Autor |
Post |
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 20  Dzien 294  Pora zmienic klimaty, co byscie powiedzieli na powrot do Wymiaru Wojny, by raz jeszcze zmierzyc sie z diablami? Nie chcecie? Fatalnie, bo i tak sie tam wybieramy  .  Pierwsza misja z serii to niestety misja eskortowa. Ale nie bylo tak zle - z tego co czytalem na wiki, kiedys byl to hardcorowy quest, ale zostal znerfriony tak, ze prawie nie sprawia problemow.  Teraz musimy naszego maga chronic tylko przez kilka zakretow dungeona, kiedy wynurzymy sie na otwarta przestrzen, do portalu, przez ktory ma sie z Eberron pojawic transport broni, mag dostaje tarcze i jest niezniszczalna, uff.  Pod portalem czeka nas epicka bitwa chyba z setka atakujacych przeciwnikow (zdaje sie, ze premierowo nowy typ sukkubusow), w koncu przylatuje wielgachny pit boss, ale wtedy nadciaga kawaleria - mechaniczny tytan, ktory odwala za nas reszte roboty (ale zajmuje mu to z 10 minut, poszedlem zjesc kolacje, jeszcze tlukl bossa). Po wszystkim mozemy opcjonalnie wykonczyc diably w jeszcze jednej jaskinii - a co mi tam, skorzystalem z okazji, kazdy xp-owy grosz sie teraz liczy.  Zyski: brak. 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 20  Dzien 295  Do Wymiaru Wojny zostaja sciagnieci zakonnicy Silver Flame. Ale cos im odbija i zaczynaja atakowac innych sprzymierzencow. Genowefa ma sie udac do ich ostatniej lokacji i zbadac sprawe.  Jak sie okazuje, zakonnicy zostali zinfiltrowani przez sukkubusy, ktore podszywaja sie pod ich dowodcow i wydaja rozkazy polowania na innych lowcow przygod. Trzeba wykosic demony i uratowac prawdziwa inkwizytor z ich rak.  Na koncu czeka nas (po raz trzeci? czwarty?) starcie z sukkubusem Malicia - chyba ja tym razem zabijamy na cacy? Przy okazji trzeba chronic NPC zeby nie padl w tym boju, bo caly quest na darmo, ale jakos z tym problemow nie mialem. Uff.  Zyski: brak 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 20  Dzien 296  Czy dobrne w roku 2016 do 300 dni przegranych w DDO? Odpowiedz juz w przeciagu tygodnia  .  Tymczasem, drobna odskocznia w postaci przygody w Forgotten Realms. Napoczynam nowa serie - wyprawe w gory.  A w gorach najwyrazniej czai sie armia Cieni, zlozona z najemnych sil wszelakiej masci potworow. Na trop tego gambitu wpada znajomy arystokrata z dwoch poprzednich serii, ale szybko zostaje schwytany przez tych zlych i cala odpowiedzialnosc za ratunek krolestwa spada oczywiscie na Genowefe.  Quest calkiem fajny, po drodze nowy typ przeciwnika - satyry, w srodku po troszke wszystkiego - jest i gigant, szalony druid, owlbeary, sa gnolle, orki, duze ilosci czarodziejow, zamachowcy cienia (to ci z lancuchami), na koncu wkurzajaca walka z magikiem bossem, ktorej trzeba co chwile rozwalac tworzace bariere magiczne krysztaly (ktore na dodatek wybuchaja i zrzucaja z wystepow skalnych i trzeba sie znow do nich wspinac, argh). Na szczescie na koncu przylatuje jej na pomoc maly smok i robi sie milo jak sie z nim walczy, wiec wybaczam  .  Zyski: brak 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 20  Dzien 297  Powrot na Wojne Demonow.  Tym razem dostajemy cynk, ze szykowana jest kolejna inwazja na Eberron - wypadaloby przerwac rytual i pokonac generala szykujacego sie do ataku, by uratowac Stormreach zanim raz kolejny zaleje go fala napastnikow.  Forteca demonow, ktora przyjdzie nam szturmowac to okropne miejsce. Trzypoziomowy labirynt, ze zmieniajacymi sie miedzy przygodami scianami, wiec nawet mapki porzadnej nie bylo gdzie znalezc, na dodatek zejscia na nizszy poziom tez pojawiaja sie losowo. A grupki wrogow troche przepakowane - po 5-6 roznych typow wrogow naraz, kazdy wali czarami, nie widac co sie dzieje. Moj biedny hireling ginal co kilka chwil i musialem liczyc tylko na siebie.  I zeby bylo trudniej, quest jest na czas - mamy tylko 90 minut na ukonczenie go (czyli wiecej niz potrzebne, uff). Ostatni boss sprawil mi sporo trudnosci, bo walczylo sie w dziwnym pokoju, w ktorym co chwile cos wybuchalo i trzeba bylo biegac po roznych platformach unikajac tych pulapek. Jakims cudem udalo sie, ale oczywiscie hireling zginal w pierwszej minucie.  