Autor |
Post |
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 9 (R51)  Dzien 131  Dzis popadlo na wyjatkowo wredny quest, ktory postanowilismy w nasza trojke zrobic mimo wszystko na Elite.  Wybralismy sie do pewnej zagubionej swiatynii, najpierw przedzierajac sie przez bardzo widokowo bogata dzungle - trzeba bylo wykosic kilka grupek drowow i nie spac z jednego z mostow (Morrakowi sie to ostatnie nie udalo, jak sie tlumaczyl, drowi magowie rzucaja czar slepoty i faktycznie nic wtedy w grze nie widac).  W srodku ruin az roilo sie od drowow, wielgachnych skorpionow kilku odmian (jednego albo dwoch z nich wczesniej nigdy nie widzialem nawet) no i przede wszystkim drowowych magicznych mieszanek elfow i skorpionow. Paskudne paskudztwa. Byly tez zabojcze pulapki, ktore wszysciutki Morrak nam bez strat wlasnych rozbroil (byl tym tak samo zdziwiony jak my).  Glowna 'atrakcja' dungeona polegala na tym, ze trzeba bylo uratowac kilka waznych mumii. Mumie nie zyczyly byc sobie byc ratowanymi, walczyly ze wszystkimi wrogami, w tym z nami, mozna je bylo skrzywdzic i trzeba sie bylo niezle napocic, zeby w tloku nie robic im krzywdy. Byl maly margines bledu, gdyz wszystkich nie trzeba bylo uratowac i wykorzystalismy ten margines w pelni, do konca nie wiedzac czy uda nam sie dunga ukonczyc, czy te pol godziny pojdzie na marne. Co ciekawe, tym razem prawie przegralismy nie przez stalego winnego - Morraka, tylko - po raz drugi dzien z rzedu - przez Lotheneil, ktorej hireling zaciupal kluczowa mumie. Tym samym w rankingu przydatnosci w druzynie w skali tygodnia, Morrak opuszcza ostatnie miejsce  .  Zyski: jeden paskudnie trudny quest za nami  . 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 9 (R51)  Dzien 132  Wyprawa tylko z Calihynem.  Do ostatniego questu z serii wojny z piratami. Niby mial byc chain zakonczony, a tu wyskoczyl jeszcze jeden quescik. Okazalo sie, ze byl tak trudny, ze niewielu graczy sobie z nim radzilo, dlatego zostal oficjalnie wyciagniety z chaina i dodany jako bonus.  I juz wiem dlaczego tak zrobiono  . To taki The Pit, tylko w mniejszym wydaniu. Wiecej wrednych pulapek, wiecej zagadek, wiecej bycia totalnie zagubionym i nie wiedzenia co robic dalej. A raczej tak by bylo, gdybym nie mial jako przewodnika Calihyna - przeprowadzil mnie przez labirynt na poziomie Hard zupelnie bezbolesnie. I zajelo nam to raptem jedna godzinke  .  Graficznie quest prezentuje sie znakomicie. Znow trafiamy do jakiegos dziwnego miejsca w klimatach przemyslowych-zaczynajac od skoku w najdluzsza chyba w grze przepasc (lecimy w dol strach pomyslec ile pieter), a potem pracowicie wspinajac sie po dziwacznych rusztowaniach (ktorych grafika nie zostala pozniej podobno juz nigdzie w grze uzyta). Co krok wredne pulapki- bez zlodzieja na wyzszym poziomie niewykonalne, co krok zagadki, wajchy, pokretla, skakanie na wysokosciach i uzywanie powietrza pod cisnieniem do wykonywania akrobatycznych lotow precyzyjnych. Mozna sie wykonczyc psychicznie  .  Zyski: oczywiscie -brak. 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 9 (R51)  Dzien 133  Samotna wyprawa do Necropolis II.  