoba o określonych dążeniach i celu, z którymi w innych okolicznościach można by się było wręcz utożsamić. Grę wyróżnia również dynamiczny i efektowny system walki, tym razem z pełną swobodą ruchu.

Mechaniką, która niespecjalnie przypadła mi do gustu jest za to system nauki pasywnych umiejętności z używanych przedmiotów. Otóż każdy element ekwipunku ma przypisany sobie bonus (typu zwiększenie ataku czy zwiększona szansa na ogłuszenie), którego w miarę używania danego przedmiotu (a dokładniej, zdobycia w walkach odpowiedniej ilości Grade) można się nauczyć na stałe - sumuje się wówczas z ewentualnymi bonusami tego samego typu. Brzmi to doskonale na papierze, sprawdza się nawet w grze, ale powoduje konieczność uciążliwego przedzierania się przez tony ekwipunku i sprawdzania stanu uczenia się i wymiany w razie potrzeby 30 przedmiotów (6 bohaterów x 5 części ekwipunku) - dla mnie było na dłuższą metę niezwykle uciążliwe.

Pomijając tę niedogodność Berseria to moim zdaniem kawał naprawdę dobrego jRPG. Interesujący bohaterowie, wciągająca i w miarę niesztampowa fabuła (choć tu moim zdaniem Symphonia jednak wygrywa), przyjemna oprawa audiowizualna (pomijając jaskinie czy ruiny, bo te są brzydkie i nudne) i wiele godzin wciągającej zabawy. Polecam.

Tales of Berseria to prequel Zestirii i ponoć zawiera liczne do niej nawiązania - ja w ten drugi tytuł nie grałam, więc mi umknęły, ale nie przeszkodziło mi to w żaden sposób w cieszeniu się rozgrywką, nie miałam też wrażenia, że brakuje mi informacji do zrozumienia jakiegoś zdarzenia. Zestiria w planach zakupowych, w końcu nie mogę nie poznać ostatniej części serii, która jest dostępna na PC.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

Stan obecny: 165.
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
1. The Awesome Adventures of Captain Spirit - krótka, darmowa gra przygodowa, osadzona ponoć w uniwersum Life is Strange i stanowiąca teaser/demo nadchodzącego sequela. Opowiada historię Chrisa, dziewięcioletniego chłopca mieszkającego wraz z ojcem gdzieś w leśnej głuszy. Chłopak, zagorzały czytelnik komiksów o superbohaterach, stworzył sobie alter ego w postaci Kapitana Ducha. Bogata wyobraźnia pozwala mu łatwiej uporać się zarówno z codziennymi obowiązkami, jak i problemami rodzinnymi (śmierć matki i alkoholizm ojca). Chris ma ponoć stać się ważną postacią w fabule Life is Strange 2.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

2. Rakuen - emocjonalna opowieść przypominająca stylem graficznym, mechaniką i klimatem To The Moon. Poznajemy historię chłopca (o nieznanym imieniu), pacjenta japońskiego szpitala, który dzięki posiadanej książce może przenosić się z budynku szpitala do tytułowej krainy Rakuen, pełnej barwnych krajobrazów i nietypowych stworzeń (mówiące zwierzęta czy rośliny). Strażnik tej krainy spełni życzenie chłopca, jeśli ten zdoła zgromadzić pięć fragmentów pieśni. W tym celu musi pomóc pięciu osobom, mającym swoje odpowiedniki w obu światach, poznając przy okazji ich historie.
Radosna bajka na dobranoc szybko pokazuje swoje drugie oblicze, gdy zagłębiamy się w trudną i bolesną przeszłość poszczególnych osób i zaczynamy rozumieć metafory przedstawionego świata. Zdecydowanie warto zagrać.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