Zyski: brak. 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 20  Dzien 298  Wojny demonow ciag dalszy. Zaczynam jej miec serdecznie dosc  .  Tym razem zostajemy wyslani z misja przenikniecia do niezdobytej do tej pory fortecy diablow (chyba, ciagle mi sie z demonami myla), otworzenia od srodka bramy, wpuszczenia do srodka armii demonow i wyrzniecia obroncow zeby zatrzec slad swojej wizyty. Quest dlugasny, bo i forteca wielka, co kilka krokow portale z ktorych wylaza kolejni przeciwnicy (trzeba je pracownicie rozwalac, a sa odporne, zawsze paru dodatkowych mobkow zdazy z nich wyjsc), hireling ginal mi caly czas, jestem z niej wyjatkowo niezadowolony na tym 20 lvl, nizsze postaci jakos sie trzymaly, a ta glupia ginie i ginie  .  Koncowa walka znow wymagajaca - tluczemy sie z wielkim rogatym diablodemonem, a gdy padnie od razu dostajemy jeszcze wieksza demonia krolowe wezyce z calym orszakiem. Bylo ostro, hireling oczywiscie zaliczyla zgon na samym poczatku i zostalem tylko z wlasnymi zasobami leczenia. Ledwo ledwo wystarczylo, uff.  Zyski: brak. 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 20  Dzien 299  Najpierw byla proba wykonania kolejnego questa z serii Wojny Demonow, ale pod sam koniec okazalo sie, ze potrzeba do niego jeszcze jednego zywego czlowieka, a akurat chetnych nie bylo. Trzeba wiec bylo quest z bolacym sercem porzucic i wybrac cos latwiejszego - popadlo na armie potworow w gorach Forgotten Realms.  Kolejnym krokiem w walce z owa armia bylo zniszczenie jej linii zaopatrzeniowych. Genowefa dowiedziala sie o karawanie sprzetu wojskowego, ktora podrozowac miala gorska dolina. Postanowila urzadzic zasadzke.  Nieco wkurzajacy quest  . Na samym poczatku dowiadujemy sie, ze za 5 minut rusza karawana i licznik startuje. Ganiamy po mapce, nie wiedzac co gdzie i jak i mamy sie przygotowac. Na wiki pisalo, ze mozemy zrekrutowac do pomocy harpie, postawic jakies pulapki, spychac jakies glazy, ale ja te 5 minut zmarnowalem biegajac i zastanawiajac sie, jak zejsc do doliny i gdzie jest polnoc  . Z karawana musialem sie wiec tluc recznie i osobiscie. Bylo to kilka fal mobkow - nie stawiajacy oporu, ale i nie zatrzymujacy sie kurierzy, ktorych trzeba bylo ubijac (powolne orki, biegajace gnolle, ktorych nie miałem szans dogonic - to tez bylo frustrujace i super powolne giganty).  Na koniec wyskoczyl general armii, wielgachny gigant lodowy, ale szczesliwie jakos udalo mi sie (procz tych gnolli) wytluc kurierow i jego obstawa (wedlug wiki zalezna od skutecznosci trzebienia karawany) byla do ogarniecia i nie zostalem zasypany gradem milionow mobkow.  Zyski: nagrody zaskakujaco fajne, bylo z czego wybierac - wybralem nowy mlotek do zestawu obuchowego. 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 20  Dzien TRZYSTA  Dale rade!  Quescik sie trafil banalny i krotki, ale zrobilem sobie przy okazji zwiedzanie gor (zony przygodowej) i o ile w quescie zalatwilem sprawe w 10 minut, to w gorach spedzilem jakies 2 godziny. Stad - wiekszosc obrazkow z gor  .  A gory sliczne i widokowo zadowalajace. I jeszcze cale na dodatek nie zwiedzone! Nowe typy przeciwnikow - harpie, gryfy, zimowe wilki z rogami na glowach. Natluklem chyba z 50.000 xp, czyli tyle co w 3 ostatnich przygodach razem  .  A quescik banalny - atakujemy frontalnie oboz armii nieprzyjaciela i wytrzymujemy odpor trzech fal potworow - gnolli, orkow i gigantow. Nad tym wszystkim czai sie tez dragolich, z ktorych nie walczymy, a ktory wali w nas kulami lodu i robi kuku.  Zyski: brak 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 20  Dzien 301  Czwarta wyprawa w gory Forgotten Realms.  