Forum JRK's RPGs

Encyklopedia galaktyczna gier cRPG

Z otchłani backloga - czyli Lotheneil vs. efekty steamowych szaleństw zakupowych

Strona: « < 1 2 3 4 5 6 7 ... > »

Autor Post
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
Nieustający bój z backlogową hydrą trwa, chociaż z racji częstego przebywania w Faerunie i okolicach idzie dość opornie. Tym niemniej, coś tam udało się w tej kwestii osiągnąć:

1. Z - RTS. Port wersji mobilnej. Seria ukazała się pierwotnie w 1996 roku, jeszcze na DOSie. Kierujemy armią robotów, naszym zadaniem jest opanować poszczególne sektory mapy (na których rozmieszczone są neutralne jednostki, które można przejąć, jak również fabryki i stacje radarowe), a następnie pokonać armię przeciwnika. Całość okraszają koszarowo humorystyczne cutscenki (tu w wybitnie paskudnej jakości). Dla osób, które nie są zagorzałymi miłośnikami serii gra nie ma raczej za wiele do zaoferowania. Nie grałam w pierwowzór, pozostaje mi więc tylko zacytować recenzentów Steama - ponoć wersja mobilna nijak się ma do oryginału, więc nawet i fani nie mają tu czego szukać.

Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika

2. The Vanishing of Ethan Carter - gra eksploracyjna (a.k.a. symulator chodzenia). Kierujemy niejakim Paulem Prospero, prywatnym detektywem obdarzonym paranormalnymi zdolnościami. Pewnego dnia otrzymuje on list od tytułowego Ethana, w którym ten opisuje "rzeczy o jakich żaden chłopiec nie powinien wiedzieć". Detektyw wyrusza do miejsca zamieszkania dziecka - niewielkiej, sennej mieściny. Szybko okazuje się, że wioska stała się areną serii zabójstw, a co więcej, coś uśpionego i bardzo mrocznego usiłuje właśnie przebudzić się do życia. Naszym zadaniem będzie eksploracja okolicy, odtworzenie wydarzeń, jakie doprowadziły do serii zgonów i odnalezienie Ethana. Główną rolę odgrywają tu wizje głównego bohatera - dotykając określonych miejsc jest on w stanie określić rodzaj i lokalizację przedmiotów, które powinny się tam znajdować, a po odnalezieniu zwłok jest w stanie zobaczyć wydarzenia bezpośrednio poprzedzające zgon denata.
Gra oferuje dość prostą, ale wciągającą i klimatyczną historię i możliwość przespacerowania się po wyjątkowo malowniczej okolicy. Szkoda jedynie, że jest tak krótka - spokojnie da się ją w pełni ukończyć w mniej niż 3 godziny.

Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika

Stan obecny: 334.
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
Za oknem ciągle pada, mam więc doskonałą wymówkę, aby zostać w suchym domku i powalczyć dalej z backlogowym potworem. Rezultaty (zwłaszcza w porównaniu z ostatnimi tygodniami) okazały się całkiem zachęcające:

1. Unforgiving Trials: The Darkest Crusade - gra RPG stworzona w RPG Makerze. Gdzieś na horyzoncie do życia budzi się pradawne zło, naszym zadaniem jest więc stworzenie drużyny z czterech wybranych bywalców lokalnej karczmy, udanie się do niego z wizytą i skopanie wiadomej części ciała. Rozgrywka jest wybitnie liniowa - składa się wyłącznie z predefiniowanych walk, przerywanych rozmowami przy obozowym ognisku.
Jak sam tytuł sugeruje, gra ma mocno wyśrubowany poziom trudności - każda walka jest bojem na śmierć i życie, który, powiedzmy sobie szczerze, przegrałam z kretesem. Przy braku możliwości grindowania czy poszukiwania lepszego ekwipunku szybko napotkałam ścianę, a gra nie zaoferowała mi nic, co skłaniałoby do dalszych prób jej pokonania.

Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika

2. Unforgiving Trials: The Space Crusade - gra RPG stworzona w RPG Makerze. Tym razem za sprawą jakiegoś osobnika z przerostem ambicji i pędzie do władzy Ziemię dotknęła fala upałów i susza. Kierując czteroosobową drużyną musimy odnaleźć i zdezaktywować osiem przekaźników dostarczających energię głównemu złemu, po czym wybrać się do niego na rozmowę i namówić do zmiany hobby.
Podobnie jak w poprzedniej odsłonie serii, eksploracja ograniczona jest do minimum (można co prawda pobiegać po małych, pustych lokacjach, ale sensu to nie ma, bo dóbr nie znajdziemy, a walki są wyłącznie predefiniowane), a poziom trudności starć wyśrubowany do chorych wartości. Być może dalej jest coś wartego uwagi poza sztampową historyjką i mało pasjonującą rozgrywką, mnie jednak nie ciągnie do dalszych kontaktów z tym tytułem.

Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika

3. Pixel Puzzles: Japan - co tu dużo mówić, wirtualne puzzle, tym razem z motywami japońskich budowli i pomników. Rozmiary wahają się między 60 a 350 elementów - wydaje się to niewiele, ale poziom trudności komputerowych puzzli jest (przynajmniej dla mnie) znacząco wyższy niż tradycyjnych. Tutaj dodatkowo pływają one w stawie, przez co niemożliwe jest ich posortowanie kolorami, a złapanie właściwego wymaga odrobiny zdolności. W tle przygrywa w założeniu medytacyjna muzyczka, która mnie jednak dość mocno irytowała.

Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika

4. Hell Yeah! Wrath of the Dead Rabbit - szalona platformówka z elementami metroidvanii. Wcielamy się w potężnego i mrocznego księcia piekieł o imieniu Ash (nie wiedzieć czemu wyglądającego jak króliczy szkielet), którego kompromitujące zdjęcia pojawiły się w lokalnym odpowiedniku internetu. Naszym zadaniem jest odszukanie osoby odpowiedzialnej za ten przeciek, namówienie jej do zmiany postępowania i odzyskanie fotek. W podróży przez rozległy świat gry towarzyszyć nam będzie ulubiona broń Asha - tarcza łańcuchowa, choć nie stroni on również od palnych zabawek. Na drodze księcia staną liczni przeciwnicy, których pozbywamy się w sposób zarówno efektywny, jak i efektowny (i często pełen wirtualnej posoki). Pokonanie silniejszych odpowiedników przeszkadzajek jest niezbędne do otwarcia drzwi prowadzących do kolejnych części świata i nierzadko wymagać będzie odrobiny myślenia. Całość to dynamiczna, pełna koszarowego humoru i feerii barw, kreskówkowo krwawa platformówka - godna polecenia.

Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika

A żeby nie było aż tak różowo, tym razem kłodę (a nawet dwie) pod nogi projektu postanowiło rzucić HumbleBundle - no ale jak mogłam odmówić Risen 3: Titan Lords Complete za dolara? Więc dołącza on do backloga w towarzystwie Deadlight.