A tam proba dotarcia do drugiej z czterech strazniczych mumii blokujacych droge do glownego zlego w serii.  Tym razem, pomny na wydarzenia z pierwszej mumii, jak rowniez po zapoznaniu sie z wiki, gdzie zostalem poinformowany o duzej ilosci pulapek, rozsadnie wybralem poziom trudnosci Normal.  I to byl dobry wybor  . Pulapek faktycznie bylo zatrzesienie, prawie wszystkie skrzynie ze skarbami byly zapulapkowane, Bolaloby mnie serce gdybym je musial przez zbyt mordercze pulapki olewac. Pojawily sie nowe potwory- Cienie, Duchowe Gargoyle i Niewidzialny Zabojca -faktycznie niewidzialny, nawet nie zauwazylem kiedy go zabilem  . Zreszta, niemal wszyscy wrogowie byli niematerialni i stary wysluzony mieczyk na duchy z Sanktuary niemal z poczatku gry sluzyl mi przez wszystkie walki- wypadaloby go w koncu zmienic na cos bardziej smiercionosnego...  Zyski: klasycznie nic a nic 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 9 (R51)  Dzien 134  Miala byc samotna wyprawa na VoN 2, ale przypaletalo sie 2 przypadkowych wspoluczestnikow, napotkanych przed wejsciem do dunga.  Okazalo sie, ze robia ten quest po raz pierwszy w zyciu - prawdopodobnie jedyni nowi gracze w grze poza Loth i Morrakiem - nie wiedzialem, ze tacy jeszcze istnieja, myslalem, ze sami starzy wyjadacze, a tu prosze jaka niespodzianka  .  Quest na dodatek okazal sie bardzo ciekawy - weszlismy do snu pewnej mlodej damy, ktora w rzeczywistym swiecie nagabywana byla przez platnych zabojcow. Nie dalo sie jej obudzic, trzeba bylo tego dokonac od wewnatrz jej umyslu. Taka troche incepcja (no dobra, z incepcji tylko tyle, ze jestesmy w snie, wiecej podobienstw brak ;D).  W snie mozliwe byly ciekawe zabawy z architektura - i faktycznie, zawieszone w powietrzu platformy, pomieszanie styli i wystrojow, brak normalnej mapki dungeona - tu wszystko wyszlo bardzo fajnie.  Na dodatek moglem w koncu powalczyc (i zginac od jednego strzalu, z powodu braku przedmiotu z deathblockiem, aaaargh) z boholderami. Hurra! (hura na walke, nie na smierc  ).  Zyski: w zasadzie brak  . 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 9 (R51)  Dzien 135  Zostal juz tylko tydzien questowania na levelu 8, w przyszla sobote level up!  Trzecia z czterech mumii z Necropolis II wymagala minimum dwuosobowego zespolu (albo kombinowania z licznymi hirelingami, ktorych trzeba by kupowac za gotowke, wiec meh), zglosilem sie wiec o pomoc do Calihyna.  Ten co prawda uczyl sie wlasnie do jutrzejszego egzaminu, ale podejrzanie latwo zgodzil sie porzucic to zajecie i udzielic mi pomocy. Tez w sumie wolalem nawet posprzatac w pokoju niz sie uczyc, wiec az tak bardzo mu sie nie dziwie ;-). Pomoc przydala sie - quest wymagal rozdzielenia druzyny na dwie grupy i naprzemienne uzywanie wajch i takich tam, by otwierac sobie nawzajem droge. Potem znow chwilka wspolnego korytarza i znow rozdzielanie sie - i tak ze 3 razy. Nie wyobrazam sobie tego z hirelingami, baaaaardzo by to upierdliwe bylo.  Wybralismy sie tam na Hard-zie i faktycznie bylo hard. Znow sami niematerialni wrogowie - niby nowe rodzaje - duchy magowie, ale graficznie bez zmian, tylko inna nazwa, wiec nie zaliczam  .  Zyski: a nawet jakies drobiazdzki polecialy ze skarbow, tyle ze na wyzsze levele, wiec jeszcze z miesiac - dwa ich nie ponosze. 