Niestety, dopiero tym razem gapnalem sie, ze istnieje przewodnik gorski, ktory moze mnie zabrac w odkryte obozowiska i nie trzeba za kazdym razem biegac i tluc 100 mobkow by dotrzec do kolejnego questa. Niestety dowiedzialem sie tez, ze mimo ze obozy odkrylem, to i tak musze tam biec, bo zeby odkryc 'naprawde', trzeba jeszcze na nie kliknac jak juz sie tam jest. Sigh. No nic, pobiegalem raz jeszcze po gorach, odkrylem wszystkie obozy i mam to z glowy.  Sam quest znow raczej prosty - dostajemy zadanie sklocenia dowodztwa armii potworow. I dobrze trafiamy, bo akurat w srodku lodowca trwa konflikt pomiedzy magiem Imperium Cieni a lodowym gigantem. Pomagamy temu ostatniemu odzyskac czesci ekwipunku i razem z nim trzaskamy maga.  I zdaje sie, ze te wilki z rogami reniferow i czerwonymi swiecacymi nosami, to nie jest nowy gatunek, ale jakas swiateczna glupotka, cos w stylu beholderow z glowami dyniami na haloween. No nic  . Nowy typ przeciwnika: lodowe zywiolaki (to samo co ziemne, ale bardziej biale, tak naprawde  ). Aha - na koniec giganta i tak trzeba stluc, bo jednak nie chce byc naszym kumplem i potrzebowal naszej pomocy tylko do pokonania maga. Mozna i tak.  Zysk: znow nowy mlotek - tym razem podmienilem ten z drugiej raczki, wiec mlotek z przedwczoraj wciaz w zestawie  . 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 20  Dzien 302  Znow zmiana klimatow, porzucam Forgottenow, wracam do Eberronu i napoczynam jeszcze jeden chain - znow zwiazany z kreaturami z wymiaru snu i ich inwazja na Stormreach.  Zaczyna sie niepozornie - od ulicznego naciagacza, ktory za oplata pokazuje sztuczke - odgrywa nagrania z pamieci starozytnego robota- tytana, w ktore to wspomnienia za sprawa magii zostajemy wrzuceni.  W srodku czaja sie juz na nas kreatury ze swiata snu, a przy okazji ogladamy starcie tytana z imperium gigantow oraz jego ostateczna porazke w starciu z ich przywodca. Przywodca uzywa jakiejs sztuczki, czy artefaktu, ktory potrzebny jest potworom ze snu do zawladniecia Eberronem - i teraz i one i Genowefa znaja jego lokalizacje i zaczyna sie wyscig. Ale to juz w kolejnym odcinku i w kolejnej przygodzie.  Zyski: quest krotki i prosty, ale i tak wpadla nowa bron dwureczna - niemal nieuzywana przeze mnie, stosowana tylko na potwory ktore zzeraja zelazo - bo najmniej mi jej szkoda  . 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 20  Dzien 303  Akcja z inwazja swiata snu rozkreca sie, ruszamy w pogon za artefaktem - na zapomniana malownicza wyspe.  Ladujemy w ruinach cywilizacji gigantow, tych samych, ktore wczesniej odwiedzilismy w snie (tyle ze od drugiej strony i nieco wiekszy teren niz wczesniej wedrowalismy - wiec nie ma uczucia deja vu). Scigamy sie z kultystami do tajemniczego artefaktu.  Wyscig niestety przegrywamy, artefakt zostaje zniszczony, nic juz nie stoi na przeszkodzie by inwazja rozpoczela sie. Nasza jedyna nadzieja to znalezc specjaliste, ktory strzaskane cos doprowadzi do stanu ponownej uzywalnosci.  Poza kultystami w ruinach zmierzymy sie z istotami ze snow, jednym straznikiem - szkieletem giganta i jednym szefem napastnikow - duchem snow? czy cos w ta manke   Quest krotki, prosty i przyjemny.  Zyski: nowy miecz. Dlugo sie wahalem, czy podmienic poprzedni - vorpalowy, ktory ma kilka % szans na natychmiastowe zabicie przeciwnika, ale w koncu zaryzykowalem (stary mieczyk jest w plecaku, jak ten sie nie sprawdzi, to tamten wraca). Wybor byl tym trudniejszy, ze mialem wybrac jako nagrode - nowy miecz albo nowa zbroje (tu bezdyskusyjnie lepsza od obecnej). 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 20  Dzien 304  Ostatnia odslona chaina o gorskiej armii potworow w Forgotten Realms.  W koncu dowiadujemy sie, jaki plan ma imperium cieni i jaki jest sens gromadzenia armii potworow w srodku lodowca na totalnym odludziu, skad atak na krolestwo zostalby przechwycony z powodu odleglosci.  I jest to plan brawurowy, smialo i calkowicie wykonalny  . A mianowicie - lodowiec zostaje zamieniony w latajaca fortece desantowa, ktora w planie ma podleciec nad stolice i zdobyc ja, jako ze obroncy zdecydowanie nie sa przygotowani na cos takiego. Na cale szczescie Genowefa byla na miejscu i latajacy lodowiec wraz z cala armia zostaje rozmazany na gorskich szczytach, po tym jak z nasza drobna pomoca spada i roztrzaskuje sie. Calutka armia, tysiace istnien - wszystko to sobie Genowefa dopisuj do rachunku  .  