Stan obecny: 332.
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
Lato w pełni, żar z nieba się leje (a czasem po prostu z nieba leje), mózg się gotuje - niezbyt dobry czas na robienie czegokolwiek konstruktywnego. Urlop (który właśnie się kończy, buuu) jednak dostarczył trochę czasu na przekopywanie się przez backloga, więc nawet jakieś efekty są (i nawet większość tytułów rozpoznawalnych dla przeciętnego śmiertelnika):

1. Guacamelee! - metroidvania z elementami chodzonej bijatyki w meksykańskich klimatach. Kierujemy niejakim Juanem, którego ukochaną (i jednocześnie córkę El Presidente, mierzy chłopak wysoko) uprowadził lokalny czarny charakter, nieumarły Charro. Po podjęciu pościgu, w ręce naszego bohatera wpada maska, dająca mu nadludzkie moce. W trakcie wędrówki stopniowo odblokowane zostaną kolejne moce, pozwalające na rozbijanie kamiennych bloków, bieganie po ścianach, horyzontalny lot czy przenoszenie się pomiędzy wymiarami życia i śmierci (w których niektóre bariery i półki mają inne położenie).
W trakcie rozgrywki spuścimy łomot całej rzeszy przeciwników, stosując kombinacje ciosów i rzutów, a połączenie precyzyjnych skoków i specjalnych ruchów pozwoli na pokonanie (nieraz niezwykle wymagających) sekcji platformowych. Całość okraszona jest charakterystyczną, kanciasto-kreskówkową grafiką i meksykańsko brzmiącą muzyką. Doskonała pozycja dla miłośników metroidvanii.

Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika Obraz wysłany przez użytkownika

2. Trine - platformówka 2D z elementami logicznymi. Dusze trójki przypadkowych bohaterów (rycerza, maga i złodziejki) zostają połączone za sprawą ukrytego w magicznej akademii artefaktu. Teraz muszą oni wyruszyć w pełną niebezpieczeństw drogę, aby uratować królestwo przed hordą nieumarłych, oraz odwrócić trapiącą ich przypadłość i móc w spokoju udać się każde swoją drogą. Poszczególne postacie dysponują zestawem unikalnych umiejętności (mag tworzy platformy pozwalające dostać się w niedostępne rejony - gra korzysta przy tym z całkiem rozwiniętego silnika fizycznego, złodziejka wyposażona jest w łuk i linkę z kotwiczką, a rycerz w miecz i tarczę, za którą może ochronić się przed strzałami wroga lub ognistymi kulami. Przełączanie się pomiędzy postaciami i odpowiednie korzystanie z tych narzędzi, wraz z precyzją ruchów będą niezbędne do pokonywania kolejnych przeszkód. Rozgrywkę umili nam śliczna oprawa graficzna - lokacje są zróżnicowane, piękne i klimatyczne, oraz przyjemna ścieżka dźwiękowa.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika
Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

3. Mirror's Edge - zręcznościowa gra akcji w widoku FPP. Wcielamy się w rolę Faith, jednej z kurierek (ludzi o akrobatycznych zdolnościach, poruszających się w parkourowym stylu po dachach, gzymsach i innych wystających częściach wieżowców, dostarczających wrażliwe dane pomiędzy dysydentami w totalitarnym państwie). Gdy jej siostra zostaje wrobiona w morderstwo, dziewczyna robi wszystko, aby oczyścić ją z zarzutów.
Zdecydowana większość rozgrywki skupia się na akrobatycznym pędzie po górnych partiach metropolii, często w akompaniamencie odgłosów strzałów i świstu kul - Faith z jakiegoś powodu nie ma najlepszych układów z lokalną policją. Można wprawdzie przywalić jednemu z nich z pięści i użyć upuszczonej przez niego broni, ale tracimy wówczas mobilność - a to właśnie ona jest główną bronią i obroną bohaterki, sprawia też mnóstwo przyjemności graczowi - bardzo wygodne i responsywne sterowanie i minimalistyczne UI sprawia, że łatwo zatracić się w szalonym, nieskrępowanym biegu.
Niestety, wolność ta jest często iluzoryczna - mimo pozornie ogromnego miasta, swoboda poruszania się po nim jest ograniczona, a niemożliwe do przeskoczenia odległości między budynkami sprawiają, że poziomy mają korytarzową strukturę.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika
Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

4. X-Blades - slasher, rosyjska odpowiedź na serię Devil May Cry. Wcielamy się w rolę Ayumi, nieustraszonej poszukiwaczki przygód (a raczej skarbów), która pewnego dnia odnajduje mapę wskazującą drogę do zapomnianych ruin starożytnej cywilizacji, w których ponoć ukryto potężny artefakt. Bohaterka oczywiście nie odmawia zewu przygody i fortuny i wyrusza na poszukiwania, wkrótce zresztą uwieńczone sukcesem. To jednak dopiero początek kłopotów - artefakt obdarza Ayumi potężną mocą, która jednak wytrwale usiłuje ją opętać, a całe ruiny nagle zalewa horda przeciwników. Nasze zadanie jest w założeniu proste - znaleźć sposób na odwrócenie klątwy i wydostać się stamtąd w jednym kawałku.
Gra to, jak już wspomniałam, typowy slasher, chociaż nie najwyższych lotów. Tabuny wrogów są, kombinacje ciosów i strzałów (dziewczyna używa dwóch gunblade'ów) również, ale wykonanie całości jest niewybitne - przeciętna oprawa graficzna, mało zróżnicowane i powtarzalne (a wręcz powtarzające się) lokacje, niewielkie zróżnicowanie przeciwników - przez co rozgrywka szybko się nudzi, bo każdy kolejny poziom wygląda tak samo. Do tego model głównej postaci - najbardziej bezczelny fanservice pod pryszczatych nastolatków jaki widziałam. Pograć można, ale do DMC to temu daleko.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika
Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

5. Grim Dawn - hack&slash, w którym palce maczali twórcy odpowiedzialni za Titan Questa. Jako że jestem osobą leniwą, po szczegóły odsyłam do recenzji - którą, sama nie wiem jakim cudem, udało mi się popełnić :). W sumie - kawał porządnego h&s, klasyka gatunku z kilkoma usprawnieniami, 30 godzin (albo i więcej, jeśli ktoś lubi farmić) doskonałej zabawy.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika
Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

Stan obecny: 327
« Ostatnia zmiana: Lotheneil, 05 sie 2017, 13:44. »
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
Mamuśka natura uparcie usiłuje nas ugotować, ale eksploracja mrocznych otchłani backloga nie ustaje i nawet posuwa się we właściwym kierunku. Dzięki drobnym zmianom po stronie mojego hosta obrazkowego (niewielkie zmniejszenie rozmiarów miniaturek), od dzisiaj, specjalnie dla Was, 25% screenów gratis!

