Il Giardino Dei Finzi-Contani (1970), Włochy + RFN, reż. Vittorio de Sica
Początek znajomości z filmem nie zapowiadał się zbyt wesoło. Produkcja włoska, pierwsze minuty filmu i już wiedziałem o czym będzie - losy żydów we Włoszech podczas II wojny światowej. Ojoj. Jak się jednak okazało, nie było tak źle (albo mi się gust przez te 500 filmów spaczył??), faktycznie akcja toczy się kiedy się toczy, ale główny nacisk położony jest na historie miłosne. Obserwujemy sercowe perypetie młodych ludzi, ich dziwne wybory, głupie decyzje itd., a wojna i tragedia narodu są tylko tłem. Początkowo zresztą największe zmartwienia żydów to fakt, że zabierają im prawo do pomocy domowej i będą teraz musieli sami wszystko robić. Potem jest już gorzej, ale aż do końcowych scen tak naprawdę nic tragicznego się nie dzieje. Zresztą, nawet na końcu nic drastyczniejszego niż zgarnięcie przez policję i zamknięcie w szkolnej sali nie zostanie pokazane - film nie atakuje widza obrazami obozów, śmierci, upokarzania. I całe szczęście. Obejrzeć można, choć tylko jeśli nastawimy się psychicznie, że na coś takiego mamy ochotę. 3/5 za nie umordowanie mnie mimo początkowego przestraszenia
.
_______________