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 9 (R51)  Dzien 136  Udalo nam sie w koncu zebrac w 4 osoby, ale to tylko dlatego, ze oszukalem Lotheneil, ze quest bedzie prosty, krotki i przyjemny. Jak sie okazalo, klamalem we wszystkich 3 aspektach  .  Na cale szczescie byl z nami Calihyn, wiec przynajmniej nie bladzilismy i nie blakalismy sie bez calu, jeno w miare sprawnie i systematycznie przepchalismy sie przez caly dungeon, pomimo wyboru poziomu trudnosci Elite.  Tym razem los rzucil nas do kolejnych ruin giganciego imperium, w ktorych to ruinach zaginela cala ekspedycja badawcza. Szybko ja odnalezlismy, ale w wiekszosci w postaci wskrzeszonych umarlakow.  I tak przebijalismy sie przez kolejne odwierty badawcze, walczac z pajakami, flesh renderami (czy jak sie toto dokladnie zwie), wpadajac i ginac w oczywistych pulapkach (mowa oczywiscie o Morraku, ktory na widok skrzyni ze skarbami popedzil do niej, nie zwazajac na ostrzegawcze krzyki piszacego te slowa  ).  Na samym koncu czekal na nas najprawdziwszy wredny beholder. I mimo ze nadal nie mam deathblockowych itemkow, jakos tym razem to starcie przezylem. Padla za to biedna Lotheneil i to nie z rak (macek?) beholdera, ale jego slugusow. Ups  .  Zyski: w koncu! Wpadla w me lapki 'niebieska' (czyli unikalna, z wlasna nazwa) zbroja - rzecz sporna, czy lepsza od poprzedniej, ale zeby w koncu cos zmienic - bede teraz biegal wlasnie w niej! 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 9 (R51)  Dzien 137  Czas rozpoczac kolejny chain- zdaje sie, ze niezbyt przychylnie jest do niego spolecznosc DDO-owa nastawiona, juz wkrotce przekonamy sie dlaczego  .  Chetnych do towarzyszenia mi nie bylo, ale tez okazalo sie, ze nie bylo takiej potrzeby. Bylo krotko, latwo i malo ekscytujaco.  Chain dostaje swoja osobna mini -zone, podobnie jak Delara's Tomb czy Necropolis, ale w przeciwienstwie do tamtych, nie jest ona bezpieczna - kreca sie po niej wrogowie i jest tam cale 9 roznych eventow (to bylo ironicznie, bo to malo  ).  Quest sam w sobie banalny: wejsc do ruin ktore wlasnie sa badane przez dwie ekipy i dostarczyc materialy wybuchowe, po drodze tlukac nieco wrogow - pajakow, mephitow i sluzakow. The end. Na koncu materialy wybuchaja nie tak jak trzeba i od razu zostajemy wyslani na misje ratunkowa. Obawiam sie, ze w tych samych lochach - czyli bedzie bieganie po tych samych korytarzach - byc moze dlatego nie cieszy sie to sympatia. Ale jesli nie bedzie to 10 razy to samo, jak u hobgoblinow, to przezyje  .  Zyski: brak. Albo questy byl banalny na elite, albo nowa zbroja sprwadza sie znakomicie ;D. 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 9 (R51)  Dzien 138  Powrot na wyspe ogrow. Samotny powrot  .  Kolejny quest z chaina zakladal atak na swiatynie kultystow - a przynajmniej jej przyczolek. Sporo sie nameczylem i nabiegalem po wyspie, by ja najpierw odnalezc -mapka nie pokazywala drogi, a swiatynia byla na klifie.  W koncu sie okazalo, ze trzeba sie przedrzec przez jaskinie trolli - ktore na dodatek mialy swoja wlasna grafike loadingowa - zwykle maja je tylko questy, wiec to mnie zmylilo  .  