1. Anomaly Warzone Earth - "tower offense" - czyli odwrócony tower defense. Zamiast stawiania wieżyczek kierujemy brygadą, która musi się przez umocnienia przebić. Gdy pewnego pięknego dnia na Bagdad i Tokyo spadają z hukiem dwa obiekty nieznanego pochodzenia (powodując przy tym niemałe zniszczenia), a chwilę później wokół zaczyna roić się od nieprzyjaznych maszyn, na miejsce zostaje wysłana grupa uderzeniowa, celem zbadania i uciszenia towarzystwa. Jak łatwo się domyślić, w rolę dowódcy tejże wciela się gracz.
Rozgrywka przypomina skrzyżowanie strategii czasu rzeczywistego (kupujemy jednostki, wzmacniamy je i w zależności od szybko zmieniającej się sytuacji wybieramy drogę, którą porusza się kolumna) z grą akcji (dowódcą kierujemy bezpośrednio, zbierając rozrzucone bonusy i używając ich odpowiednio na polu walki, co pozwala na reperowanie jednostek, stawianie zasłon dymnych obniżających czasowo celność przeciwnika, wabików czy wzywanie wsparcia lotniczego zadającego obrażenia we wskazanym obszarze). Bardzo przyjemna i nietuzinkowa gra polskiego studia.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

2. Cargo! The Quest for Gravity - em... gra akcji, powiedzmy. Kierujemy dziewczyną-pilotem latającego statku w świecie, którego elementy pewnego dnia utraciły ciężar. Poszczególne budynki czy nawet całe wyspy zaczęły bezładnie unosić się w powietrzu. Wskutek awarii pojazdu rozbija się na jednej z nich, zamieszkałej przez dziwne indywidua, przypominające nagie karły. Naszym zadaniem jest eksploracja wyspy, zbieranie części maszyn po niej rozrzuconych, konstruowanie z nich pojazdów (tratwa, samochód czy łódź podwodna) i gromadzenie substancji znanej jako FUN, nadającej przedmiotom utracony ciężar (i będącej jednocześnie swoistą walutą w grze, pozwalającą na ściągnięcie dryfujących budynków i zakup części maszyn). Aby osiągnąć to ostatnie, musimy zabawiać karły - te lubią muzykę, latanie w powietrzu i prędkość. Zbieramy więc nutki, aby urządzić im imprezę, kopiemy je (sic!) pozwalając im radośnie polatać albo montujemy na zbudowanym pojeździe koło ratunkowe, którego trzymają się karły zabrane na przejażdżkę. W trakcie rozgrywki stopniowo będziemy poznawać sekrety wyspy i przyczyny awarii grawitacji. Naprawdę dziwna gra.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

3. Deep Dungeons of Doom - połączenie gry zręcznościowej, dungeon crawlera i elementów RPG, przy czym wszystkie te elementy są mocno uproszczone. Kierujemy rycerzem, który postawił sobie za cel uratowanie krainy przed złem. W tym celu wyruszamy na wycieczkę krajoznawczą po lokalnych podziemiach, wycinając co tam się w nich rusza. Całość potraktowana jest z dużym przymrużeniem oka, zarówno narrator jak i towarzysze podróży (szybko dołącza do nas wiedźma i złodziej) bez skrępowania drwią z niedostatków inteligencji, a nadmiaru ego rycerza. Jak już wspomniałam, wszystkie elementy składowe zostały sprowadzone do minimum - zamiast swobodnego zwiedzania podziemi przemieszczamy się pomiędzy pojedynczymi ekranami zawierającymi przeciwnika, kapliczkę przywracającą zdrowie lub dającą bonusy albo sklepik, po pokonaniu wroga otrzymujemy złoto i czasem przedmiot, ekwipunek składa się z dwóch miejsc - na element wyposażenia (jak broń lub hełm) i napój, zwój lub różdżkę z ograniczoną liczbą użyć. Co kilka walk dodajemy jeden punkt do jednej z czterech statystyk - życie, mana, siła ataku lub zręczność. Bonusy te są tymczasowe i znikają po wyjściu z podziemi. Najciekawszym elementem gry jest walka. Sprowadza się do dwóch przycisków, odpowiedzialnych za atak lub obronę, ale sukces starcia w bardzo dużym stopniu zależy od wyczucia czasu - należy bacznie obserwować przeciwnika, oceniając na podstawie animacji, czy zamierza atakować czy się bronić i reagować odpowiednio. Całość okraszona jest całkiem przyjemną grafiką w stylu retro (nie przeszkadzała mi zbytnio, choć jak wiecie nie lubię tej stylistyki). Niestety, muzyka również próbuje naśladować ośmiobitowce - i dla mnie jest męcząca i nieprzyjemna w odbiorze.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

4. Kung Fu Strike: The Warrior's Rise - beat'em up w 3D. Kierujemy księciem w czasach starożytnych Chin, który musi powstrzymać rozpad królestwa wyjaśniając jednocześnie okoliczności śmierci swojego ojca i przejęcie władzy przez brata. Gra składa się z szeregu arenek, na których walczymy z mocno przeważającymi siłami wroga lub potężniejszymi przeciwnikami. Niektóre starcia z tymi ostatnimi zrealizowane są w formie klasycznej bijatyki 1v1. Szczątki historii ujawniają komiksopodobne przerywniki, o charakterystycznej kresce. Pomiędzy poziomami, za upuszczone przez przeciwników złoto dokupujemy dodatkowe bonusy i ataki. Ogólnie nic specjalnego - ot, mała gierka na jedno popołudnie.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

Stan obecny: 323
« Ostatnia zmiana: Lotheneil, 12 sie 2017, 12:19. »
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
Moja przygoda w Faerunie definitywnie dobiegła już końca. Aktualnie poza w miarę regularnymi wycieczkami do Wraeclast (Path of Exile) na polu MMORPG posucha. Daje to nieco czasu na backlogowe wykopki:

1. Loot Hunter - połączenie match-3 z bardzo uproszczoną wersją Pirates. Dostajemy mały statek, pływamy po niewielkim akwenie usianym wyspami należącymi do trzech nacji (Anglicy, Francuzi, Hiszpanie), możemy handlować (kupując tanio, sprzedając gdzie indziej drożej), walczyć z piratami, zajmować się korsarstwem lub wypełniać proste misje (przewieź coś gdzieś, pokonaj pirata kryjącego się w określonym miejscu lub zniszcz kilka statków określonej nacji). Walka odbywa się na planszy z kolorowymi klockami, elementy RPG bardzo śladowe (za misje i zwycięstwa zdobywamy doświadczenie, ale poziomy dają jedynie dostęp do nowych statków). Całkiem przyjemna, chociaż bardzo prosta gierka, niestety nudzi się w ekspresowym tempie, bo szybko zamienia się w fedexowy grind, nie nagradzając w żaden sposób postępów gracza - fabuły brak, czegokolwiek nowego do odkrycia również.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

2. Alien Rage - FPS. Na jakiejś asteroidzie w odległym zakątku kosmosu ludzkość odnajduje substancję, która może stać się niewyczerpywalnym źródłem energii. Niedługo później w to samo miejsce dociera obca rasa. Początkowo są pokojowo nastawieni i chętnie dzielą się swoją, bardziej zaawansowaną, technologią, szybko jednak pokój diabli biorą, baza na asteroidzie zostaje przejęta przez obcych a ludzka załoga wybita do nogi. Kierujemy komandosem wysłanym w to miejsce z misją zwiadowczo-szturmową - naszym zadaniem jest ustalenie, co się właściwie stało, a następnie wysadzenie wszystkiego w diabły.
Gra to typowy shooter FPS - mało fabuły, trochę efektownych eksplozji i dużo przeciwników do zestrzelenia. Poziomy mają bardzo prostą, korytarzową konstrukcję, więc nikt się nie zgubi. Do naszej dyspozycji oddano kilka różnorodnych broni (od pistoletu po rakietnicę), w tym karabin plazmowy obcych. Całość okraszona przyzwoitą oprawą graficzną (silnik Unreal 3), chociaż lokacje są bardzo monotonne. W sumie - nic odkrywczego, ale bardzo przyzwoity średniak na jeden-dwa wieczory.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

