Autor |
Post |
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 15 (R79) Dzien 221 Kolejna wyprawa do Giantholdu, tym razem szczesliwie mozliwa do samodzielnego ukonczenia. Jeden z gigantow oglosil konkurs - kto przyniesie mu artefakt z ruin starozytnego obserwatorium/wiezienia miedzywymiarowego - otrzyma od niego nagrode. Genowefa tez wziela w nim udzial (i go oczywiscie wygrala) - trzeba bylo walczyc z konkurencja (kultysci, rakasha, jakies niezidentyfikowane oddzialy szabrownikow), wspinac sie po dosc sprytnie zrobionym labiryncie (podloga caly czas szla ku gorze, wspinalo sie na kolejne pietra i lazilo w kolko, a dochodzilo caly czas gdzie indziej - stopien pochylu byl maly i prawie sie go nie zauwazalo). Na koncu trzeba bylo stawic czola celom z chyba 6 roznych wymiarow - byl wiec caly przekroj roznych przeciwnikow. Ostateczne starcie z wiekowym konstruktem, ktory rzucil nieco swiatla na wydarzenia z tego obszaru (cos o smoku ktory zniszczyl cywilizacje gigantow i teraz wraca by dokonczyc dziela) tez bylo fajne - co iles tam %hp zmienial przyzywanych pomocnikow z innego wymiaru - ale wystarczylo sie na nim skupic i bylo okejos. Zyski: nagroda okazala sie badziewem, ale chociaz rank +1 wpadlo.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 15 (R79) Dzien 222 Ostatni z questow wymaganych do otworzenia sobie drogi do Giantholdowego rajdu (ktory sporo ludzi robi, wiec jest szansa, ze sie na niego zalapie). Tym razem Genowefa wyslana zostala po starozytny artefakt do ufortyfikowanych jaskin hobgoblinow. W srodku czekala ja cala masa starc z tymi humanoidami i ich psimi pomocnikami, jeszcze wieksza ilosc pulapek (gdyby nie to, ze robilem na Normal nie wyszedlbym z nich zywy - za duzo ich i zbyt brutalne - choc trzeba przyznac, ze graficznie dopieszczone i znow znalazly sie nowe sposoby na zabicie graczy ). Koncowe starcie z krolem hobgoblinow zalosnie latwe, juz po drodze wiecej sie meczylem z czarujacymi hobkami - zwlaszcza tymi oslepiajacymi. Zyski: nie stwierdzono.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 15 (R80) Dzien 223 Dzieki kilku ostatnim questom, otworzylo mi sie w koncu wejscie do glownej fortecy gigantow - ale jak sie okazalo, to jeszcze nie byl rajd, to byl przed-rajd - moglem to wiec wysolowac (mimo ze bylo to dosc uciazliwe). W fortecy gigantow, jak nietrudno sie domyslic, dominowaly... giganty . Oszalale, pozbawione wlasnej woli, zapewne pod wplywem magii nieumarlego smoka. Trzeba je wiec bylo wyciac w pien. Dungeon byl hmm gigantyczny - biegalo sie po nim bardzo dlugo, giganci atakowali w sporych grupkach (zwlaszcza na dzien dobry, pierwszy pokoj to byla masakra - chyba ze 30 gigantow w falach na mnie lecialo), w roznych kombinacjach (chyba z 5 rodzajow, najbardziej wredne oczywiscie ci rzucajacy czary -w tym ze 2 nowe, nie widziane wczesniej ich wersje). Na koniec trzeba bylo stawic czola paru gigancim szkieletom i quest zostal zaliczony. Ale bylo to dopiero 2/3 dungeona, cala reszta byla opcjonalna - i niestety, nie dalem jej rady - byly tam smoki i trzeba je bylo wykanczac razem z gigantami - wrogowie musieli ginac dwojkami w odstepie kilku sekund, inaczej zycie im wracalo do maxa. Nie do zrobienia z pojedynczym paladynem i jego przyglupim hirelingiem. Zdalaby sie jakas crowd control i wiecej dps. No trudno. Zyski: +1 rank - mam 80! I na dodatek nowa bron dystansowa (wbrew pozorom uzywam bardzo czesto - wrogowie lubia stac na niedostepnych miejscach i walic do mnie z lukow).