Sam quest byl prosty - i na Elite nie mialem z nim problemow - wbic sie do swiatynii, ubic glownego kapo, odebrac mu klucz i uwolnic wiezione w celach ofiarnych ogry. Niestety, ominelo mnie mnostwo ukrytych opcjonalnych pomieszczen - a mapka na wiki pokazywala, ze niemal w kazdym byly skarby - bo mialem za slabe statsy do szukania ukrytych przejsc. W takich chwilach brak Morraka boli  .  Zyski: brak. Do level up - pozostaly 4 questy. 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 9 (R51)  Dzien 139  Ostatni darmowy quest na tym levelu.  Szczesliwie, udalo mi sie zebrac druzyne - byl to ostatni dzwonek, bo Morrak wyjezdza na pare dni i druzyna bedzie jego zlodziejskich zdolnosci pozbawiona.  Wybralismy sie do kopalni, z ktora wlasciciele stracili kontakt. Jak sie okazalo, zostala zaatakowana przez drowy. Przebijajac sie przez kolejne poziomy i mordujac czarnoelfich najezdzcow (a takze spore ilosci zywiolakow, skorpionow i rust monsterow), odnajdowalismy ciala kolejnych krasnoludzich inzynierow. Nie bylo to latwe, bo ciala byly po kopalni rozrzucone losowo, a kolorystycznie wpisywaly sie w smetna kolorystyke otoczenia. Ale na szczescie obylo sie bez koniecznosci kilkukrotnego ganiania po raz juz odwiedzonych korytarzach w poszukiwaniu przegapionych zezwlok. Morrak poradzil sobie z pulapkami bez zarzutu, Lotheneil w jedna jakims cudem wpadla - ale - mimo ze lecielismy na Elite - jakos to przezyla  .  Zyski: brak. 3 przygody do level up! 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 9 (R51)  Dzien 140  Druga, samotna wyprawa do Threnalu. I juz wiem, czemu tego nikt nie lubi  .  Trzeba bylo biegac po tych samych korytarzach co poprzednio, mozolnie przebijajac sie przez zastepy pajakow, mephitow, flesh renderow (raz wyskoczyly na mnie nawet dwa jednoczesnie), zywiolakow ziemi o gargolcow. Na dodatek szklane pajaki skladaly jajeczka, z ktorych wykluwaly sie kolejne pajaczki - trzeba sie bylo sprezac z ich zabijaniem, zeby nie zostac przytloczonym przez ilosc przeciwnikow. Na dodatek cala ta menazeria wyskakiwala wspolnie - i nie wiedzialem, ktorego zestawu broni uzywac, bo nie wszystko dzialalo na wszystkich.  Na koncu dungeona siedzial schowany krasnoludzki inzynier, ktorego trzeba bylo eksportowac z powrotem do wyjscia. Proscizna, powiecie? Ale nic z tego - potwory odrodzily sie, a w zasadzie pojawily sie nowe grupki (tyle dobrego, ze nie kalka tego co juz walczylem). Ale i tak, trzeba bylo walczyc przez te same korytarze, z tymi samymi wrogami, z dodatkowa atrakcja, ze NPC trzeba bylo chronic. Gdyby padl - quest bylby zmarnowany i trzeba by bylo leciec od nowa. A w przyplywie brawury wybralem poziom trudnosci Elite. Jakims cudem jednak (no dobra, mozna bylo NPC wydac polecenie 'stoj i czekaj', wiec nie bylo tragedii), dotarlem do wyjscia za pierwzszym podejsciem.  Zyski: brak. 2 questy i level up! 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 9 (R52)  Dzien 141  Pelen raport jutro, bo jestem z lekka zintoksyfikowany procentami. I tak cud, ze te obrazki wkleilem. I pisze z sensem. Wiec moze jednak przesadzam z ocena mojego stanu swiadomosci. Ale spac sie chce baaaardzo bardzo. Wiec jutro. Papa.  