3. Afterfall Insanity - gra akcji w TPP, która (bez większych sukcesów) udaje survival horror. Akcja osadzona jest w przyszłości, gdzie niedobitki ludzkości wyniszczonej przez III wojnę światową w której nie stroniono od broni jądrowej, ukrywają się w zamkniętych podziemnych bunkrach. Głównym bohaterem jest psychiatra Albert Tokaj, który musi odkryć przyczyny, a następnie zapobiec rozprzestrzenieniu się tajemniczej choroby, sprowadzającej na mieszkańców schronu tytułowe szaleństwo i zmieniające ich w agresywne i bezrozumne monstra.
W tym celu penetrujemy mroczne zakamarki bunkra, opędzając się od przeciwników przy użyciu broni białej (siekiera strażacka, młot budowlany czy łom) oraz broni palnej. Jako że gra postanowiła udawać,że jest czymś więcej niż strzelanką, amunicji do tej ostatniej jest jak na lekarstwo. Jeśli jednak ktoś szuka tu horroru, to srodze się zawiedzie - produkcja nie stara się w żaden sposób budować napięcia, poczucia osaczenia czy bezradności. Główny bohater jest cywilem (i kondycji nie ma za grosz, jak tylko zmusimy go do sprintu zaczyna dyszeć jakby miał zaraz płuca wypluć, nawet ja jestem w stanie przebiec kilkanaście metrów bez zadyszki), a jednak bez problemu przebija się przez tabuny wrogów. Uwagę zwracają liczne polskie akcenty (to produkcja rodzimego studia) - imiona bohaterów, napisy na ścianach, głównodowodzący bunkra wybitnie przypominający Piłsudskiego czy elitarna ochrona z husarskimi skrzydłami na plecach. Ogólnie - gra niewybitna, pograć w sumie można (o ile przymknie się oko na tragiczne animacje i marne modele postaci), skończyć w jeden wieczór jeśli ktoś się uprze też, ale obok produkcji pokroju Outlasta to Afterfall nawet nie leżało.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

4. The Sun at Night - platformówka. Łajka (tak, ten znany skądinąd pies... o przepraszam, suczka) wyposażona w skafander z generatorem osłon i karabin plazmowy, po awaryjnym lądowaniu gdzieś w rosyjskiej głuszy dołącza do rewolucjonistów i walczy przeciwko rządowi sowieckiemu. Tak. Serio. Mój backlog zdecydowanie skrywa nieznane mi dotąd głębie. Całość to jak już wspomniałam gra platformowa, w 2D, z charakterystyczną kreską i niemiłosiernie drażniącą ucho (przynajmniej moje) muzyką. Niestety punkty zapisu rozmieszczone są dość rzadko, przez co w razie zgonu trzeba powtarzać spory fragment rozgrywki. Jako że gra nie przyciągnęła mnie niczym (fabuła nawet nie próbuje być składna, dialogi są drętwe a i sama mechanika rozgrywki nie zachwyca), szybko sobie odpuściłam.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

5. Deep Eclipse - gra zręcznościowa w stylu Asteroids. Lądujemy w małym skrawku pustki kosmicznej w niewielkim okręcie uzbrojonym w karabin i zestrzeliwujemy wszystko, co się rusza i próbuje nas zabić. Z pokonanych przeciwników wypadają kryształy, które wykorzystujemy do zakupu ulepszeń. To generalnie wszystko, co w sprawie tej produkcji jest do powiedzenia. Bardzo prosta, zrobiona na kolanie nibygierka - zdecydowanie niewarta 6 €, które sobie za nią życzą.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

A żeby wielkość backloga nie spadała zbyt gwałtownie, do listy dołączają: The Adventurer episode 1 (darmówka) i Deponia (efekt wymiany zbędnego mi klucza).

Stan obecny: 320.
« Ostatnia zmiana: Lotheneil, 19 sie 2017, 10:41. »
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
Ledwie zrobiło się nieco chłodniej, a już dopadło mnie jakieś choróbsko, skutecznie utrudniając myślenie... ech, ciężkie życie dowódcy w wojnie z backlogiem. Ale nic to, trzeba się trzymać i nie dawać. W tym tygodniu jednoosobowa armia odniosła zwycięstwa na polach:

1. Outland - platformówka z elementami metroidvanii. Kierujemy nieznanym bliżej osobnikiem, który wyruszył w głąb dżungli w poszukiwaniu szamana, który mógłby pomóc mu uporać się z dręczącymi go wizjami. Jak się okazuje, wizje te dotyczą odwiecznego cyklu - dwie siostry, Światło i Ciemność, na zmianę niszczą świat i odbudowują go ponownie. Jak łatwo się domyślić, właśnie nadszedł czas destrukcji, a główny bohater jest jedyną osobą, która może ją powstrzymać. Uzbrojony w stopniowo odkrywane umiejętności przebijamy się przez kolejne etapy. Kluczowe dla powodzenia wyprawy jest odpowiednie wykorzystanie dwóch form - światła i mroku, oznaczone odpowiednio kolorem niebieskim i czerwonym. Pozwala to na aktywacje niektórych półek, jak również atakowanie wrogów i obronę przed obrażeniami z ich strony. Otóż większość przeciwników również charakteryzuje się jedną z tych dwóch barw, a zarówno bohater, jak i wroga mu fauna mogą być zranieni tylko atakami przeciwnego koloru. Jeśli dodamy do tego fakt, że w lokacjach nie brakuje wieżyczkopodobnych tworów wypluwających z siebie pociski w tempie karabinu maszynowego, to najbliższym skojarzeniem będą nie tyle platformówki w rodzaju Shein czy Guacamelee (gdzie elementy zmiany barw i wpływania w ten sposób na otoczenie również występowały), co shot'em up Ikaruga.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

2. Amnesia: The Dark Descent - survival horror. Główny bohater budzi się na podłodze ponurego zamczyska, nie pamiętając niczego poza własnym imieniem (brzmi jak poranek po naprawdę ostrej popijawie). Szybko odnajduje list, który napisał sam do siebie wyjaśniający, że amnezja była celowa, na jego życie czyha potężne, niematerialne indywiduum, a żeby wydostać się z twierdzy w jednym kawałku musi zabić niejakiego Aleksandra. Towarzyszymy więc biedakowi w podróży przez kolejne części zamczyska, odkrywając mroczne sekrety przeszłości i próbując zrozumieć, czemu postanowił on sam pozbawić się pamięci. Uzbrojeni jedynie w lampę olejną i zapałki staramy się nie popaść w szaleństwo (bohater cierpi na nyktofobię, więc panujący wszędzie mrok nie ułatwia zachowania zdrowia psychicznego) i nie dać zabić przez zombiepodobne stwory panoszące się po okolicy. Poza zwiedzaniem i chowaniem się po kątach w razie potrzeby poszukujemy przedmiotów pozwalających rozwiązać zagadki i uruchomić maszyny - często korzystając przy tym z silnika fizycznego, a rozrzucone listy i notatki, jak również okresowe wizje pozwalają zrozumieć, o co w tym wszystkim właściwie chodzi.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