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 15 (R80) Dzien 224 Jeszcze jeden quest z serii Gianthold, ktory jakis czas temu wylecial z listy obowiazkowych przed rajdem i teraz jest sobie tylko jako opcjonalny. I po jakichs trzech godzinach na nim zmarnowanych, juz wiem dlaczego ;D. Quest jest trudny i wymaga wspolpracy kilku graczy - hireling raczej nie pomoze (pierwsza zmarnowana godzina to proba przejscia tego samemu). Udalo mi sie namowic dwoch przypadkowych graczy z gildii, ktorzy juz kiedys kiedys temu ten quest robili, zbyt dawno by pamietac jak go przejsc, ale tez i zbyt dawno by pamietac z iloma cierpieniami sie on wiaze . Fabularnie: dungeon jest testem sprawnosci, sily, szybkosci itd. dla istot pragnacych sluzyc gigantom. Przeklada sie to na kilka rownie skomplikowanych czesci dunga: labirynt z kilkoma wajchami, ktore trzeba po pare razy naciskac (tu przydali sie inni gracze, ktorymi sterowalem, zostawiajac ich na leverach, podczas gdy ja pocac sie i wytezajac umysl, ze sciaga w postaci mapki z wiki probowalem sie dostac do wymaganych rejonow), test szybkosci, gdzie trzeba bylo w czasie kilkunastu sekund przebiec tor przeszkod - pelen skokow, pulapek (tu szczesliwie jeden ze wspolnikow cos kojarzyl i juz za 10 razem mu sie udalo), test umyslu, gdzie trzeba bylo na podstawie kilku podpowiedzi zgadnac za ktorymi drzami z szesciu dostepnych jest skarb (reszta to smierc, tysiac pulapek - padlem tam dwa razy - poddalismy sie i probowalismy na chybil trafil i chyba za 10 poszlo). Jest tez test podpodnego plywania, zagadka z kolami i swiatlami i na dodatek w przypadku malej ilosci graczy (tak, trzech to na nia za mlao ) ze skakaniem i bieganiem na czas (nadal nie wiem na czym polegala, znajomki jakos rozgryzli i sie rozwiazalo). I w koncu test sily - starcie na arenie z przewazajacymi silami wroga. Uff, w koncu cos normalnego. Juz o takich drobnostkach, jak mozliwosc ulatwienia sobie poprzez dyplomacje i inne skille (nastawiasz orki przeciw sobie i w bitwie na arenie jest 1 armia mniej) (albo znajdujesz falszywke mape i kobold samobojca pokazuje ci droge przez zapadajaca sie podloge) czy pulapkach nawet nie wspominam. Quest idzie do kategorii 'unikac w przyszlosci' . Zyski: dobilem do maxa xp na tym levelu, wiec teraz tylko kostki dzienne podratuja. Ale przynajmniej zrobione na elite!