3. Celestian Tales: Old North - ufundowana na Kickstarterze gra cRPG - choć stworzona w Unity, stylem graficznym (choć nie jakością, ta jest znacznie bardziej przyjemna dla oka) i rozgrywką przypomina produkcje spod znaku RPGMakera. Prowadzimy grupę sześciu giermków w przededniu wojny z najeźdźcami zza morza (wzorowanymi na wikingach widzianych oczyma podbijanych ludów). Na początku wybieramy, który z sześciu bohaterów będzie wiodący, i to z jego perspektywy poznajemy historię. Jako że każdy z nich ma swój prolog i uczestniczy w unikalnych scenach pod koniec rozgrywki, aby w pełni poznać fabułę należy ją przejść sześciokrotnie (co jednorazowo zajmuje ok. 5 godzin).
Największym problemem gry jest to, że zaplanowana została jako trylogia - przez co pierwsza część stanowi jedynie wprowadzenie, kończąc się cliffhangerem po zwrocie fabularnym, nie widzimy również skutków kilku decyzji, które musimy podjąć w trakcie rozgrywki (mają one być widoczne w kolejnych częściach). Jeśli ktoś lubi tego typu gry i znajdzie gdzieś w promocji/bundlu, można zagrać, ale nie jest to nic wybitnego.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

4. ICY: Frostbite Edition - połączenie gry paragrafowej i survivalowej. Lądujemy na postapokaliptycznym, skutym lodem pustkowiu, jako członek (a wkrótce potem przywódca) grupy nomadów przemierzających tę niegościnną krainę w poszukiwaniu zwierzyny łownej i opuszczonych budowli mogących skrywać niezbędne do życia zapasy. Gdy grupa zostaje napadnięta przez doskonale uzbrojonych najemników, a kilkoro jej członków porwanych w nieznanym celu, naszym zadaniem jest wytropić oddział i odbić pojmanych - dbając cały czas o uzbrojenie, wyżywienie i stan osobowy towarzyszy.
Ta gra stylem rozgrywki przypomina Banner Sagę, choć z dużo większą swobodą ruchu - otrzymujemy dostęp do mapy, po której możemy się swobodnie poruszać, nie ogranicza nas żaden limit czasowy ani wymuszony ciąg wydarzeń. Jeśli chcemy, możemy godzinami błąkać się po okolicy, zbierając zapasy, odwiedzając kolejne osiedla i wykonując zadania poboczne. Przeszukując jakąś lokację (lub wykonując misje) możemy natknąć się na przeciwników, z którymi walczymy w nietypowej odmianie systemu turowego. Otóż w każdej turze losujemy pulę znaczników akcji, których typ zależny jest od posiadanego przez grupę uzbrojenia oraz statystyk głównej postaci, a następnie składamy do trzech z nich w kombinacje dające potężniejsze ataki albo dodatkowe bonusy.
Po zwycięskiej bitwie otrzymujemy jedynie zapasy i ekwipunek, punkty doświadczenia służące do rozwoju kilku umiejętności głównej postaci przydzielane są wyłącznie za wykonywanie zadań - więc elementy RPG są tu śladowe.
Jak na survival przystało, do dyspozycji mamy system rzemiosła - po zakupieniu schematów możemy łączyć posiadane przedmioty w coś nowego, przeważnie ekwipunek, dodający większą liczbę tokenów lub zwiększający poziom życia w walce.
ICY jest podobne do Banner Sagi jeszcze pod dwoma względami - bardzo przyjemnej dla oka i ucha oprawy audiowizualnej oraz członków drużyny, z którymi naprawdę trudno było mi się utożsamić. Niby możemy poznać ich historie, ale są one jedynie lekko zarysowane. Przez całą grę było mi tak naprawdę wszystko jedno, co się stanie z członkami mojej grupy - a niektóre wydarzenia i nasze wybory mogą skutkować czyjąś śmiercią.
Tym niemniej warto zapoznać się z tą produkcją jeśli trafi się w okazyjnej cenie - mimo wad urzeka klimatem doskonale oddanym przez oprawę graficzną i pewną świeżością niezależnej produkcji.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

5. Driftmoon - cRPG w rzucie izometrycznym. Synonim przeciętności - nudna i przewidywalna fabuła, mało rozbudowany system rozwoju, ekwipunku i walki, co najwyżej przeciętna oprawa audiowizualna. Jedyne, co się wybija to liczne nawiązania do popkultury i okresowo humorystyczne dialogi. Naprawdę nie wiem, za co ta gra dostaje "bardzo pozytywne" recenzje na Steamie. Fakt, jak na produkt niezależnego studia liczącego jakieś cztery osoby to zdecydowanie godne szacunku i uznania dokonanie, ale do mnie po prostu nie trafiła. Zupełnie.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

Przybyło: Orwell - dostępny za darmo (wciąż jeszcze w momencie pisania tego posta) na HumbleBundle.