Stan obecny: 318
Użytkownik
Dołączył: Sie 2017
Posty: 6
Szczerze podziwiam samozaparcie, ale przy moim backlog'u (w chwili obecnej ponad 2700 tytułów na Steam), to wątpliwe czy pójdę śladami koleżanki, bo pewnie jeszcze moje prawnuki musiałyby kontynuować misję... Dobrze jednak było popatrzeć na te kilka równolegle posiadanych tytułów, choć gusta miewamy niekoniecznie zgodne: znaczy ja nie mam alergii na platformówki z poronionym obłędnym poziomem trudności.
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
Tak, mój backlog też rósł w tempie niepokojącym, właśnie dlatego postanowiłam go ogarnąć dopóki to jeszcze w ogóle możliwe i powstrzymać nieco kolekcjonerskie zapędy :) Może alergia na cokolwiek o wysokim poziomie trudności to nie do końca właściwe słowo, bardziej brak cierpliwości - po prostu nie mam ani czasu, ani ochoty do podchodzenia po wielokroć do tego samego poziomu. Hardkorowym graczem nigdy nie byłam i nie zanosi się, żebym miała zostać. Poza tym (co zapewne widać po moich opisach) w grach szukam przede wszystkim ciekawej historii, co generalnie domeną platformówek nie jest. A co do samozaparcia - sama sobie też się dziwię, przeważnie jestem typowym "słomianym ogniem" - ten projekt też pewnie skończy marnie w otchłani zapomnienia któregoś dnia, ale na razie jeszcze jakoś trwa.
« Ostatnia zmiana: Lotheneil, 27 sie 2017, 11:38. »
Użytkownik
Dołączył: Sie 2017
Posty: 6
Oh, zdarzają się platformówki z dobrą historią albo choćby drugim dnem: opisywany przez Ciebie Braid, The Bridge... Obie części Shank też cenię za historię jak z wcześniejszych filmów Rodriguez'a (El Mariachi, Desperado). Da się tu znaleźć perełki, innymi słowy. Rozumiem jednak preferencję, czasami lepiej dać się gładko pochłonąć fabule, bez konieczności posiadania przy tym małpiej zwinności palców i sokolego oka. Powodzenia w realizacji celu oczyszczania backlog'a.
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
Kategoria pierwsza:

1. Huntsman: The Orphanage - brzydki horrorowaty symulator chodzenia o jednoznacznie negatywnych recenzjach - nie czuję potrzeby kontaktu.

2. Humanity Asset - metroidvania. Podobnie - jednoznacznie negatywne recenzje (do tego śladowe zainteresowanie) i gatunek, do którego mam mocno neutralny stosunek. Nie zachęca.

Kategoria druga:

1. Syberia - przygodówka point&click. Główna bohaterka, prawniczka Kate Walker, przybywa do pewnej sennej mieściny w celu nadzorowania podpisania umowy sprzedaży fabryki androidów. Na miejscu okazuje się, że właścicielka niedawno zmarła, a dziedzicem majątku jest jej dawno zaginiony brat. Jako że transakcja jest dla zatrudniającej ją firmy kluczowa, Kate wyrusza jego tropem. Droga wiedzie od podnóży francuskich Alp aż na tytułową Syberię.
Klasyczna, choć niestety wiekowa już produkcja. Od strony mechaniki ma wszystko na swoim miejscu - zwiedzanie kolejnych lokacji w poszukiwaniu przydatnych przedmiotów i umiejętne ich wykorzystanie i rozmowy z nietuzinkowymi postaciami. Dwuwymiarowe sceny wciąż wyglądają całkiem malowniczo, niestety niska rozdzielczość (800x600 i nie ma zmiłuj) wyraźnie pokazuje, że te 15 lat jednak minęło.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

2. Syberia 2 - przygodówka point&click, bezpośrednia kontynuacja części pierwszej. Po wielu przygodach Kate odnajduje wreszcie Hansa Voralberga (poszukiwanego właściciela fabryki androidów), po podpisaniu kontraktu jednak zamiast spokojnie wrócić do domu, pracy i narzeczonego rzuca wszystko w diabły i wraz ze starszym panem wyrusza na szaloną wyprawę tropem mitycznej, ostatniej enklawy żywych mamutów. Syberia 2 to generalnie więcej tego samego (pierwotnie zresztą historia obu gier powstała jako jedna całość, dopiero później została podzielona na dwie produkcje), choć poprawie uległy lokacje - dominują otwarte przestrzenie (i dobrze, wnętrza w poprzedniej części były raczej monotonne), a większa liczba elementów, zróżnicowane oświetlenie czy padający śnieg sprawiają, że nie są już tak puste. Sama fabuła również stała się znacznie bardziej dynamiczna, a momentami wręcz dramatyczna - przyjdzie nam gonić złodziei pociągu czy uciekać zjeżdżając z ośnieżonej góry w... trumnie. Jednocześnie jednak moim zdaniem niespecjalnie się klei i momentami nie wiadomo, o co w tym wszystkim właściwie chodzi.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

A tu małe epitafium:

BloodGate - ech. Książkowy przykład, jak nie powinno się wydawać gier. Ogólnie było to match-3 z elementami RPG i mechaniką rodem z urządzeń mobilnych (na które zresztą pierwotnie powstała, wersja PC to port) i koniecznością stałego połączenia z serwerami gry. W przeciwieństwie do wersji mobilnej, wydana na Steamie w Early Access jako gra płatna (życzyli sobie 10 euro za dostęp, choć szybko cena spadła do 1 euro w ramach "permanentnej promocji"). Po kilku łatkach przez rok nie działo się absolutnie NIC, po czym wydawca "z żalem zawiadomił", że ze względu na niewielkie zainteresowanie serwery zostaną wyłączone (co stało się dzisiaj, przez co gra jest całkowicie niedostępna, wyświetla jedynie komunikat o konieczności połączenia z serwerem). No gratulacje państwu, wydawać grę z mikrotranzakcjami jako płatną, nie wspierać jej w żaden sposób i spodziewać się kokosów? To z pewnością miało szansę na sukces... Szkoda o tyle, że gra była może nie wybitna, ale naprawdę udana i przyjemna, jako freemium albo gra single (miała jakąś tam fabułę i dość zawartości, aby stanowić niezależną i zamkniętą całość) spokojnie dałaby radę. Wersje mobilne zresztą również nie są już dostępne ani na Androida, ani na iOS, więc wygląda na to, że marka jako całość została zlikwidowana.