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 15 (R81) Dzien 225 Porzucamy niegoscinne rejony Giantholda (z wciaz nie zrobionym rajdem, oby mi sie ktos na to napatoczyl niedlugo...) i wracamy do Necropolis. Po jej trzeciej serii pozostal gleboki niesmak i zle wpomnienia, podchodzilem wiec do tego z duza ostroznoscia. Pierwszy kontakt okazal sie zaskakujaco korzystny - dostalem dostep do nowej zony przygodowej, z duza iloscia wrogow i skrzynek ze skarbami, zmienil sie tez schemat - nie trzeba robic 4 krypt, by dorwac sie do glownego wampira. Choc tu moze sie jeszcze okazac, ze nie zmienilo sie to na lepsze . Tym razem trzeba zdobyc 8 kawalkow artefaktu - moga leciec ze skrzynek w zonie przygodowej, niektore gwarantowane sa jako nagroda za quest - ale cos czuje, ze nie skonczy sie na wymaganych 4 wyprawach - trzeba bedzie farmic... Poki co jednak, nie przejmuje sie tym i spokojnie questuje - na pierwszy ogien biorac wyprawe do zniszczonej swiatynii Vol. W srodku cala masa wampirow, nowe rodzaje nieumarlych - jakies takie duchy i gollumowate latajace tez-duchy? - mocni dranie, wyzeraja statsy i oslepiaja. Dodatkowo, duzo pulapek, opcjonalna wyprawa do wymiaru snow (mial byc fragment artefaktu, ale nie udalo sie), sporo walk z truposzami - do ktorych jako paladyn jestem stworzony . Zyski: +1 rank, 1z8 czesc artefaktu.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 15 (R81) Dzien 226 Za wczesnie pochwalilem wczoraj Necropolis 3 . Okazalo sie, ze 3 pozostale questy z tego poziomu sa w zasadzie nie do zrobienia w pojedynke i bede sie musial nameczyc zeby znalezc na to chetnych, auc. Poki co wiec, rzucilem sie na jeden z pozostalych mi questow - tez z nowej serii 'demony w stormreach' (nazwa wlasna). Gatekeeperzy, obroncy przejsc miedzy roznymi wymiarami, otworzyli w miescie swoj hotelik (jako ze tyle sie w Eberronie dzieje, ze nie mogli zostawic tego swiata w spokoju) - a demony (a moze diably? nadal ich nie rozrozniam) przypuscily na tenze hotelik atak. Ukradly jakis cenny artefakt i na to juz nic nie poradzimy, ale probujemy przynajmniej uratowac tylu - zdaje sie - druidow, ile sie da. Przebijamy sie wiec przez niewielka lokacje, tlukac sie z diablami i kultystami, ratujac zwierzaki - miedzy innymi fajnego wielkiego miska, ktory potem pomaga nam rozwalac rozne drzwi, a na koncu walczymy z... zywoplotami (ozywionymi przez szefa kultystow). Nie jestem pewien, czy caly quest nie jest nawiazaniem do jakiejs ksiazki czy przygody, bo i pelno imion postaci, epizodycznych npcow, smiesznych sytuacji - jakby bylo to mrugniecie do gracza, ktory zna to wszystko - wlasnie - skad? Zyski: brak
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 15 (R81) Dzien 227 Cud! Zalapalem sie na kolejny rajd - ten konczacy Giantholda. I niestety, jakas klatwa (albo tradycja), ale cos mi te rajdy zupelnie nie ida. Tym razem mielismy starcie z gigantem, ktory usilowal zniszczyc swiat. A przynajmniej spora jego czesc za pomoca Doomsday Device. Trzeba bylo sie z nim tluc, a lal poteznie, odrzucal pod sufit, gdzie juz czekaly smiertelne szpikulce. I to nie tylko lac, trzeba bylo rozwiazywac jakas porypana zagadke podczas tej walki. Pozytku ze mnie duzo nie bylo, bo juz w pierwszym ciosie dostalem za 600 hp obrazen i bylo po mnie. Wyladowalem w jakims dziwnym pokoiku dusz, gdzie mialem kawalek szyby, przez ktora moglem zobaczyc kawalek ucha bossa i sprawdzic jego pasek zycia. I tak sobie spedzilem tam niemal calutka walke, zostalem dopiero pod sam jej koniec jakos wskrzeszony (przez sciane? nie wiem jak). Oczywiscie zdazylem zlapac dwa screenshoty i znow zginalem. I juz mnie do konca rajdu nie wskrzesili - polecieli do drugiej sali (caly rajd to raptem dwie sale), gdzie znow jakas zagadke robili i tlukli sie z zywiolakami - tym razem nawet poogladac tego sie nie dalo. Jak wygrali, pojawila sie kapliczka wskrzeszajaca i moglem znow pare screenow otoczenia pyknac chociaz. Zyski: mimo kilku skrzyn ze skarbami, zawartosc to badziew totalny. Wbilem za to 1700 favora i odblokowalem 32punktowa postac (moja obecna to 2 - tyle mozna rozdac miedzy statsy przy tworzeniu nowej postaci od tej pory. Ale nie ma mowy zebym zaczynal od nowa z silniejsza postacia, szkoda tych 10 miesiecy gry .