Dobra, godzine pozniej sie otrzasnalem i jednak spania nie bedzie, bedzie pisanie raportu  .  Ostatni, czwarty quest dostepu z serii Necropolis II byl wyjatkowo wredny. Bylem jednak mentalnie na niego gotowy (po zapoznaniu sie z opisem na wiki) i - jak sie okazalo slusznie - wybralem sie na niego na lajzowskim poziomie trudnosci 'normal'. I to byla dobra decyzja.  Droga do czwartej mumii prowadzila przez korytarze pelne znanych juz z poprzednich trzech misji przecinikow - czyli glownie duchow wszelkiej masci, niematerialnych gargulcow, cieni i wargow. Z delikatna domieszka fazowych pajakow. Miecz na duchy raz jeszcze okazal sie nieodzownym elementem wyposazenia. Tym, co bolalo najbardziej byl fakt, ze potwory odradzaly sie wciaz i na okraglo - wiec bieganie po raz juz zwiedzonych korytarzach skutkowalo kolejna i kolejna walka. A biegac bylo trzeba - najpierw zeby zgasic pochodnie, ktore byly rozrzucone po calym dungeonie (niektore na dodatek za ukrytymi iluzorycznymi scianami - nie trzeba ich bylo wykrywac- trzeba bylo po prostu probowac w nie wlezc - narrator/game master podpowiadal kiedy [tak jak mapka z wiki  ]), potem wrocic do wejscia i obudzic mumie. Potem - przynajmniej poki nie zmienili tego w Update 27 - trzeba bylo mumie zaciagnac przez caly labirynt do jedynego pomieszczenia w ktorym daloby sie ja zabic - na szczescie to odpadlo, moglem ja zaciupac zaraz po przebudzeniu, ufff.  Zyski: jakims cudem xp znow lecialo (a moze to z kostek mi tyle poszlo, hmm?) i wbilem rank 52. A juz jutro - level up!  « Ostatnia zmiana: JRK, 27 maj 2016, 23:08. »
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 9 (R52)  Dzien 142  Ostatni quest z levelu 8!  Dla utrudnienia przechodzilem go po spozyciu srodkow odurzajacych. Mimo to nie zawahalem sie wybrac poziomu trudnosci Elite.  Miejsce akcji: wyspa ogrow, druga wyprawa do swiatynii na klifie. Ten sam rozklad korytarzy, ci sami przeciwnicy, jedno nowe pomieszczenie otwarte.  Cel: zdobyc swieta ksiege plugawych kultystow. Wykonania: na drugiej grupce przeciwnikow stracilem hirelinga. Od tej pory zmienilem taktyke i po praz pierwszy w tych 140 dniach probowalem walk unikac i dobrnac do konca questu najkrotsza droga. Bylo to o tyle latwe, ze tajnych przejsc (wiki mowila ze 8!) i tak nie moglem wykryc z moimi statsami, wiec nie bylo mi przykro, ze z wlasnej woli olewam tyle skarbow.  Zyski: niby moglem wbic od razu level, ale z jakiegos powodu bylem wyjatkowo zmeczony i chetny do spania, wiec wbije go dopiero przed dzisiejsza misja  . 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 10 (R52)  Dzien 143  Slow kilka o questach z lvl 9. Bedzie ich w sumie 17, z czego niestety tylko 1 darmowy. To najgorszy level do wbicia dla f2p graczy, bo ilosc atrakcji dla nich jest dosc ograniczona  .  I wlasnie ten jeden darmowy zrobilismy wczoraj w trojke. Zostalismy wyslani na przeszpiegi do miejskiej swiatynii, gdzie nowy kult zaczal z pozoru niewinnie nawracac na swa wiare.  