Stan obecny: 313
« Ostatnia zmiana: Lotheneil, 02 wrz 2017, 19:42. »
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
1. The Baconing - gra akcji z elementami RPG i przygodówki. Mimo, że wskutek zawirowań prawnych nie posiada już imienia DeathSpanka w tytule, to pełnoprawna kontynuacja przygód tegoż. Nasz bohater wszedł w posiadanie pięciu par Stringów Cnót (nie pytajcie), dających użytkownikowi potężne moce. Niewiele więc myśląc założył je hurtem na siebie - czym spowodował kataklizm na skalę światową. Aby powstrzymać nadciągającą zagładę Deathspank musi spalić rzeczone części garderoby w rozsianych po świecie pięciu Ogniskach Bekonu (tym bardziej nie pytajcie), a następnie pokonać anty-Spanka, robotyczną i oczywiście złą i zepsutą do szpiku kości wersję samego siebie.
W tym celu przewędrujemy całkiem spory kawałek świata, od pustyni przez puszczę po Walhallę, wytłuczemy hordy przeciwników (walka to mocno uproszczony h&s, bo poza atakiem, obroną i czteroma slotami na przedmioty jednorazowe oraz ładujący się pasek specjalnej zdolności zależnej od używanej broni nie mamy innych opcji), pozbieramy trochę gratów (ponownie, system jest mało rozbudowany, bo zbroje mają tylko bonus do życia, a broń wartość obrażeń i ewentualnie przypisany żywioł) i rozwiążemy kilka prostych zagadek (znaleźć przedmiot i użyć we właściwym miejscu). Całość okraszona charakterystyczną, kreskówkową grafiką i sporą dawką humoru - choć moim zdaniem dość niskich lotów i miejscami wymuszonego. Sama rozgrywka szybko staje się powtarzalna, a przez to nudna. To gra specyficzna i nie każdemu przypadnie do gustu - generalnie, jeśli komuś podobały się poprzednie DeathSpanki, to w tej części dostanie więcej tego samego, jeśli jednak nie byliście przekonani do produkcji - to ta odsłona tego nie zmieni.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

2. 12 Labours of Hercules V: Kids of Hellas - time management. Ares postanowił zrekrutować Herkulesa na stanowisko głównodowodzącego swojej armii. Gdy ten odmówił, rozzłoszczony bóg zamienił wszystkie dzieci w zombie-żołnierzy. Naszym zadaniem jest ich uratowanie i przekonanie Aresa do zmiany postępowania.
Piąta część serii, w sumie nie różniąca się niczym znaczącym od poprzednich - jeśli widziało się jedną, to widziało się wszystkie. Zarządzamy pracą kilku służących, samego Herkulesa oraz Megary, wydobywając surowce, budując warsztaty i usuwając z drogi głazy i inne przeszkadzajki, dążąc do jak najszybszego osiągnięcia założonego celu.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

Stan obecny: 311
« Ostatnia zmiana: Lotheneil, 09 wrz 2017, 12:46. »
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
Nadeszła wiekopomna... no, może nie aż tak wiekopomna, ale chwila, w której w obecnym stanie mojego backloga po raz pierwszy od dawna pojawia się cyfra 2. Czyli już mniej niż 300 pozycji do końca. Damy radę :)

Kategoria pierwsza:

1. Withering Kingdom: Arcane War - producent: Digital Homicide. Tia. Kierujemy magiem, poruszamy się w lewo i prawo na szerokiej drodze, którą biegną w naszą stronę przeciwnicy i strzelamy do nich kulami ognia. Ponoć za zdobywane złoto da się bohatera rozwijać. Choć gra stworzona na silniku Unity (więc grafiką bardzo nie odstrasza), wciąż jest efektem produkcji przemysłowej słynnego już - choć bynajmniej nie z jakości gier - studia. Podziękuję.

2. Sky Battkes - gra zręcznościowa, latamy dwupłatowcem i strzelamy do potworów na małej arence, do tego zbieramy zawieszone w powietrzu kryształy w celu nieznanym. I generalnie tyle. Wygląda jak wczesna alfa, filmy ani recenzje nie zachęcają do kontaktu.

3. Super Chain Crusher Horizon - shot em' up, którego jedyną wyróżniającą cechą jest niestandardowa rozdzielczość, dostosowana do monitorów ultra wide albo zestawu trzech ustawionych obok siebie. W efekcie na pojedynczym monitorze mamy szerokie pasy na górze i dole i środkowy pas gry zajmujący może połowę dostępnej powierzchni. Jako że akcja jest ukazana z boku (lecimy w prawo) jest to rozwiązanie absolutnie pozbawione sensu i swoista "sztuka dla sztuki". Sama gra poza strzelaniem i licznikiem punktów nic nie oferuje, więc sobie ją darowałam.

4. Incoming Forces - gra akcji (ponoć nawet taktyczna) z widokiem z kokpitu, w której kierujemy obroną planet obcych przed agresją Ziemian. Data produkcji 2002 r. przy grafice 3D sprawia, że oprawa pozostawia już wiele do życzenia, a jako że gatunek ten nie jest moim ulubionym (przygodówkom i grom RPG jeszcze potrafię wiek wybaczyć) nie czuję potrzeby kontaktu.

5. Paranormal Psychosis - ponownie Digital Homicide. Coś co udaje survival horror i wygląda zdecydowanie nieszczególnie. Grom tego studia z założenia mówię nie.

6. Medieval Mercs - producent... tak, zgadliście, ponownie ulubione przez wielu DH. Teraz już się nauczyłam od razu wyrzucać z backloga darmowe gierki, które zbieram dla kart, ale kiedyś nie byłam tak mądra i w efekcie muszę się przez szlam przedzierać. No nic, bywa. To tutaj nawet udaje RPG, ale jest nudne, powtarzalne, składa się z jednej mapy i kilku przeciwników na krzyż, a statystyk ma co kot napłakał. Nie, nie zamierzam mieć czegokolwiek wspólnego z tym wytworem (przez duże TFU).

Reszta:

1. Rhiannon: Curse of the Four Branches - przygodówka point&click. Nastolatka Rhiannon przybywa wraz z rodzicami do starej, walijskiej posiadłości. Wkrótce potem, dziewczynę zaczynają dręczyć koszmary, dziwne głosy i zjawy, których nie dostrzega nikt inny. Gdy zjawiska te się nasilają, zaniepokojeni rodzice zabierają córkę i wyjeżdżają, prosząc przyjaciela rodziny o opiekę nad domostwem. To w jego rolę wciela się gracz, eksplorując posiadłość i zagłębiając się w celtyckie legendy dąży do rozwiązania zagadki i dotarcia do przyczyn dziwnych zjawisk, mających swoje początki w zamierzchłej przeszłości.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

2. Sid Meier's Pirates! - wydany w 2004 r. remake wersji z lat 80-tych. Chyba nikomu nie muszę wyjaśniać, co to za gra i o co w niej chodzi. Wciąż pływamy po Karaibach, plądrujemy statki, pniemy się po szczeblach kariery w jednym z czterech mocarstw, poszukujemy zaginionych członków rodziny i zakopanych pirackich skarbów, czy wreszcie uczestniczymy w balach i znajdujemy sobie żonę.
Największą różnicą w stosunku do poprzedniczki jest trójwymiarowa oprawa graficzna, mimo upływu lat wciąż przejrzysta i przyjemna w odbiorze. Do tego dochodzi możliwość zakupienia lub otrzymania specjalnych przedmiotów, które ułatwią prowadzenie walki czy żeglugę, jak również rekrutacja wyspecjalizowanych oficerów, którzy poprawią osiągi okrętu.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

3. Patrician IV - strategia ekonomiczna, w której jako młody kupiec w piętnastowiecznej Europie budujemy od podstaw imperium handlowe. Zaczynamy z jednym statkiem, pływając od portu do portu staramy się zarobić kupując tanio i sprzedać gdzie indziej drożej, wkrótce jednak zaczynamy inwestować we flotę i własne zakłady produkcyjne, wspieramy rozwój miast, zajmujemy się polityką czy też odkrywamy nowe szlaki handlowe. Gra oferuje kilkugodzinną kampanię (pełniącą rolę samouczka) oraz grę swobodną - tu można spędzić setki godzin patrząc, jak rozwija się nasze imperium i rośnie stan konta.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