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 15 (R82) Dzien 228 Udalo mi sie zwerbowac jakiegos randoma z wlasnej gildii, ktory okazal sie bardzo pomocnym i kompetentnym graczem z Kuala Lumpur do zrobienia drugiego questu z Necropolis 4. Tym razem atakowalismy wytwornie golemow z ludzkich (no, humanoidalnych) szczatkow. Jej dyrektor postanowil zdradzic zlego szefa Necropolis (Black Abbot czy cos takiego, to imie przewijalo sie juz pare razy), ale najpierw trzeba mu pomoc. I tak przyszlo nam sie zmierzyc z armia kultystow, pulapkami (glownie elektrycznymi, w koncu co to za ozywianie zmarlych bez porazenia pradem), obowiazkowymi ozywionymi golemami, w tym jednym mocno przerosnietym. Na koncu czekalo cos, przez co quest byl prawie niewykonalny solo - nacisniecie 5 runow w roznych miejscach pomieszczenia niemal jednoczesnie - z 5 sekudnowym poslizgiem. Przeszkadzaly w tym zywiolaki powietrza, ktore nie dosc ze atakowaly, odradzaly sie szybko, to jeszcze zrzucaly z platformy. Jakims cudem udalo nam sie juz za 1ym podejsciem (dwoch ludzkich graczy z 2 hirelingami to duuuuuzo wiecej niz 1 gracz). Zyski: 2 z 8 amuletow zdobyty, wpadla tez ranga -nie wiem jakim cudem, ale lecialo mi mnostwo xp z monster manuala (vipowski bajer - za zabijanie potworow dostaje sie xp i poznaje statsy wrogow). I znow przerwa w nadawaniu - lece sobie pozwiedzac Londyn, wracam we wtorek .
|
|
|
Użytkownik
Dołączył: Sty 2009
Posty: 371
|
Co do Gateskeeper Hostel, to Arretrikos (aka. Harry) to główny boss z raidu 16-17 poziomu "The Shroud". Jailer to chyba sub boss z raidu 20 poziomu Tower of Despair (... chyba, bo już nie pamiętam, z pewnością było "ToD"). I wszystko to są Diabły (najłatwiej porównać je broniami zadającymi obrażenia Law i Chaos). Diabły (praworządne złe, mają swoje 7 Planów piekieł, Gdzie po mroźnym Chyni się hasało w dodatku do NwN-a) Odporne na Law, a Demony (chaotyczne złe, ze swojej nieskończonej ilości Planów otchłani) odporne są na obrażenia od chaosu... I ogólnie nie lubią się na wzajem.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 15 (R82) Dzien 229 Po londynskich przygodach, czas na powrot do szarej rzeczywistosci Eberronu ;-). Udalo mi sie znalezc przypadkowego wspolnika na kolejna wyprawe do Necropolis 4. Wspolnik byl konieczny, bo jednym z elementow dungeona byla walka z dwoma bracmi duchami, ktorych trzeba bylo uciupac w dwoch roznych pomieszczeniach w malym odstepie czasowym - inaczej wracali - niewykonalne w pojedynke, nawet z hirelingiem. I tak sie nameczylismy, bo wspolnik mial za duzy dps i za duze aggro i bracia ganiali za nim pomiedzy pokojami - a to tez resetowalo walke. Jakims cudem (i chyba bugiem) sie to jednak w koncu udalo. Na koncu czekala nas bardzo ciekawa walka z duchem beholdera (a wlasnie, z nowinek - duchy gigantow -tez wielgachne - premierowi wrogowie). Walka toczyla sie w lodowych jaskiniach i co jakis czas zalamywala sie podloga i spadalo sie nizej - i nizej i nizej i nizej - dungeony w DDO sa naprawde niezle rozbudowane w pionie. Zyski: kolejny fragment amuletu (bodajze 3z - juz niedlugo czeka mnie farmienie skrzynek zeby zdobyc wszystkie brakujace, brrr.