Forum JRK's RPGs

Encyklopedia galaktyczna gier cRPG

Kącik antywegetariański

Strona: 1

Autor Post
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
Nie jestem jakimś specjalnym miłośnikiem jedzenia mięsa, ale jakoś ostatnio naszła mnie na nie ogromna ochota. Zdałem sobie sprawę, że przez ostatnie miesiące jakoś tak wyszło, że mało go wcinałem i chyba organizm zaczął się domagać. A jako umysł ścisły i zboczony (niestety) na punkcie katalogowania wpadła mi do głowy genialna myśl. Zrobię sobie spis wszystkich zwierzątek jakie kiedykolwiek zjadłem :-). Albo jeszcze lepiej - jakie zjem od tej pory. Ciekawe, ile rodzajów mi się uda... Tak, wiem, ta strona zdecydowanie schodzi na psy. Ale psa jednak nie zjem nigdy :-). No to lecimy.

1) Krowa
Obraz wysłany przez użytkownika
Pulpeciki :). Na razie nic egzotycznego, choć rodzajów krów na świecie jest pewnie z milion.

2) Świnka
Obraz wysłany przez użytkownika
Te same pulpeciki. Jak tak zamieszczałem ten obrazek to mi się serce trochę zaczęło kroić i zdałem sobie sprawę, jakim byłem okrutnym człowiekiem zjadając to cudo. Ale z drugiej strony - było baaaardzo dobre :-).

Kolejne wpisy - za kilka(?) dni - zobaczymy, kiedy znów uda mi się coś upolować :-).
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
Coś nie bardzo mi idzie ten mięsożerny quest :). Mijają tygodnie a ja jak nie jadłem nic ciekawego, tak nie jem. Postanowiłem się jednak dziś za to wziąć.

3) Łosoś
Właśnie sobie zdałem sprawę, że największa różnorodność będzie pewnie właśnie w rybach - bo mięs ssaków aż tak wielu nie potrafię sobie wyobrazić, ptactwa też za dużo nie ma.
Obraz wysłany przez użytkownika

4) Kurczak :)
Najpopularniejsze chyba danie na polskich stołach, nie przestraszyła większości nawet ptasia grypa. I tak na marginesie jakoś dawno nic o niej nie było słychać...
Obraz wysłany przez użytkownika
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
Kurczę (haha taki żarcik tematyczny) coś powoooli mi to jedzenie idzie! Ja faktycznie cierpię na niedobór różnorodności w spożywanym pokarmie. Zmobilizowałem się jednak i w ostatnie zakupy troszkę nadrobiłem, choć tylko rybowo:

5) Sardynka
Obraz wysłany przez użytkownika
Upchane w puszce gęsto, za bardzo jak na mój gust ościste, trzeba zajadać z chlebem i dokładnie zagryzać, bo ości małe i nie do usunięcia - trzeba je schrupywać.

6) Tuńczyk
Obraz wysłany przez użytkownika
W puszeczce z papryką - smakował znakomicie - pewnie zmielony, bo ości mnie nie dziabały w podniebienie, jak taki swojski polski paprykarz. Ku mojemu zdziwieniu na obrazku stwierdziłem, że to całkiem spora ryba... Ale czort wie jaką wersję jadłem ja, ta zdjęciowa z Trynidadu :).

7) Śledź
Obraz wysłany przez użytkownika
Tu się rozpisywać nie muszę, bo każdy wie, że śledź lubi pływać, jest go w Bałtyku pełno, więc i na naszych stołach ląduje częściej niż od święta i je się go w klimatach raczej ostrych. Ja kupiłem w słoiku, zjadłem cały jednym ciągiem i teraz mi niedobrze. W czym to wytaplane, w occie? Acha, i po śledziu jedzie z buzi. A może po occie? Na jedno wychodzi. Do następnego zwierzaka!
Handlarz organów
Dołączył: Maj 2008
Posty: 1379
ten kurczak przypomniał mi Fable, gdy pod jedną z bram (te z twarzami) trzeba było popełnić okrutny czyn... schrupałem 25 kurczaczków i brama się otworzyła... ohhh jak miło chrupały
_______________
Obraz wysłany przez użytkownika
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
8.) Krewetka
Obraz wysłany przez użytkownika
Podstawa mojego wyżywienia w pierwszych miesiącach po przyjeździe do Irlandii - tanie, dobre, łatwe do przyrządzenia. Ale przażarło mi się już zupełnie, jem teraz raz na miesiąc - niby dobre, ale trzeba ich zjeść naprawdę dużo, żeby poczuć smak, resztę trzeba zapychać ryżem.