4. Patrician IV: Rise of a Dynasty - rozszerzenie do Patriciana IV. Jak się okazało, na mojej liście gier Patrician występuje dwa razy: sama podstawka oraz pakiet podstawki z tym właśnie rozszerzeniem - o czym dowiedziałam się oczywiście po fakcie. W każdym razie DLC to nie stanowi odrębnej całości, ale wprowadza sporo usprawnień do podstawowej rozgrywki - tryb kooperacji dla 4 graczy, sześć nowych scenariuszy, 8 nowych miast, możliwość tworzenia lądowych szlaków handlowych, poszukiwanie skarbów (dzięki kupowanym po tawernach fragmentom map), jak również zmiany w UI - głównie bardziej klimatyczne widoki wnętrz budynków oraz ładniejszą mapę świata.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

5. Deponia - przygodówka point&click. Kierujemy Rufusem, gapowatym osobnikiem z przerostem ego i ambicji, za to pewnym niedostatkiem chęci do uczciwej pracy i zdolności przewidywania skutków swoich poczynań. Żyje sobie na pokrytej metrami śmieci i złomu planecie, marząc o dostatku i sielskim życiu w latającym nad Deponią mieście Elysium. Gdy pewnego dnia na powierzchnię spada jedna z jego mieszkanek, piękna Goal, Rufus deklaruje swą pomoc w odstawieniu damy do domu - czym wplątuje się w zakrojoną na szeroką skalę aferę polityczną. Całość to jedna wielka komedia, pełna abstrakcyjnego nieco humoru w stylu Terry'ego Pratchetta, okraszona ładną, ręcznie rysowaną grafiką.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

6. Victim of Xen - produkt RPG Makera. Główny bohater żył sobie spokojnie w wiosce, wraz ze swoją babką, dopóki nadworna wiedźma króla z nudów nie zmieniła go w kobietę. Wyruszamy więc na wyprawę śladami owej czarodziejki, aby zmusić ją do odwrócenia zaklęcia. Po drodze wplątujemy się w lokalne działania wojenne i rozgrywki polityczne.
Victim of Xen ta nie wyróżnia się absolutnie niczym na tle podobnych jej produkcji - mało rozbudowana fabuła, przeciętni bohaterowie, niewielkie zróżnicowanie przeciwników, standardowy model rozgrywki i walki. Dla miłośników gatunku.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

7. Heckabomb - gra zręcznościowa. Kierujemy małym statkiem kosmicznym w widoku z góry, strzelamy do asteroid i wrogich statków, zbieramy surowce, które potem wymieniamy na ulepszenia statku. Proste, kolorowe, ale niespecjalnie wciągające.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

Stan obecny: 298
« Ostatnia zmiana: Lotheneil, 16 wrz 2017, 14:20. »
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
Dzisiaj ponownie całkiem solidna dawka wykopalisk, gdyby udało się utrzymać podobne tempo, to nawet byłyby jakieś szanse na pomyślne zakończenie projektu... zobaczymy.

Kategoria pierwsza:

1. Tiestru - tower defense. Jednoznacznie negatywne recenzje na Steamie, wygląda wybitnie niewybitnie, gameplay na YouTube zniechęca do wszelkich kontaktów. Odpuszczam.

2. Vox - wygląda jak marna podróbka Minecrafta, siedzi w wiecznym Early Accessie (ponoć od czterech lat) i delikatnie mówiąc nie cieszy się poważaniem użytkowników Steama. Uwierzę im na słowo.

3. Johnny Graves—The Unchosen One - na oko strzelanina z widokiem z góry, ponoć nawet z elementami RPG. Siedziało w Early Accessie, w końcu producentom znudziła się praca nad tym czymś i wypuścili "jak jest" pisząc wprost, że olewają tytuł. Mocno trąci shovelware i to prawdopodobnie zabugowanym. Nie czuję potrzeby sprawdzania, czy moje przeczucia są słuszne.

4. Grave Prosperity: Redux- part 1 - ponoć survival horror. Wygląda paskudnie, odpala się w niskiej rozdzielczości, animacje wołają o pomstę do nieba, a główna bohaterka wygląda jak przedstawicielka najstarszego zawodu. Nope, nope, nope.

5. Deadbreed - MOBA. Nie mam pojęcia (jak zwykle) skąd mam klucz, ale przeleżał on sobie zbierając kurz na moim koncie przez kilka lat. Nie ruszyłam i już nie ruszę, bo z końcem stycznia tego roku serwery zostały zamknięte. Cóż, nie to, żebym zdążyła się przywiązać.

6. Realms of the Haunting - horror/strzelanina FPP. Data wydania: 1996. Nie mam ochoty bawić się w archeologa, ta gra należy do przeszłości i niech tak zostanie.

Reszta:

1. Penny Arcade's On the Rain-Slick: Precipice of Darkness 3 - RPG w stylistyce RPGMakera. Po szczegóły zapraszam do recenzji.

2. Sky Mercenaries - shot em' up z widokiem z góry, z bardzo rozwiniętym jak na ten gatunek systemem wzmacniania statku. Mamy do wyboru jeden z trzech modeli (ofensywny, defensywny i uniwersalny) i jednego z trzech pilotów (z umiejętnościami skupionymi na ofensywie, defensywie i dronach). Zarówno okręty, jak i piloci zdobywają doświadczenie, co daje dostęp do nowych umiejętności i możliwości zainstalowania kolejnych modułów poprawiających osiągi. Reszta to już lot w górę ekranu, niszczenie przeciwników i unikanie pocisków. Podobnie jak w Ikarudze, zarówno nasz statek jak i wrogowie mogą znajdować się w dwóch trybach oznaczonych kolorem czerwonym lub niebieskim. Pociski tego samego koloru nie robią nam krzywdy, co ułatwia przedarcie się przez iście zaporowy ogień. Przyjemne, odprężające, choć szybko staje się monotonne.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

3. RADical ROACH Deluxe Edition - shot em' up z widokiem z boku. W głównej roli latający karaluch, plujący niezidentyfikowaną wydzieliną do much i pająków, w świecie ogarniętym wojną atomową (z ruinami miasta i wyrastającymi co i raz w tle grzybami atomowymi). Pomijając interesujący klimat gra tak naprawdę niewiele ma do zaoferowania (żadnej fabuły czy systemu rozwoju), a wysoki poziom trudności bez majaczącej na horyzoncie nagrody sprawia, że taki casual jak ja raczej szybko się zniechęca.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

4. Gods vs Humans - gra zręcznościowa z elementami taktycznymi. Kierujemy bogiem (jednej z czterech religii), którego wyznawcy właśnie postanowili rzucić mu wyzwanie i budując potężną wieżę sięgnąć po boskość. Mimo oczywistych nawiązań Bogiem chrześcijańskim akurat nie kierujemy - do za to dyspozycji jest Ozyrys, Zeus, Odyn czy Amaterasu (japońska bogini słońca). Wykorzystując zdolności ofensywne niszczymy kolejne piętra wieży dążąc do jej zawalenia, ale jako że nasza moc pochodzi od wyznawców, trzeba robić to tak, aby w jak najmniejszym stopniu ich skrzywdzić - rozzłoszczeni ludzie przestają wielbić swoje bóstwo, odcinając go od dostaw mocy, a jednocześnie z większą werwą prowadzą prace budowlane. Gra bynajmniej nie jest prostym klikaczem, w trakcie rozgrywki otrzymujemy nowe moce lub wzmacniamy stare, a podział ludzi na profesje wymusza stosowanie odmiennych taktyk.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