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 15 (R82) Dzien 230 Dzionek spedzilem glownie na farmieniu czesci medalionu i czekaniu na kumpla, ktory mial sie pojawic do zrobienia ostatniego questu z Necropolis. Nie dotarl, ale nic to, jako ze farmienie okazalo sie bardzo skuteczne - polecialy mi 2 albo 3 fragmenty. A kiedy juz sie zniechecilem czekaniem, ruszylem przeciw demonom w innej serii przygod. Tym razem glownym (i nowym!) przeciwnikiem byl Slaad - ropucha - demon. Calosc znow krecila sie wokol jakiegos skradzionego artefaktu, ktorego nam sie odzyskac nie udalo, ale troche demonow przy okazji obilismy. Z nowych wrogow - byly rowniez salamandry. Caly dungeon to dosc krotki budynek, z duza iloscia ukrytych dzwigni, tajemnych przejsc (iluzoryczne skrzynie, mini-labirynty, ktorych sie skillami nie rozwiewa, ale po prostu wchodzi w sciany - to tez cos nowego). Zyski: niespodzianka - nowy lepszy pierscionek. Huh. I sporo szajsu na level 16 - ktory juz tuz tuz. bo zostaly raptem 3 questy.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 15 (R82) Dzien 231 Czekalem na znajomka trzy dni z tym questem i to byla sluszna decyzja. Bez niego byloby bardzo bardzo trudno . Nowy rodzaj przeciwnikow: niebiescy cosie z ostatniego obrazka . Kumpel okazal sie quest kiedys juz tam robic i mial niajakie pojecie o co w nim chodzi, choc i tak lecielismy z wiki pod reka. Wiedzial tez, ze trzeba bedzie kupic wczesniej (od innych graczy na aukcjach) jakies scroll i rozdzki do rzucania czarow z ogniem i lodem. Przydalo sie, bo wielokrotnie trzeba bylo zapalac lub gasic pochodnie - szczesliwie mialem zdolnosc uzywania przedmiotow od poczatku rozwijana i mialem skutecznosc 40/50% (kumpel 15%), a i tak przedmioty szybko sie skonczyly. Wtedy musielismy 'uzywac' respawnujacych sie mephitow, kitowac je po 5 minut wokol tych cholernych pochodni i miec nadzieje, ze trafia i zapala je za nas. Caly quest to tez bieganie miedzy dwoma wymiarami - po tych samych korytarzach i walki z przeciwnikami, ktorzy tez miedzy nimi przechodzili - bardzo namieszane, nie wiedzialem przez wiekszosc czasu gdzie jestem, jak sie tam znalazlem i co ja wlasciwie robie. Samemu bym tam spedzil ze 3 godziny meczac sie. A z tymi mephitami, to pewnie i z 5. Zyski: szczesliwie mam to za soba, wpadla 6 czesc sigila i zostaly tylko 2 do wyfarmienia.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 15 (R83) Dzien 232 Jeszcze jeden quest z serii 'wielki czerwony demon kradnie artefakt' - chyba juz taki trzeci. Zaczynam podejrzewac, ze zbiera te artefakty w jakims niecnym celu, ale moze jestem po prostu zbyt podejrzliwy ;-). Tym razem zaatakowana zostaje knajpa podroznikow miedzywymiarowych - przyjemne miejsce gdzie mozna odpoczac, wypic goblinie piwo i podyskutowac na temat ostyloskopii parabolicznej z innymi magami. Quest krotki, raptem jedna wielka salka i 4 mniejsze, w ktorych trzeba uratowac magow. Bonusowo mozna pozbierac fragmenty nudnego manuskryptu - jako ze leza na widoku i sa co krok, czemu nie. Ostateczny boss sprawia tylko nieco klopotow, bo chowa sie za magiczna oslona i przyzywa demony na pomoc, wydluzajac tym samym walke, ale nic z czym trzeba by sobie lamac zeby. Zyski: jakims cudem znow wpadlo +1 rank (zdaje sie, ze moglbym juz 2 levele wbic) i nawet now helm - ktory nawet nie tak glupio wyglada.