Stan obecny: 161
« Ostatnia zmiana: Lotheneil, 18 sie 2018, 7:40. »
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
Zabawka, którą chwaliłam się w innym wątku pochłonęła większość mojego (i tak ograniczonego) czasu przeznaczonego na granie, więc backlog nieruszony. Za to udało się przejść kolejne Talesy :)

Tales of Hearts R - JRPG, oczywiście. W porównaniu do Symphonii i Berserii nieco krótsze i z bardziej standardową fabułą. Choć pojawia się kilka zwrotów akcji i nieoczekiwanych zachowań bohaterów, to fabuła jest znacznie bliższa typowego "drużyna kontra mroczny osobnik dążący do zagłady ludzkości". Choć jak najbardziej interesująca, brakowało mi w niej nieco tej moralnej niejednoznaczności, która charakteryzowała oba wyżej wymienione tytuły.
Na uwagę zasługuje dobrze rozwinięty i nieszablonowy system rozwoju postaci - wraz ze wzrostem poziomu otrzymujemy punkty Somy, za które rozwijamy pięć cech charakteru. Wraz z ich wzrostem odblokowujemy nowe jej formy (będące odpowiednikiem nowych broni z innych gier), nowe ataki i zaklęcia oraz pasywne bonusy. Dodatkowo, w zależności od stopnia zażyłości między członkami drużyny (która rośnie m. in. wraz z każdą walką, w której uczestniczą), mogą się oni uczyć niektórych zdolności od siebie nawzajem.
Jako że ta gra to moja pierwsza pozycja na Vitę w ogóle, trudno mi wypowiadać się na temat walorów wizualnych - na małym ekraniku wyglądało dobrze i nie raziło poczucia estetyki. Jedyne, co jest zauważalne, to zmieniony aspekt i wyraźnie niższa jakość części cutscenek (pochodzących z wersji NDS).
Jeśli ktoś lubi Talesy i dysponuje przypadkiem Vitą - polecam. Nie jest to najlepsza część serii, w jaką grałam, ale i tak warta uwagi.

Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika

(Na wypadek, gdyby ktoś miał wątpliwości co do własności screenów patrząc na ten watermark - są robione przeze mnie, Vita tak ma, że do każdego - łapanego przez PS button+Start - je dokleja.)

Stan obecny bez zmian: 161
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
1. Zenith - action RPG, stworzony przez niezależne studio. Oznacza to całkiem ciekawą, choć mało nowatorską fabułę (pełną odwołań do popkultury, ze szczególnym uwzględnieniem gier RPG - spotkamy np. ex-żołnierza Claude i kwiaciarkę Iris, czy niejakiego Volodimorte), mało rozbudowany system rozwoju postaci i walkę w czasie rzeczywistym, która w większości przypadków sprowadza się do biegania po planszy, unikania ciosów wroga i strzelania kulkami ognistymi - albo pociskami innych żywiołów - bo walka wręcz jest zbyt ryzykowna z racji braku sensownej obrony.

Całkiem interesujące doświadczenie, ale nie jest to nic szczególnie wybitnego. Można jak najbardziej zapoznać się z produkcją po zgarnięciu jej na jakiejś wyprzedaży albo w bundlu.

Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika

Przybyło: Warhammer 40,000: Space Marine dzięki uprzejmości HumbleBundle.

A mój czas wciąż zżera Vita, tym razem Demon Gaze (dungeon crawler z walką w turach na osobnym ekranie i rozmowami fabularnymi w stylu visual novel) - i jeszcze nie skończyło, bo raczej długie toto i wcale niełatwe.