W srodku okazalo sie, ze oczywiscie niewinni nie sa, a na samym koncu czekala nas walka ze stojacym za calym zamieszaniem wampirem. I byla to naprawde ciezka walka. Nie mialem przygotowanej zadnej broni specjalnie na wampira, wiec prawie nie zadawalem mu obrazen, a on nie mial takich problemow i odgryzal sie bezustannie - raz nawet udalo mu sie mnie ubic (ale jakos oszukiwal, pewnie jakis czar smierci czy cos). Hireling ze wskrzeszaniem na szczescie sytuacje uratowal.  Inni tez gineli na prawo i lewo, choc trzeba uczciwie powiedziec, ze na Morraka nie mozna tym razem narzekac  . Pulapek bylo chyba z 15 i wszystkie rozbroil - choc czasem najpierw w pulapke wpadl, a dopiero potem poszukal mechanizmu rozbrajania  . Z nowych przeciwnikow - lodowe wilki - nie jestem pewien, czy juz byly w tym wydaniu.  Zyski: zalegly level up do 10 i nowy sprzet -nowa zbroja, nowy mieczyk, mlotek, pierscionek i nadgarstki. Przezbrojenie totalne  . 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 10 (R53)  Dzien 144  Czas rozpoczac nowy quest chain - nazwany Red Fans. Tytulowe miejsca to moczary, zamieszkane przez drowy. Niestety, elfom wiedzie sie na tyle zle, ze inwazja sahuaginow doprowadzila je na krawedz eksterminacji.  Pomoc ma legendarny Szpon Vulkoora, ktory zostaje zsylany drowom w chwilach wyjatkowego zagrozenia. Niestety, tym razem Szpon zostal zeslany na terytorium ognistych olbrzymow i potrzebna bedzie pomoc Genowefy.  I to jak bardzo ta pomoc byla potrzebna przekonalismy sie juz na wejsciu -moi pomocnicy, grupka drowow wraz z kaplanka zostali zamienieni w skorpiony, trzeba je bylo zebrac za pazuche i isc na wyprawe samemu.  A w srodku nie bylo wesolo. Gdyby nie Calihyn zgubilbym sie na bank. Co krok zasadzka malych (i wiekszych, ale te male wredniejsze, bo prawie ich nie widac, a bily zdrowo) skorpionow, juz zdecydowanie wolalem walczyc z gigantami - przynajmniej widzisz wroga i nie bylo problemow z celowaniem  .  Na samym koncu czekal skarbiec -mozna go bylo olac i zrezygnowac z opcjonalnej walki, ale nie z Genowefa takie numery. Straznikiem skarbu okazal sie najwielgachniejszy szkielet jaki kiedykolwiek widzialem - na dodatek z broda i co gorsza mocarna siekiera. Walczylismy z nim ladnych pare minut, kilka razy balansujac na granicy zycia i smierci - byl wyjatkowo wrednym sukinkotem  .  Na koncu okazalo sie, ze Szon zamienia drowy w skorpionomutanty - ale na szczescie przyjazne, wiec nie trzeba ich bylo od razu mordowac. I podobno beda teraz pomagac w innych questach w Red Fensach, a przynajmniej w zwiedzaniu terenow przygodowych. Inne zyski: +1 rank. 
|
|
|
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
|
lvl 10 (R53)  Dzien 145  Prosty quest, w zasadzie zonka startowa do innego, wiekszego. Ale skoro ma osobny favour i xp, to oczywiscie trzeba bylo poswiecic na niego osobny dzien.  Trzeba sie bylo przebic przez dzungle pelna trolli. I to naprawde pelna, co krok to troll. I na Elite nie bylo latwo, strasznie szybko regenerowaly zycie, na dodatek ich magowie walili bolesnymi ogniowymi czarami. Moje nowe mieczyki z Vorpalem niesamowicie sie przydaly - na krytykalu zadaja cios smierci, 1-hitem killujac (piekne polskie zdanie) wroga. Szkoda ze nie dzialaja na wszystkich wrogow, bo bylyby moje ulubione bronie do konca gry zapewne  .  Zyski: brak  « Ostatnia zmiana: JRK, 31 maj 2016, 19:34. »
|