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 16 (R83) Dzien 233 Ostatni quest z lvl 14 - raz jeszcze wyprawa przeciw demonom. Nasz (juz) dobry znajomek, wielki czerwony demon ze skrzydlami kradnie kolejny artefakt i zostawia nam na pastwe kolejnego swojego pomocnika - zdaje sie, ze to juz 4 quest z taka sama fabula. Zbiera zas te wszystkie artefakty, by przeprowadzic tajemniczy rytual, ktory da mu wladze nam Wymiarem Wojny (czy tam Piekla, na jedno wychodzi ). Tym razem pomagierem ktory staje przeciw nam jest tiefling - czyli taki diabelek mocno humanoidalny. Posiada zdolnosc tworzenia swoich kopii i nie waha sie tej zdolnosci przeciw nam uzyc, musimy wiec co chwile walczyc z grupkami klonow, a na koncu zmierzyc sie z oryginalem. Poza tym rzucone przeciw nam zostaje stardardowe miesko armatnie: abishaje, rakasha, jugernauty, uzbrojone morsy . Z ciekawostek - to pierwszy quest w nowej dzielnicy Stormreach - house Cannith - graficznie bardzo fajnie i pozostaje czekac, ze znow tu bedzie mozna zawitac. Zyski: level up! Ale okazalo sie, ze zmagazynowany ekwipunek w sumie cienki - jedyne co, to nowe gogle, ktore wczorajsza czapke nieco pod katem przydatnosci w tym momencie niweluja .
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 16 (R83) Dzien 234 Questowanie na lvl 15 czas zaczac. Po pustym pod tym wzgledem levelu 14, na 15 znajda sie 4 questy dla f2p graczy - ale ciekawi mnie, ilu z nich az do tego momentu dotarlo. Ale widac to dziala, skoro takie przygody nadal sa tworzone. Rozpoczynamy kolejny cykl - tym razem raz jeszcze z Wymiarem Szalenstwa jako glownym elementem bruzdzacym. Genowefa wyslana zostala do wymarlej portowej dzielnicy - i to doslownie, gdyz niemal wszyscy jej mieszkancy w tajemniczy sposob znikneli. Pomagamy pewnemu reporterowi rozwiazac te zagadke i przy okazji dostac dobry artykul do gazety, a kto wie, moze nawet i podwyzke. Klimacik bardzo fajny, opuszczone miasto, wszedzie mgla, pustki na ulicach i w domach. Mamy trzy tropy, ktorymi mozemy podazyc - tajemniczego warforgeda w fikusnym kapeluszu, miejscowych bandytow albo paletajacych sie po ulicach potworach z Wymiaru Szalenstwa (tytul serii nieco zdradza poprawny trop, ale co tam ). W roli potworow wystepuja reavery, wielgachna wersja pieskow, mind flyery i premierowo - Taken - ludzie przemienieni w potwory - paszczooki czy cos w tym guscie. Po tym jak znajdujemy zmasakrowanych gangsterow, trop prowadzi juz tylko do warforgeda, ktory okazuje sie.... przebranym beholderem. Ta gra lubi wstawiac czasem takie absurdalne dowcipy . No ale skoro mialo byc szalenstwo, to szalejemy . Zyski: brak .
|