Stan obecny: ponownie bez zmian, 161.
« Ostatnia zmiana: Lotheneil, 01 wrz 2018, 13:03. »
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
1. Avencast: Rise of the Mage - hack&slash w rzucie izometrycznym. Kierujemy młodym magiem tuż przed ostatecznym egzaminem i uzyskaniem tytułu mistrza. Gdy w glorii i chwale wracamy z pomyślnie zakończonego egzaminu praktycznego, zastajemy akademię opanowaną przez demony. Naszym zadaniem okaże się oczyszczenie terenu, a następnie dowiedzenie się, kto stoi za tą wizytą i podziękowanie mu za odwiedziny.
Ta gra została wydana w 2007 roku i to widać - nawet nie tyle w warstwie wizualnej (fotorealistyczną grafiką nie grzeszy, ale przynajmniej odpala się w FullHD i nie straszy pikselami), ale wygoda sterowania i systemu ekwipunku pozostawiają już sporo do życzenia. Jeśli dodać do tego równie unikalny, co kompletnie niefunkcjonalny system umiejętności (oparty na kombinacji klawiszy, w stylu: góra, dół, góra, RPM, żeby rzucić konkretne zaklęcie, na szczęście można przypisać do ośmiu skrótów klawiszowych) oraz miałką fabułę, w głowie pozostaje mi już tylko jedno pytanie - po co ja to właściwie przeszłam?
Nic wybitnego, tylko dla naprawdę zagorzałych fanów h&s.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

Wieści z frontu vitowego (tak, znowu ta zabawka jest odpowiedzialna za niewielkie dokonania na polu backlogowym):

1. Demon Gaze - dungeon crawler z turowymi walkami na osobnym ekranie, z dialogami w stylu visual novel. Wciągające, długie i niełatwe. W drugiej połowie gry nie obyło się bez solidnego grindu w celu podpakowania postaci i zdobycia lepszego sprzętu (zwłaszcza artefaktów). Gra okresowo zmusza też gracza do backtrackingu. Na szczęście obie te potencjalnie mało przyjemne czynności ułatwione są przez możliwość automatycznego poruszania się po podziemiach (czy też nadziemiach) - wystarczy wskazać odpowiedni kwadrat na mapie, a w czasie walki przy pomocy jednego przycisku możemy powtórzyć turę - wszystkie postacie wykonają te same rozkazy, co w poprzedniej - oraz przyspieszyć rozstrzygnięcie walki.
Dla miłośników dungeon crawlerów - pozycja zdecydowanie warta zapoznania się.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

2. Child of Light - tak, to wyszło też i na Vitę :) Mieszanka gry RPG z platformówką z widokiem z boku, stworzona w konwencji baśni (fabuła opowiada o dobrej księżniczce ratującej królestwo przed zakusami złej królowej, postacie mówią wierszem, a oprawa graficzna przypomina książkowe ilustracje). Napotykając w trakcie eksploracji przeciwnika, przenosimy się na osobny ekran w celu rozegrania starcia. System walki to typowe dla jRPG ATB. Członkowie drużyny zdobywają doświadczenie, a kolejne poziomy pociągają za sobą automatyczny wzrost statystyk oraz punkty umożliwiające odblokowanie umiejętności lub pasywnych bonusów z drzewek. Dodatkowym elementem rozgrywki jest możliwość sterowania towarzyszącym nam ognikiem, który nie tylko oświetla mroczne zakamarki planszy, ale również otwiera skrzynie, dostarcza energii niektórym mechanizmom, leczy bohaterów i oślepia wrogów, spowalniając ich ruchy - na Vicie można nim sterować przy użyciu ekranu dotykowego, co moim zdaniem znacznie lepiej się sprawdza.
Ogółem - bardzo przyjemna, urocza i relaksująca produkcja, choć muszę przyznać, że rymowany tekst i przeciągające się starcia w końcowych etapach gry zaczynały mi już nieco działać na nerwy. Mimo to polecam.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

Stan obecny: 160
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
1. Dragon Sinker - jRPG stylizowany na retro. Naszym zadaniem, jako księcia pewnego królestwa terroryzowanego przez potężnego smoka jest zgromadzenie trzech legendarnych broni, namówienie elfów i krasnoludów do pomocy, a następnie ubicie gadziny. Prosta gra stylizowana na produkcje czasów SNESa, z typowymi dla jRPG tego okresu mechanikami i oprawą. Czynnikami wyróżniającymi są: system zawodów zbliżony do zastosowanego w FFV, możliwość stworzenia trzech czteroosobowych drużyn i swobodnego przełączania się między nimi, oraz opcja automatycznego zakończenia walki (z przydzieleniem doświadczenia i łupów) z dużo słabszymi wrogami.
Ogółem - przeciętna produkcja, można pograć, jeśli trafi się w bundlu.

Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika

2. 16bit Trader - gra handlowa. Jako syn kupca gdzieś w czasach średniowiecznych wozimy towary z jednego miasta do drugiego, kupując tanio, sprzedając drożej i wykonując proste, fedexowe zadania przy okazji. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że gra jest kompletnie niezbalansowana i nie dostarcza informacji niezbędnych do zaplanowania swoich działań - wszystko trzeba robić na czuja i liczyć na szczęście. Idziemy na targ w startowym mieście i nie wiemy, czy oferowane ceny są niskie, czy wysokie, nie mamy też pojęcia, jak sprawa wygląda w sąsiednich osadach, bo ceny są losowe. Koszty podróży są również bardzo wysokie, więc po kilku wycieczkach w celu zorientowania się w sytuacji i cenach nie mamy za co kupić towarów.
Ja odpadłam bardzo szybko, ale z tego co czytałam w recenzjach, gra nie wprowadza później żadnych nowych mechanik, więc bardzo szybko robi się nudna i powtarzalna.

Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika

3. Dungeon Siege - action RPG. Ponoć bardzo dobra gra, ciepło wspominana przez wiele osób. Ja nie miałam okazji zagrać w okolicach premiery. Dzisiaj natomiast gra jest już mocno wiekowa i to czuć - nie chodzi mi tutaj o oprawę audiowizualną, która po ustawieniu odpowiedniej rozdzielczości nawet nie straszy (w sieci dostępne są również mody graficzne), ale o niemiłosiernie niewygodne sterowanie. Kamera robi wszystko, tylko nie to, czego oczekuje gracz, zaznaczanie członków drużyny jest niewygodne, podobnie jak układ skrótów klawiszowych, których nie da się zmienić, nie ma mapy z prawdziwego zdarzenia, minimapy ani oznaczenia kierunku, w jakim mamy się udać. Do tego dochodzi drętwa walka i mało porywająca fabuła.
Jednym słowem - może i kiedyś była to bardzo dobra gra, ale nie zestarzała się najlepiej. Tylko dla miłośników retro albo chętnych na nostalgiczną podróż w przeszłość.

Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika

Stan obecny: 157
« Ostatnia zmiana: Lotheneil, 15 wrz 2018, 15:21. »
Użytkownik
Dołączył: Sty 2009
Posty: 371
Oho... widzę Talesy (Berseria bardzo zacna, chociaż niektóre dungeony odrobinę zbyt długie).
Dungeon Siege... był... Dungeon Siege 2 miał lepsze story, a przynajmniej końcówkę, która bardzo zapada w pamięć.
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
A widzisz, widzisz, nawet w trzech odsłonach w sumie (Symphonia, Berseria i Hearts, na inne też ostrzę sobie zęby :)).
Mam nadzieję, że w części drugiej Dungeon Siege - mam w backlogu i planuję się zabrać) poprawiono sterowanie, bo to przez nie odpadłam od jedynki. No nic, zobaczymy :)
« Ostatnia zmiana: Lotheneil, 22 wrz 2018, 14:15. »
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
1. I, Hope - platformówka w 3D. Opowiada o walce dziewczynki ze złym Rakiem, który zaatakował i próbuje opanować jej miasteczko. Jak piszą twórcy, gra ta powstała, aby pomóc dzieciom walczącym z nowotworami - zapewnić im rozrywkę i pomóc oderwać od rzeczywistości, a jednocześnie dać nową nadzieję. Całość funduszy ze sprzedaży tego tytułu przeznaczona jest na cele charytatywne - na wsparcie fundacji Game Changer Charity.