Quest calkiem dlugi i trudny - zwlaszcza w ostatniej czesci, gdy wymiar cieni przenika do naszego i niemal nic na ekranie nie widac. Chyba z 5 razy ginalem, bo spadlem z lecacego lodowca w nicosc (nie widac dziur pod nogami, bardzo smieszne), po kazdej smierci trzeba na oslep wspinac sie z powrotem (i tez mozna po drodze spadac, stad tyle mych zgonow, argh).  Zyski: skandal jest taki, ze mimo ze to nagroda za caly chain, to byly takie meh do wyboru, nic fajnego do upgradu  . 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 20  Dzien 305  305/365 dni z roku przegranych w DDO po minimum 1 quescie dziennie uznaje za wybitnie dobry wynik  .  Na koniec roku postanowilem popchnac akcje z wojna z kraina snow. Aby zreperowac artefakt ktory powstrzyma inwazje, Genowefa musiala wlamac sie do skarbca gigantow. Skarbca, w ktorym od tysiecy lat nie bylo nikogo. Tym razem na drodze stana jej kultysci (ktorzy tez chca polozyc lapska na skarbie aby go zniszczyc oraz troche animowanych zbroi i mephitow.  Ale nie wrogowie beda glownym przeciwnikiem w tym dungeonie, ale pulapki i uksztaltowanie terenu  . Jest bardzo duzo wspinaczki, zrecznosciowego skakania, ukrytych dzwigni i nawet nurkowanie za kluczykiem. Szczesliwie po tych 300 dniach co nieco juz mi sie zrecznosc i skocznosc w tym tytule wyrobila, wiec problemow nie bylo  .  Zyski: brak. 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 20  Dzien 306  Nie ma to jak rozpoczac nowy rok w DDO od questu, w ktorym sie wczesniej poleglo.  Wojna diablow i Genesis Point - podejscie drugie, tym razem z pomoca w postaci zlodziejaszka z gildii.  Wyzszy poziom trudnosci, ale i wieksze wsparcie - jak sie okazalo zlodziejaszek mial wypasiony DPS, mordowal wrogow ze stealtha jednym hitem (ja sie meczylem na jakies 20 ciosow) i jako ze sie ukrywal (a ja tankowalem), to prawie nie tracil zycia.  Poszlo wiec bardzo sprawnie - atak na taja baze naukowa diablow zakonczyl sie pelnym sukcesem, zniszczylismy im wiele projektow wojennych (zabawy z grawitacja, treningi sil specjalnych, tajna akcja z zarazonymi malpami), wykonczylismy dowodztwo.  Zyski: nowa bron rzucana - w zasadzie ciut gorsza od poprzedniej, ale nie dajaca mi kary w postaci negatywnego levelu za niezgodny charakter z postacia. 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 20  Dzien 307  Wyjatkowo prosty i krotki quest, przed wejsciem do ktorego bylem straszony przez NPC, ze sam sobie w srodku nie poradze. Pfff.  Inwazja sennych potworow, odslona czwarta. Genowefa poszukuje zapasowego artefaktu potrzebnego do zreperowania broni potrzebnej do odparcia inwazji. Trop prowadzi do kopalni krysztalow.  W srodku sporo kultystow i malpowatych jencow. Jency nie zaatakuja jesli sie ich nie zaczepia. Moj durny hireling, ustawiony w tryb pasywny, nie pomagal mi z agresywnymi kultystami, ale niewinne malpiatki oczywiscie bez mrugniecia okiem atakowal. I przestawal sie nimi interesowac, dobijac juz musialem je ja. I ich krew jest na moich rekach.  Zyski: krew na moich rekach. 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 20  Dzien 308  Questy z lvl 19 juz niemalze skonczone, a do level up brakuje jeszcze ciut ciut. Pierwszy raz nie musze sie martwic, ze zbyt szybko leveluje, huh.  Jeszcze jeden quest w wojnie diablow. Tym razem zostajemy wyslani do jeszcze jednej wrazej fortecy z misja zamordowania jednego z jej dowodcow. Jest ich 6 i mozna sobie wybrac, ktorego chce sie dorwac.  Misja dluga i raczej ciezka - straszliwie ilosci diablow do pokonania, grupki po kilkanascie potworasow naraz to normalka. Moj biedny hireling jak zwykle ginal co chwilke - zwlaszcza ze wiekszosc wrogow to oszukancy teleportujacy sie mu za plecy i tlukacy go podstepnie.  Zyski: brak 
|