9) Indyk
Obraz wysłany przez użytkownika
Na zdjęciu indyk wyznawca diabła, nie zwracajcie na niego uwagi ;-). Byłem dziś na szkoleniu z sieci bezprzewodowych, niewiele z niego wyniosłem, ale obiad dali nam znakomity - no bo w końcu w bardzo milusim hotelu. Można było sobie nawet wybrać co się chce - popatrzyłem pod kątem tej listy i wzrok mój padł na coś, co rozpoznałem - indyczek :-). Mięsko całkiem dobre, nie wiem czemu u nas nie jest tak popularny jak w takim USA...
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
Nr 10)

Zacznę może od tego, że moje zdolności kulinarne są delikatnie mówiąc mizerne. Prawdopodobnie potrafiłbym zrobić jajecznicę. I kanapkę. Nie wiem jak przeżyłbym w świecie bez supermarketów i gotowych produktów do kupienia... I kiedy mamy zarysowany taki oto obrazek, wyobraźcie sobie mnie szwędającego się dziś po Tesco w poszukiwaniu pożywienia. Dotarłem niespiesznym krokiem do stoiska z rybami - i bach - nasze oczy się spotkały (coś w tym guście) - stanąłem na przeciwko... płaszczki...
Obraz wysłany przez użytkownika
A dokładnie zwierzątka zwanego raja - z rodziny płaszczkowatych. Wiedziałem, że oto znalazłem dzisiejszy obiad. I nie bacząc na fakt, że nie wiedziałem co zrobić ze świeżym wyglądającym prawie jak żywe ochłapem tego mięsa, zakupiłem i przyniosłem zdobycz do domu.
Obraz wysłany przez użytkownika
A teraz uwaga - przepis jak ***można*** przyrządzić płaszczkę! Podobno nieortodoksyjny - podobno nikt wcześniej tak nie próbował. Tym lepiej! Płaszcza a'la JRK!. 1) polewamy patelnię olejem 2) wrzucamy mięcho tak jak zakupiliśmy na olej
Obraz wysłany przez użytkownika
3) posypujemy wszelakimi przyprawami jakie znajdziemy - ja miałem sól i pieprz
Obraz wysłany przez użytkownika
4) mięso płaszczki jest na samym początku niesamowicie twarde - możecie próbować je przekroić na patelni, ale zapewne podobnie jak mi, nie uda się to wam. Po jakimś czasie jednak samo z siebie (no dobra, czasem trzeba odwrócić na drugą stronę) zacznie zamieniać się w wielkiego grzyba...
Obraz wysłany przez użytkownika
5) daj płaszczce jeszcze kilka minut, a twarde przed momentem mięso zacznie się samo z siebie rozpadać na coraz mniejsze kawałki
Obraz wysłany przez użytkownika
6) przy okazji - jak się właśnie dowiedziałem - nie używamy noży i widelców do mieszania żarcia na patelni - może się zedrzeć teflon. Mi się już całkiem zdarł, więc to bez znaczenia, ale poszukałem na wszelki wypadek czegoś drewnianego - były tylko patyczki chińskie do ryżu
Obraz wysłany przez użytkownika
Efekt końcowy przeszedł moje oczekiwania - to było zjadalne!!! Co prawda nie wszystko, bo te cholerne żyłki czy ości były z jakiejś gumy, były w każdym kęsie i stanowiły jakieś 75% zawartości miski, ale pozostałe 25% mięska było całkiem dobre. Pozostaje teraz pytanie - czy ja to na pewno ugotowałem do końca? Czy nie jadłem półsurowego mięsa? Jak się prawidłowo pozbywa tych ości? Jak by jednak nie było - Steve Irwina został przeze mnie pomszczony!!!
Obraz wysłany przez użytkownika
I na koniec ważna informacja - po zjedzeniu płaszczki a'la JRK starajcie się być przez następne kilka godzin w jak najbliższym oddaleniu od wyżej pokazanego pomieszczenia. Ale niczego nie żałuję!!!

PS. Chciałbym w tym miejscu podziękować wszystkim którzy służyli dobrymi radami w momencie walki z posiłkiem - ze szczególnym uwzględnieniem Desty. Jakby co - będę winił ją!
« Ostatnia zmiana: JRK, 02 lip 2008, 21:43. »
Handlarz organów
Dołączył: Maj 2008
Posty: 1379
widzisz... a trzeba było gotować zgodnie z tym przepisem co ja ci dałem :P... no tak ale pewnie w życiu byś marchewki czy masła nie znalazł w swojej lodówce (o occie nie wspominając)
_______________
Obraz wysłany przez użytkownika

Strona: 1

Forum JRK's RPGs działa pod kontrolą UseBB 1