Sama produkcja to bardzo przyjemna, choć krótka platformówka z elementami logicznymi. Jednak o ile same zagadki są dość proste, to elementy zręcznościowe już niekoniecznie - ja miałam trudności (chociaż przyznaję, że niespecjalnie radzę sobie z grami wymagającymi precyzji i refleksu), mam więc wątpliwości, czy dla dzieci nie okaże się zbyt frustrująca.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

2. Orwell - hmm... interaktywna książka/gra paragrafowa? Tytuł nawiązuje oczywiście do nazwiska autora "Roku 1984" i jego wizji społeczeństwa inwigilowanego i kontrolowanego przez Wielkiego Brata - w grze podobne zadanie przypadnie nam. Po ataku terrorystycznym zadaniem gracza jest obserwacja podejrzanych o ten czyn członków grupy dyskusyjnej, za pomocą specjalnego systemu komputerowego, nazwanego właśnie Orwell. Poszukujemy informacji poprzez wszystkie dostępne media - dokumenty, w tym prywatne lub tajne, media społecznościowe, podsłuchiwanie rozmów telefonicznych i czatów czy nawet włamanie do prywatnych komputerów i telefonów i przeglądanie historii rozmów i wyszukiwań.

Potencjalnie istotne dane są oznaczone, ale to do gracza należy ocena ich przydatności i wybór tego, co przesłać do służb specjalnych, a co odrzucić. Dokonane wybory mają wpływ na wydarzenia w realnym (znaczy: dla gry) życiu.

Sama rozgrywka jest wybitnie statyczna - przez zdecydowaną większość czasu obserwujemy GUI systemu Orwell, a przez niego czytane dokumenty czy zapisy rozmów. Animacje pojawiają się rzadko i utrzymane są w charakterystycznym, wektorowym stylu z widocznymi poligonami na modelach postaci. W skrócie produkcja to raczej ciekawostka i eksperyment, skłaniająca do przemyśleń, a nieoferująca typowej rozrywki. Głównymi wadami jest liniowość i długość (a raczej krótkość) gry - gdy już zapoznamy się z mechaniką i wkręcimy w fabułę, ta się kończy. Tym niemniej pozycja jest warta zapoznania się, jeśli ktoś szuka odmiany od hitów AAA.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

Przybyło: Divinity: Original Sin Enhanced Edition - (nie)stety nie oparłam się steamowej promocji i zdecydowałam się wreszcie zakupić ten tytuł.

Stan obecny: 156

Tymczasem na Vicie:

Chaos Rings - jRPG. Gra jRPG wydana przez Square Enix, pierwotnie na urządzenia mobilne. Kierujemy dwójką bohaterów, która tuż po zaćmieniu słońca została przeniesiona do obcego i pełnego niebezpieczeństw miejsca zwanego Arką. Jak szybko dowiadują się od istoty nazywającej siebie Agentem, będą musieli nie tylko zmierzyć się z agresywną fauną Arki, ale również z trzema innymi parami, w podobny sposób porwanymi z innych rejonów świata. Na zwycięzcę czeka wieczne życie, na przegranych - śmierć.

W trakcie rozgrywki przyjdzie nam przemierzyć pięć zróżnicowanych lokacji, otwierając skrzynki, rozwiązując zagadki logiczne i walcząc z potworami i bossami w trybie turowym. Zdobyte doświadczenie przekłada się na kolejne poziomy, które powodują automatyczny wzrost statystyk. W sklepie w głównym hubie oraz w skrzynkach znaleźć można bronie, zbroje i akcesoria, które również wpływają na statystyki postaci - większość zastosowanych mechanik jest więc typowa dla jRPG.

Cechą charakterystyczną tej produkcji jest kolekcjonowanie genów przeciwników, które pozwalają na użycie umiejętności specjalnych oraz oferują pasywne bonusy. Każdy z wrogów należy do określonego gatunku, a jego pokonanie daje szansę na odblokowanie kolejnego poziomu genu (maksymalnie 6). Każdy z bohaterów może naraz używać do trzech genów oraz jednego z dwóch ludzkich (wojownik i mag).

Mechaniką urozmaicającą walkę są natomiast ataki grupowe - na początku każdej tury bitwy możemy wybrać, czy atakujemy pojedynczo, czy w parze. Atak grupowy jest znacznie silniejszy, ale na kontrę narażone są obie postacie i naraz możemy użyć tylko jednego czaru lub zaatakować tylko jednego przeciwnika. Ataki solo są słabsze, ale można wykonać dwie odrębne akcje.

Ukończenie gry wybraną parą nie oznacza bynajmniej jej końca - aby zobaczyć prawdziwe zakończenie, należy przejść grę czterokrotnie - każdą dostępną drużyną, następnie ukończyć każdą z nich dodatkowy poziom. Wtedy dopiero przyjdzie nam walczyć z ostatecznym bossem, w starciu z którym weźmie udział cała ósemka bohaterów.