5. Hover: Revolt of Gamers - trójwymiarowa gra zręcznościowa w TPP. Kierujemy najnowszym rekrutem grupy dysydentów przeciwstawiających się tyranii burmistrza, który pod groźbą poważnych sankcji zakazał wszelkiej rozrywki w mieście. Ubrani w kombinezon znacznie zwiększający możliwości ruchowe postaci, w parkourowym stylu biegniemy przez futurystyczną metropolię, skacząc po budynkach i wykonując akrobacje. Od napotkanych NPC przyjmujemy zadania, polegające głównie na jak najszybszym przebiegnięciu określonej trasy lub dotarcie do konkretnego miejsca. Gra udostępnia system rozwoju postaci - wykonywanie zadań zwiększa nasz poziom doświadczenia, co odblokowuje kolejne sloty, w których można umieścić znalezione w zakamarkach miasta generatory podnoszące statystyki. W tle przygrywa energiczna muzyka, zachęcająca do szalonego biegu po okolicy. Sterowanie jest bardzo proste i responsywne, ale feeria neonowych barw znacząco utrudniała mi orientację w przestrzeni i znalezienie odpowiedniej trasy.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

6. RainBlood Chronicles: Mirage - chodzona bijatyka chińskiej produkcji. Wskutek zawirowań związanych z prawami własności niedostępna już na Steamie. Sterujemy dwoma mistrzami sztuk walki, których zadaniem jest przeniknąć do siedziby legendarnego klanu zabójców Mirage i zlikwidować jego przywódców, przy okazji poszukując zaginionego wcześniej w tych rejonach towarzysza. Gra charakteryzuje się wybitnie azjatyckim klimatem i charakterystyczną kreską. Niestety, co w tym gatunku jest dużą wadą, sterowanie jest wybitnie mało responsywne, przez co postacie wydają się ociężałe.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

7. It came from space, and ate our brains - strzelanina z widokiem z góry. Kwintesencja indykowatości. Prosty shooter z głównym bohaterem uzbrojonym w broń palną walczącym z kolejnymi falami obcych. Gra wyposażona w minimalistyczną, choć schludną voxelową grafikę i sklepik, w którym za zdobyczną na wrogach walutę można kupować i rozwijać sześć dostępnych broni.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

Stan obecny: 285
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
1. Oceanhorn: Monster of Uncharted Seas - gra akcji z elementami przygodowymi, bardzo mocno inspirowana serią Legend of Zelda. Głównym bohaterem jest nastolatek, który wyrusza na poszukiwanie zaginionego przed kilkoma laty ojca. Ten wybrał się na polowanie na legendarnego potwora morskiego (tytułowego Oceanhorna), który, opanowany przez mroczne siły, zagraża archipelagowi wysp, wchodzących w skład królestwa Arcadii. Naszym zadaniem jest zebranie magicznych artefaktów, znalezienie potwora i uratowanie świata. Dzień jak co dzień.
Jak już wspomniałam, gra bardzo wyraźnie nawiązuje do pewnej serii o chłopcu w zielonym wdzianku - zwłaszcza części Wind Waker, z racji marynistycznych elementów. Zwiedzamy kolejne wyspy, rozwiązujemy zagadki (sprowadzające się przeważnie do przemieszczenia drewnianych skrzyń na właściwe miejsca lub odpowiedniego użycia łuku lub bomb). Elementy RPG bardzo skromne - za pokonanych przeciwników i wykonywane wyzwania (w stylu zabicia przeciwnika w określony sposób) otrzymujemy doświadczenie, ale kolejne poziomy przekładają się jedynie na bonusy - jak większa liczba możliwych do uniesienia strzał, a nie statystyki postaci.
Produkcja powstała pierwotnie na iOS, wersja PC to ulepszony graficznie port - o czym dowiedziałam się dopiero po fakcie, gra - przynajmniej w moim odczuciu - zupełnie nie trąci "mobilnością".

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

2. R.A.W.: Realms of Ancient War - ponownie po szczegóły zapraszam do recenzji.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

3. A Valley Without Wind - platformówka z elementami strategii (zarządzanie bazą), silnie nastawiona na eksplorację, zdobywanie surowców i tworzenie nowych zaklęć. A jest co eksplorować - świat gry jest nieskończony i proceduralnie generowany. Lądujemy w postapokaliptycznym świecie nawiedzanym przez huraganowe wiatry i nieznanego pochodzenia monstra. Rozbudowujemy osadę, eksplorujemy kolejne połacie terenu (tu gra zmienia się w platformówkę z widokiem z boku), zbieramy surowce i walczymy z coraz potężniejszymi przeciwnikami. Celem rozgrywki jest znalezienie, dotarcie do i pokonanie Overlorda rządzącego całym tym bałaganem, po czym wsiadamy na łódkę i płyniemy na kolejny kontynent, by zacząć całość od początku.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

Stan obecny: 282
Użytkownik
Dołączył: Lip 2008
Posty: 494
Wydawało mi się, że tendencja spadkowa (choć powolna) liczby gier w moim backlogu się utrzyma, jednak postanowiłam zrobić porządek w moich kartach na Steamie, z których znacząca część po ostatnich banhammerach okazała się niesprzedawalna. Udało się je wymienić na dwie nowe gry i w efekcie wyszłam na zero. Cóż, przynajmniej będzie o czym pisać jeszcze przez jakiś czas :)

1. A Valley Without Wind 2 - druga część serii. Tym razem jest to platformówka z bardziej rozwiniętymi w stosunku do poprzedniczki elementami strategicznymi. Jako przywódca rebelii przeciwko tyranowi rozwijamy bazę, dbamy o jej mieszkańców, niszczymy generatory sztormów uniemożliwiających przebywanie na danym obszarze i przygotowujemy się do ostatecznego pokonania złego władcy. Gra podzielona jest na tury, w trakcie których najpierw wydajemy rozkazy podwładnym (zbieranie surowców, budowa obiektów, rekrutacja nowych członków czy walka z potworami wyłaniającymi się co jakiś czas z cytadeli przeciwnika), a następnie wyruszamy zniszczyć generator na jakimś polu, co odsłania fragment mapy i kończy turę. W przeciwieństwie do poprzedniczki występują tu klasy postaci, od których zależą dostępne zaklęcia.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

2. Bunch of Heroes - zręcznościowa strzelanka z widokiem z góry, nastawiona na kooperację do czterech graczy. Biegamy po stosunkowo niewielkiej planszy, zbieramy dodatkową broń ze zrzutów, przebijamy się przez hordy zombie i obcych i wypełniamy proste zadania (w stylu obrony jakiegoś punktu przez określony czas czy wybicie konkretnych przeciwników). Fabuły brak, jakiejkolwiek głębi również, czysta rozwałka. W multi może i fajna, solo bardzo szybko się nudzi.

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika

Przybyło: Midnight Mysteries: Witches of Abraham i Dungetris.

Stan obecny: Stan obecny: 282

Strona: « < 1 2 3 4 5 6 7 ... > »

Forum JRK's RPGs działa pod kontrolą UseBB 1