Niestety na Vitę gra jest bardzo trudno dostępna. Drogi są dwie: zakup w japońskim PS Store (co wymaga konta na ten region), lub sprowadzenie kartridża Chaos Rings 3 - Prequel Trilogy, zawierającego wszystkie cztery części serii (w tym drugim przypadku również potrzebne jest azjatyckie konto, bo pierwsze trzy części ściąga się z PSN). Mimo braku zachodniego wydania, z poziomu menu można wybrać język angielski i wszystkie teksty są przetłumaczone.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika
Użytkownik
Dołączył: Maj 2008
Posty: 554
Chaos ringsy wyszly wcześniej na iphony i tam była wersja angielska gry. Wiec pewnie port zawiera i ta wersję jezykową. A gdzie na skreenach sklep?:P
_______________
PS4 / PS3 / PS2 / PSX / PS VitaTV / PSP / WiiU / GBC / Saturn / 3DS / Atari 600 / Iphone
Obraz wysłany przez użytkownika
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
Jak nie ma, jak jest - rząd drugi, czwarty screen :) Ale zapewne chodziło Ci o Piu-Piu - mówisz, masz:

Obraz wysłany przez użytkownika

(edycja postu powyżej już jest zablokowana).

A co do wersji językowej chodziło mi o to, że mimo, że tłumaczenia na języki zachodnie w grze są (cały EFIGS, możliwe, że z wersji mobilnej), to nikt nie pokusił się o wypuszczenie gry/gier (bo tylko trójka nie ma angielskiej wersji) na europejskim i amerykańskim PSN-ie mimo, że dałoby się to zrobić bardzo tanim kosztem (ustawić domyślny angielski, wykopać krzaczkowaty ekran początkowy i ustawić krzyżyk jako przycisk potwierdzenia i można wysyłać - pewnie zaważyły względy prawne) - nabywcy by się znaleźli, a obeszło by się bez zawirowań logistycznych.
« Ostatnia zmiana: Lotheneil, 24 wrz 2018, 19:46. »
Użytkownik
Dołączył: Maj 2008
Posty: 554
Jop, o tego dokładnie i jego laski z tektury;D
_______________
PS4 / PS3 / PS2 / PSX / PS VitaTV / PSP / WiiU / GBC / Saturn / 3DS / Atari 600 / Iphone
Obraz wysłany przez użytkownika
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
1. Miasmata - gra eksploracyjna z elementami survivalu. Jako naukowiec zarażony nieznaną bliżej plagą (powodującą osłabienie i gorączkę) trafiamy na wyspę, na której mają znajdować się rośliny, będące potencjalnie źródłem leku na tę chorobę, jak również pozostałości poprzedniej ekspedycji naukowej. Naszym zadaniem jest eksploracja wyspy, poszukiwanie ziół i grzybów, ich badanie pod kątem przydatności medycznej, a następnie stworzenie leku na zarazę i powrót do cywilizacji. Zadanie utrudniają okresowe ataki choroby, wymagające większej ostrożności w poruszaniu się (postać chodzi jak pijana) i zażywania (również samodzielnie stworzonych) leków przeciwgorączkowych, jak również grasujące po okolicy, agresywne skrzyżowanie pantery z kozłem - przed którym, z braku możliwości obrony, zmuszeni jesteśmy się kryć lub uciekać, ewentualnie odstraszać zwierza pochodnią.

W trakcie eksploracji natkniemy się na notatki innych naukowców, rzucające nieco światła na wydarzenia, które rozegrały się wcześniej w tym miejscu, jak również mapki wskazujące lokacje potencjalnie przydatnych roślin.

Orientację w przestrzeni umożliwia mapa i kompas - w przeciwieństwie do wielu produkcji nie pokazują one jednak od razu naszej pozycji i topografii wyspy - musimy tworzyć ją sami, triangulując pozycję na podstawie okolicznych punktów orientacyjnych.
Specyficzna, całkiem przyjemna i relaksująca, choć na dłuższą metę powtarzalna produkcja.

Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika

Stan obecny: 149 - w efekcie ostatniego uderzenia banhammera Valve, kilka produkcji wyparowało z mojego backloga. Jakoś nie sądzę, żebym coś z tego powodu straciła :)

In progress: Mad Max (jeszcze trochę potrwa, bo zachęca do pełnego wyczyszczenia całej mapy) i Exist Archive na Vitę (co zdecydowanie jeszcze potrwa, gra jest mocno grinderska, ale w sposób, który wciąga gracza - dzisiaj odpaliłam grę na chwilkę, żeby coś sprawdzić... i oderwałam się po dobrej godzinie) - więc pewnie za tydzień znów przyjdzie wrzucić na ruszt jakąś przystawkę :)
« Ostatnia zmiana: Lotheneil, 29 wrz 2018, 13:22. »
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
1. Mad Max - trzecioosobowa gra akcji z otwartym światem nawiązująca osobą bohatera i kreacją świata do serii filmów George’a Millera. Fabuła nie nawiązuje do żadnego z filmów - tytułowy Max, po utracie V8 Interceptora dąży do skonstruowania nowej maszyny i dotarcia do legendarnych Plains of Silence. Pomaga mu w tym genialny (choć pozbawiony kilku klepek) mechanik, widzący w Maksie anioła zesłanego mu przez bóstwa na pomoc w ukończeniu jego Magnus Opus - samochodu, który zaczyna jako kilka rurek na kołach, a kończy jako samobieżny czołg skrzyżowany z artylerią polową i najeżony kolcami na dodatek.

Ta urocza parka rozbija się po postapokaliptycznej pustyni wykonując zadania dla zarządzających nielicznymi bastionami względnego prawa i porządku, poszukując części zamiennych i innych dóbr w co bardziej zakazanych miejscach i równając z ziemią obozowiska i wieże strażnicze nadmiernie panoszących się po okolicy bandytów. Rozgrywka przypomina skrzyżowanie Brutal Legend (pomiędzy poszczególnymi lokacjami poruszamy się wozem), z klimatem Borderlands i rozgrywką - a zwłaszcza walką - rodem z serii Arkham.

Początkowo, gdy nie dysponujemy jeszcze rozbudowanym samochodem, zapasami amunicji ani rozwiniętymi umiejętnościami i ekwipunkiem postaci, rozgrywka bywa ciężka i frustrująca. Później natomiast następuje niezwykle satysfakcjonujący kalejdoskop wybuchów, pościgów i efektownych (i brutalnych) walk z mocno przeważającymi liczebnie przeciwnikami. Szkoda jedynie, że po pewnym czasie gra staje się mocno powtarzalna - jeżdżąc od znacznika do znacznika, eksplorując kolejne lokacje w poszukiwaniu złomu, wycinając w pień kolejne osady w podobnym otoczeniu i z podobnym rozkładem można poczuć pewne znużenie.
Tym niemniej - nie jest to może arcydzieło sztuki współczesnej, ale solidna i dostarczająca dużej dawki rozrywki produkcja - jak najbardziej.

Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika

Stan obecny: 148
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
1. Warhammer 40,000: Space Marine - shooter/slasher w TPP w uniwersum (jak sama nazwa wskazuje) Warhammera 40k. Kapitan Ultramarines, Titus, wraz z dwoma podkomendnymi ląduje na zaatakowanej przez orki planecie, z zadaniem zabezpieczenia i wywiezienia potężnego mecha. Gdy do zabawy dołączają się marines chaosu i demony, robi się ciekawiej. Nic, z czym weteran wojenny przy wsparciu karabinu i mechanicznej siekiery łańcuchowej sobie nie poradzi.

Gra oferuje krótką kampanię fabularną oraz dwa tryby sieciowe - pvp i pve (to drugie polega na wspólnym rozprawianiu się z kolejnymi falami wrogów). Osobiście poprzestałam na tym pierwszym. Historia była raczej prosta i przewidywalna, ale wciąż interesująca. Szkoda jedynie, że planowane dwie kolejne odsłony cyklu nigdy się nie ukażą - bo THQ zaliczyło zgon tak rok po premierze gry. Pierwsza część kończy się bowiem w sposób mocno otwarty.

Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika

Stan obecny: 146

Strona: « < ... 3 4 5 6 7 8 9 10 11 ... > »

Forum JRK's RPGs działa pod kontrolą UseBB 1